Siła Metra
Libretto musicalu "Metro", który zobaczyliśmy niedawno w Rzeszowie, wiąże fabułka bardzo wątła i mało przekonująca. I jeżeli "Metro" może się podobać publiczności to nie dla historii w nim zawartej. Siłą tego musicalu są sceny baletowe - taniec, śpiew i oprawa muzyczna. Atrakcyjna, zróżnicowana muzyka Janusza Stokłosy, czasem zbyt agresywna ale pasująca do młodzieżowego tematu musicalu, czasem melodyjna i liryczna, dobre, poetyckie teksty piosenek, znakomite układy choreograficzne to walory "Metra".
Tekst libretta i piosenek napisały Agata Miklaszewska i Maryna Miklaszewska. Jest to adaptacja do potrzeb musicalu sztuki tych autorek "Metro". Janusz Józefowicz, młody choreograf, aktor i reżyser jest reżyserem spektaklu i twórcą układów choreograficznych.
Historia tworzenia "Metra" przypomina wątek z fabuły libretta tego musicalu. Janusz Józefowicz przez rok szukał wykonawców, odbywał przesłuchania młodych artystów, w tym także amatorów, debiutantów, nie tylko w Polsce, ale także w państwach sąsiednich. Stąd w blisko 50-osobowej obsadzie musicalu znalazło się wielu wykonawców, którzy dotąd ze sceną nie mieli nic do czynienia i tylko dwu znanych już profesjonalnych aktorów - Olaf Lubaszenko i Cezary Pazura. Wielu wykonawców zajmowało się czynnie sportem, kończyło AWF, inni występowali w zespołach rockowych, w amatorskich zespołach tanecznych, ale znaczna część zespołu kończyła szkoły muzyczne, baletowe i aktorskie. Wszyscy młodzi - u progu kariery artystycznej. Taki dobór wykonawców zadecydował o tym, że spektakl jest pełen energii, niezwykłego zaangażowania, a dotyczy to zwłaszcza scen baletowych. Dzięki temu balet w "Metrze" jest niezwykle sprawny technicznie. Tancerze popisują się nie tylko niezwykłą dynamiką, ale także wręcz akrobatycznymi umiejętnościami. Znakomitą atmosferę, trochę nierealną, tworzą światła laserowe zakupione w USA - stanowią świetną oprawę zwłaszcza scen baletowych.
Wokół "Metra" wytworzyła się w Polsce osobliwa legenda jako o musicalu, który jest czymś całkowicie nowym, spontanicznym, świeżym. Zespół występował przy wielkim aplauzie publiczności na Broadwayu w Nowym Jorku, lecz został negatywnie przyjęty przez recenzentów prasy amerykańskiej. Skonfrontowaliśmy w Rzeszowie tę legendę z konkretnym spektaklem, i... Moim zdaniem ten interesujący, dobrze zrobiony musical nie mógł być żadną rewelacją na Broadwayu, w ojczyźnie musicali, gdzie liczy się przede wszystkim profesjonalizm gwiazd estrady i dobre, rozbudowane libretto. "Metro" po prostu nie sprostało tym wymaganiom.
Tematem tego musicalu jest underground młodzieżowy, młodzież swoistego marginesu społecznego swoistego podziemia. Twórca "Metra" Janusz Józefowicz wyznał, że chciał stworzyć spektakl o ludziach swojego pokolenia. Do tych młodych, niepokornych jest on także adresowany. Zobaczyliśmy dużo znakomitych tańców, słuchaliśmy dobrych, dobrze wykonanych piosenek, ale równocześnie uraczono nas wątłą opowiastką złożoną z luźno powiązanych ze sobą epizodów, a także dyskretnym romansem z melodramatycznym jak na musical przystało, rozwiązaniem. Dużo to czy mało? Sądzę, że jednak dużo, i że warto było "Metro" zaprezentować rzeszowskiej publiczności.
Kształt tego spektaklu i jego odbiór byłby dużo lepszy gdyby nie obskurna, prymitywna hala sportowo-widowiskowa, gdzie się odbywał. Ale o tym decydowały względy finansowe.