Artykuły

Zabawa w klinice eutanazji, czyli "Nietoperz"

"Nietoperz" w reż. Kornéla Mundruczó z TR Warszawa na XXXVII Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Na otwarcie PPA TR Warszawa pokazał w Capitolu "Nietoperza" Kornela Mundruczo. Węgierski reżyser w genialny sposób zderza umowne, kiczowate konwencje operetki, teatru buffo, kabaretu, czy telewizyjnego sitcomu z tematem, który w ich ramach nigdy wcześniej nie miał prawa się pojawić

Znakomite przedstawienie zostało odegrane przy częściowo wypełnionej sali, w której co i rusz rozlegał się stukot obcasów, przy którego akompaniamencie kolejni widzowie opuszczali teatr. Nie sposób było uwolnić się od wrażenia, że ten sam spektakl w programie festiwalu Dialog byłby aż nadmiernie oblegany, a o wolnych miejscach na widowni nie mogłoby być mowy.

Tu część publiczności nawet jeśli nie spodziewała się operetki w stanie czystym, to na pewno oczekiwała lekkiej, łatwej i przyjemnej formy przerywanej piosenkami. Lekkość według Mundruczo szybko jednak nabrała nieznośnego ciężaru. Stąd exodus przy wtórze stukających obcasów.

Żonglujący Mundruczo

"Nietoperz", który swoją premierę miał w 2012 roku, zdążył od tego czasu podbić publiczność i jurorów festiwali teatralnych - od Boskiej Komedii po Kaliskie Spotkania Teatralne. Ci, którzy oglądali go w piątek po raz pierwszy, mogli kojarzyć jego reżysera nie tyle z teatrem, co z filmem. Zanim do Wrocławia trafiła produkcja TR Warszawa, publiczność oglądała choćby "Białego Boga" na festiwalu Nowe Horyzonty.

Wspominam o tym nieprzypadkowo - Mundruczo w obu tych produkcjach z porównywalną zręcznością żongluje konwencjami, zderzając te przypisane rozrywce z brutalną treścią i pogłębioną refleksją. A o ile w "Białym Bogu" tym gatunkowym punktem wyjścia była przenicowana przez Disneyowskie produkcje narracja o dziewczynce i zagubionym psie, nabierająca w opowieści węgierskiego reżysera cech pojemnej, mieszczącej współczesne niepokoje metafory, tu mamy do czynienia z formą wyciągniętą z lamusa - operetką.

Mundruczo sięga po przypisaną jej umowność, żeniąc ją z kabaretowym stand-upem, czy telewizyjnym sitcomem, żeby z ich pomocą opowiedzieć o eutanazji i postawić pytanie o wolność decydowania o momencie rozstania się z życiem. Efekt jest wstrząsający. Żeby wykonać taki taniec na krawędzi i nie spaść w przepaść, trzeba ogromnego talentu i pewnej ręki.

Mundruczo prowadzi zespół TR, jakby miał do czynienia z orkiestrą złożoną z wszechstronnych muzyków, zdolnych w ułamku sekundy zmieniać linie melodyczne, style muzyczne, konwencje. Adam Woronowicz, Małgorzata Buczkowska, Roma Gąsiorowska, Sebastian Pawlak, Agnieszka Podsiadlik, Dawid Ogrodnik i Justyna Wasilewska wciąż balansują, to ujmując swoje postaci w nawias, to znów je z niego uwalniając.

Sylwester w klinice eutanazji

Całość rozgrywa się nie w Wiedniu, ale w Warszawie. Jest sylwester, w klinice eutanazji, prowadzonej przez Ryszarda (Adam Woronowicz), przez swoich oponentów nazywanego Eichmannem i Hitlerem, trwają przygotowania do ostatniego zabiegu.

Pacjentem jest Gustaw, światowej sławy dyrygent (Sebastian Pawlak), któremu paraliż odebrał możliwość pracy. Wraz z nim chce odejść jego żona Irys (Agnieszka Podsiadlik) - wprawdzie poza bólem głowy nic jej specjalnego nie dolega, ale Ryszard wraz ze swoim asystentem, doktorem Piotrem (Rafał Maćkowiak) postawią jej diagnozę wystarczającą, żeby mogła legalnie wybrać się na tamten świat.

Córce tej pary, rozkapryszonej Jaśminie (Roma Gąsiorowska) pozostanie rozpacz, samotność, kac, stracone złudzenia po nieudanym zbliżeniu z doktorem Piotrem i dwie urny, z którymi wyjedzie z kliniki. Po licytacji klinicznego sprzętu opuszczą ją też Ryszard i doktor Piotr. Na miejscu pozostanie Marta (Małgorzata Buczkowska), kochanka i asystentka Ryszarda, przygnieciona odpowiedzialnością za łatwość, z jaką jej partner szafował śmiercią na życzenie. W opustoszałej klinice sama jednak zostanie wystawiona na próbę, kiedy pojawi się jeszcze jeden, spóźniony pacjent - cierpiący na porażenie mózgowe Łukasz (Dawid Ogrodnik), którego na drugi świat chciałaby wysłać siostra (Justyna Wasilewska).

Prawo do śmierci

Wbrew operetkowej umowności, w "Nietoperzu" nie ma jednoznacznych postaci, a pytań jest zdecydowanie więcej niż odpowiedzi. Czy mamy prawo decydować o własnej śmierci? - pyta Mundruczo. Na jakich warunkach? Czy - i kiedy - śmierć staje się jedynym wyjściem, pozwalającym ocalić godność i uciec przed cierpieniem?

A "Zemsta nietoperza"? Chcą jej słuchać, odchodząc, Gustaw i Irys. Arie Straussa w aranżacjach Jánosa Szemenyeia wykonują lekarze i pacjenci kliniki. Kiczowate kawałki przenoszą ich w świat, czasem bezpieczny, kiedy indziej potworny, do którego jednak ból i cierpienie nie mają dostępu. Na spotkanie z ostatecznym idą uniesieni bąbelkami z szampana i helem szybujących pod sufit baloników.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji