Artykuły

Krystyna Janda: Ktoś chce zaszkodzić mojej Fundacji

- Jesteśmy w stanie bez większych zmian funkcjonować jeszcze rok. Co będzie dalej? Chciałabym to wiedzieć - mówi Krystyna Janda w związku ze zmniejszeniem dotacji ministerialnej dla Teatru Polonia i Och-Teatru w rozmowie z Jakubem Pankiem w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Krystyna Janda przy okazji promocji książki Katarzyny Montgomery "Pani zyskuje przy bliższym poznaniu" opowiedziała "Stołecznej" o przyszłości Teatru Polonia i Och-Teatru w związku z nową polityką Ministerstwa Kultury.

Jakub Panek: "Gdy wychodzę na scenę to fruwam" - mówi pani w ostatnim zdaniu książki Katarzyny Montgomery, która właśnie trafiła do księgarń. A co pani czuje, gdy codziennie czyta falę nienawistnych komentarzy?

Krystyna Janda: - Mój dzień zaczynam bardzo wcześnie, ok. godz. 4-5, od przeglądu prasy, serwisów internetowych, także tych skrajnie prawicowych, w których różne rzeczy na mój temat są wypisywane. Chcę zdobyć wiedzę na temat bieżącej sytuacji, w tym politycznej. Interesują mnie też nastroje społeczne. Jeżeli chodzi o tzw. hejt, nie czytam tego w ogóle.

Jestem świadomą internautką. Moje siedzenie przy komputerze ma na celu głównie pracę, a nie analizowanie nienawiści i niechęci zawartej w niektórych tekstach czy komentarzach. Jestem już za duża, żeby mnie to specjalnie bolało, ale boli mnie, że pierwszy raz od dziesięciu lat ktoś chce zaszkodzić mojej Fundacji.

Ostatnio często dyskutowano na temat dotacji dla pani teatrów, głos wielokrotnie zabierał minister kultury Piotr Gliński. Jak się współpracuje z wrogo nastawionym ministerstwem?

- Przy poprzednich ministrach kultury i to wszystkich, także tych z PiS-u, miałam przekonanie, że gdy będę w trudnej sytuacji i będę potrzebowała pomocy, mogę się o nią nie tylko zwrócić, ale i ją otrzymać. Tak było np. przy produkcji spektaklu "Danuta W.", gdzie potrzebowałam dostępu do archiwów i dokumentacji historycznej. Bez pomocy ministerstwa to przedstawienie po prostu by nie powstało. Dzisiaj wiem, że nie mogę pójść do ministerstwa i poprosić o pomoc.

Mam jednak wrażenie, że chodzi nie tylko o brak chęci pomocy. Ze słów ministra Glińskiego płynie po prostu niechęć do pani.

- Minister często zabiera głos w mojej sprawie, bo go o to pytają. Jestem przekonana, że gdyby temat nie był drążony, to by go nie podejmował. Niechęć jest kwestią dyskusyjną. Przy każdym ministrze jest powoływana komisja, w skład której wchodzi wielu ludzi. I ja od tej komisji nie dostawałam pieniędzy nigdy, za żadnej opcji rządzącej. To dopiero minister ze swojej puli zawsze dawał mi pieniądze, przede wszystkim na spektakle plenerowe, grane za darmo na pl. Konstytucji i przy ul. Grójeckiej przed Och-Teatrem.

W tym roku tych darmowych przedstawień w plenerze nie będzie?

- Niestety, nie. Bardzo żałuję, bo wielu ludzi przyzwyczaiło się do tego, że latem gramy pod chmurką specjalnie przygotowane przedstawienia. Rocznie oglądało je ok. 15 tys. ludzi. Obecnie w repertuarze tego ulicznego teatru mamy dziesięć tytułów, których nie gramy w teatrach. Zostały wyprodukowane wyłącznie z myślą o graniu w plenerze. Warszawa ich w tym roku nie obejrzy. Co nie oznacza, że znikną. Prezydenci innych miast, np. Poznania, chcą nas zaprosić do siebie.

Co tak drastycznie obcięta dotacja ministerialna - przypomnijmy, to w tym roku jedynie 150 tys. złotych - oznacza dla funkcjonowania teatrów prowadzonych przez pani Fundację Na Rzecz Kultury?

- Dotychczas robiliśmy dziesięć premier rocznie i jedną plenerową, najczęściej była to bajka dla dzieci. W tej chwili zaplanowaliśmy dwie premiery dla Teatru Polonia i dwie dla Och-Teatru. Mamy trochę oszczędności z poprzednich lat, więc wydamy je na te premiery. Wnioski odrzucone przez ministerstwo w większości nie dotyczyły wsparcia premier, a koniecznego remontu budynku, w którym mieści się Polonia i zakupu sprzętu. Na to także będziemy musieli wydać oszczędności.

Czy perspektywa bardzo złej współpracy z ministerstwem kultury oznacza, że będzie pani musiała zamknąć któryś z teatrów lub podnieść ceny biletów?

- Jesteśmy w stanie bez większych zmian funkcjonować jeszcze rok. Co będzie dalej? Chciałabym to wiedzieć. Odrobiny optymizmu dodaje fakt, że od tego roku nasi widzowie mogą przekazywać 1 proc. podatku na funkcjonowanie Fundacji. W ogóle bez widzów już dawno nie istnielibyśmy. Powinnam umieścić na fasadzie teatru wielki napis, najlepiej złotymi literami "Naród - sobie".

Zaangażowała się pani w budowę pomnika prof. Władysława Bartoszewskiego w Warszawie. To kolejny kij w mrowisko, bo obecna władza woli stawiać pomniki smoleńskie.

- Powstał społeczny komitet budowy tego pomnika. I ja czuję, że powinnam go wspierać, bo należy stawiać pomniki takim ludziom jak prof. Władysław Bartoszewski. Ale to nie oznacza, że nie powinny także powstawać pomniki smoleńskie. Jestem zwolenniczką honorowania ludzi zasłużonych dla Polski i Polaków, cenionych i kochanych przez wielu.

***

Część dochodu ze sprzedaży książki "Pani zyskuje przy bliższym poznaniu" Katarzyny Montgomery (wyd. Prószyński i S-ka) jest przeznaczona na rzecz Fundacji Krystyny Jandy Na Rzeczy Kultury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji