Artykuły

O metr od Metra

Projekcja efektów laserowych rozpoczęła pierwsze plenerowe przedstawienie polskiego musi­calu "Metro". Sztukę, którą oglą­dano już na Broadwayu, wysta­wiono wczoraj dla około 8 tysię­cy osób na stadionie Lublinianki. Dziennikarze "Gazety" przy­glądali się ostatnim przygotowa­niom do spektaklu.

Zespół "Metra" przyjechał do Lublina około 17. W ekipie 35 aktorów, w tym odtwórcy głównych ról: Olaf Lubaszenko, Edyta Górniak, Robert Janowski i Marian Czajka. Ar­tystom towarzyszyła 15-osobowa or­kiestra - wszystkie utwory były grane na żywo. Do wieczora trwały próby.

- Impreza jest bardzo droga - powiedziała nam jedna z organizatorek Małgorzata Gajzler - ale nie chciała ujawnić konkretnej sumy. Stwierdziła tylko, że sprzedanie 5800 biletów gwa­rantowało zwrot poniesionych nakła­dów. Zdaniem Małgorzaty Gajzler, wczo­raj w południe sprzedano ich już ponad 6,5 tysiąca.

Wchodzących na stadion witał transparent z napisem "Metro" i nie­dokładnie zasłoniętą datą... 6 marca.

Scenę 16 metrów na 18, pokrytą gumową specjalną wykładziną, która pozwala na bezkolizyjne wykonanie najbardziej skomplikowanych tane­cznych pas, przygotowywano już od czwartku.

Na stalowych masztach zawisł pół­kolisty czerwono-czarny, przeciwdesz­czowy dach i setki reflektorów.

Próbę światła i dźwięku, czyli jakość muzyki wydobywającej się z gigantycz­nych głośników, przeprowadzono na sta­dionie w nocy z czwartku na piątek.

W piątek od rana na stadionie trwały jeszcze prace przygotowawcze. Miej­sce, na którym ustawiono krzesła dla piętnastoosobowej orkiestry osłaniano dachem z ogrodniczej folii. "Gazecie" najbardziej podobało się mieszkanie perkusisty, czyli czarna, styropianem wytłumiana budka z okienkiem.

- Żeby perkusista nie zagłuszał re­szty orkiestry - stwierdzili pracujący na stadionie organizatorzy.

Wzmacniano odciągi zadaszenia, elektrycy i akustycy spinali i podłączali sprzęt. Dość silny wiatr buszujący po płycie stadionu szeleścił dachem i prze­wracał parasole porozstawiane wokół estrady. Łopotał brezentem dwóch na­miotów wojskowych (garderób), usta­wionych na tyłach sceny.

Korzystając z zapracowania orga­nizatorów i blisko czterdziestoosobo­wej ekipy technicznej (i bardzo dziel­nie pomagających ludzi z lubelskiego Monaru) "Gazecie" udało się wejść na scenę.

Kilkupodestową przestrzeń sceny zbudowano z desek i metalowych ciężkich podestów i schodków. Wszy­stko wyłożone wykładziną czekającą jeszcze na umycie i naciągnięcie. Ran­ty schodów zaznaczone odblaskowo. Przewody pochowane i zabezpieczo­ne. Za kilkanaście godzin tancerze będą tu kręcić piruety.

Po tej wykładzinie i po tych scho­dach biegać będzie w rytm muzyki "Metra" sam mistrz Józefowicz...

Widok z wysokości sceny jest inte­resujący. Ale pewnie będzie lepiej, gdy się stadion wypełni ludźmi...

Artystów od publiczności odgra­dzała zasłona z czarnej siatki, na któ­rej zatrzymują się laserowe efekty "Metra".

Dookoła sceny transportery z taje­mniczą zawartością. - W czarnych podróżują lasery, najwyższej jakości sprzęt amerykański - usłyszała "Ga­zeta" chodząca trop w trop za ekipą techniczną.

Nie udało się jednak wysondować co znajdowało się w drewnianych zielonych skrzyniach z napisem"Rzeź­nia Teatr Dramatyczny".

Pierwsi widzowie pojawili się na sta­dionie już wczesnym popołudniem. Około godziny 22. po zapadnięciu zmroku, "Metro" ruszyło.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji