Artykuły

Z Metrem do ratusza

Happening aktorów, twórców i sympa­tyków musicalu "Metro" przerwał nie­spodziewanie wczorajszą sesję Rady Warszawy. Kilkudziesięciu fanów przedstawienia przybyło do ratusza, by zaprotestować przeciwko zdjęciu mu­sicalu ze sceny Teatru Dramatycznego. Pomoc w negocjacjach z dyrekcją Dra­matycznego obiecał prezydent War­szawy Marcin Święcicki.

Przed salą obrad kilkudziesięciu mło­dych ludzi zebrało się tuż po godz. 10. Siedzieli na schodach, ławkach, przecha­dzali się w kuluarach. - Józefowicz jak zwykle się spóźnia - narzekała rudowło­sa nastolatka, która nerwowo ściskała plik papierów. - To są podpisy ludzi z ca­łej Polski. Mimo że wielu z nich nie mieszka w Warszawie, gdzie "Metro" jest wystawiane, to są z nami sercem. Wszyscy kochamy ten spektakl, dzięki niemu odzyskaliśmy wiarę w życie i nie chcemy, by coś tak fantastycznego nam odebrano - mówiła dziennikarzom z przejęciem.

Ok. godz. 11.30 w ratuszu zjawili się Janusz Józefowicz i Janusz Stokłosa - twórcy musicalu. Odtwarzacz płyt kompaktowych usta­wiono w korytarzu tuż przy sali obrad.

Józefowicz ukląkł na dywanie, włączył przycisk "play", machnął ręką i zaintonował jeden z przebojów musicalu. - Ktoś nagle czegoś mi zabrania, ja mówię, ja mówię, że nie zgadzam się - śpiewał tłum fanów, który okrążył choreografa i towarzyszą­cego mu aktora. - On siłą zmusza mnie do wstania, a ja bronię się!

Nagle ktoś wyciągnął wtyczkę z kon­taktu. Nie zrażony odcięciem prądu tłum śpiewał dalej kołysząc się w rytm muzyki. Zdziwieni rajcy wybiegali z sali obrad i ze zdumieniem przyglądali się występom. - Ale cyrk! - śmiała się jed­na z radnych.

W czasie gdy młodzi ludzie zaczynali śpiewać kolejną piosenkę z repertuaru musicalu, na korytarzu pojawił się jeden z rajców, który zaprosił Janusza Józefowicza do sali obrad. Przewodniczący ra­dy Andrzej Szyszko postanowił udzielić głosu twórcom spektaklu. Fani nie opuścili i tym razem swego bożyszcza, tłum zalał i tak wypełnioną już po brzegi salę. - Nasi aktorzy zostali pozbawieni pracy, a widzowie swojego ulubionego spekta­klu - przemawiał Józefowicz do radnych, których zdziwiła nieoczekiwana zmiana porządku obrad. - Jesteśmy dyskrymino­wani i nie bardzo wiemy dlaczego. Naj­śmieszniejsze jest to, że Teatr Dramatyczny, który odmówił nam wystawiania "Metra" u siebie, wynajął salę jakiejś fir­mie, która z kolei wynajęła nas. Tym spo­sobem w marcu wystawimy przedstawie­nie pt. "Elvis". Nie rozumiem, dlaczego "Dramatyczny" nie może nam udostęp­nić sali raz w miesiącu.

Józefowicz zaznaczył, że "Metro" nie może być przeniesione do innego teatru, ponieważ do jego wystawienia niezbęd­na jest scena obrotowa. Taką właśnie dys­ponuje "Dramatyczny", "Roma" i Teatr Narodowy - dwa pozostałe teatry, które są również wyposażone w sceny obroto­we, są za drogie dla twórców "Metra".

Później miejsce Józefowicza na mównicy zajęła drobna nastolatka, która prze­czytała radnym petycję fanów musicalu.

- "Metro" jest pełne ideałów, przedsta­wia wartości zapomniane w dzisiejszych czasach - mówiła drżącym głosem. - W ciągu czterech dni zebraliśmy w ca­łej Polsce ponad 4. tys.podpisów. Ludzie chcą dalej oglądać "Metro".

- Sprzeciwiam się urządzaniu na se­sji Rady Warszawy happeningów - skwi­towała wystąpienie Józefowicza radna Elżbieta Gnatowska. - Takich konflik­tów nie powinno się załatwiać między uchwalaniem budżetu a omawianiem sta­tusu miasta.

Sprawą "Metra" obiecał zająć się pre­zydent miasta Marcin Święcicki. W swo­im wielkim notatniku, zaczął gwałtownie szukać wolnego terminu na spotkanie z Januszem Józefowiczem.

- Nie jesteśmy usatysfakcjonowani tą wizytą - powiedział nam Janusz Stokło­sa, autor muzyki do musicalu. - Jeżeli najwyższa władza w stolicy nie jest w sta­nie nam pomóc, to "Metro" przestanie być wystawiane. Liczymy jednak na po­moc Rady Warszawy.

Przypomnijmy. Umowa między Teatrem Dramatycznym a Teatrem Buffo, który jest właścicielem praw autorskich musi­calu, wygasła z dniem 31 grudnia 1996 r. Dyrekcja "Dramatycznego" nie chciała zgodzić się na przedłużenie kontraktu, ponieważ, jak twierdziła, ma własny re­pertuar i nie może wynajmować sali twórcom z zewnątrz. Anna Sapiego, dy­rektor administracyjny "Dramatyczne­go", motywowała swoją decyzję tym, że od września ub. r. "Metro" zalega z opła­tami za wynajem sali i składowanie deko­racji. Długi Teatru Buffo za okres od stycznia do września 1996 r. pokrył "Dramatyczny" z darowizny, jaką prze­kazał mu Kombinat Instalacji Sanitar­nych. Zdaniem Józefowicza KIS przeka­zał 30 tys. zł "Dramatycznemu", by pomóc musicalowi. Kombinat nie mógł dać tych pieniędzy bezpośrednio Teatro­wi Buffo, ponieważ jest to scena prywat­na i darczyńca nie mógłby odpisać sobie darowizny od podatku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji