Artykuły

Jan Peszek i Jadwiga Jankowska-Cieślak ponownie razem na scenie

- Dwójka głównych bohaterów "Kto nas odwiedzi", milady i jej kamerdyner, są zamknięci w zamku w Szkocji. Samotni, bardzo do siebie przywiązani, odgrywają co roku na sylwestra pewien rytuał, o którym nie mogę więcej powiedzieć, żeby nie pozbawić przyjemności oglądania - o premierze "Kto nas odwiedzi" w Och-Teatrze mówi reżyser Cezary Tomaszewski.

Izabela Szymańska: Jadwigę Jankowską-Cieślak i Jana Peszka widzieliśmy niedawno razem w spektaklu "Błogie dni" w Teatrze Ateneum. Grają tam osoby po przejściach, spragnione ciepłych uczuć, ale mimo to niepotrafiące się porozumieć. W jakiej relacji zobaczymy ich w przedstawieniu w Och-Teatrze?

Cezary Tomaszewski: Sytuacja osobista jest dosyć podobna, z tą różnicą, że w Ateneum Jan siedzi na wózku, a Jadwiga biega dookoła niego - tu będzie na odwrót. Jednak materiał tekstowy jest zdecydowanie inny. Dwójka głównych bohaterów "Kto nas odwiedzi", milady i jej kamerdyner, są zamknięci w zamku w Szkocji. Samotni, bardzo do siebie przywiązani, odgrywają co roku na sylwestra pewien rytuał, o którym nie mogę więcej powiedzieć, żeby nie pozbawić przyjemności oglądania.

Sztuka Igora Sawina jest wielowektorowa, złożona z rozmaitych gatunków popularnych jak kryminał w stylu Agaty Christie, farsa, ale nie taka, jaką znamy, że ktoś się z kimś przespał i są cztery pary drzwi. Jest bardziej skomplikowana i śmieszniejsza, także dzięki temu, że aktorzy należą do najciekawszych zjawisk w teatrze. Mam szczęście pracować z Janem po raz kolejny; myślę chociażby o jego jubileuszowym spektaklu "Dośpiewanie. Autobiografia", gdzie posługiwałem się oprócz dużej dawki muzyki ogromną dawką humoru, specyficznego, nazwałbym go dosyć bezczelnym, uwolnionym, na który mogą pozwolić sobie ludzie dojrzali. Uważam, że humor jest środkiem na wszystko, co nam się przydarza między narodzinami a śmiercią. I o tym trochę też jest to przedstawienie.

Jan Peszek jest istotną osobą w pana życiu artystycznym?

- Rozumiemy się fenomenalnie, to chyba jakieś przeznaczenie, że się spotkaliśmy. Fakt, że jestem i pracuję w Polsce, w dużej mierze wynika ze spotkania z Janem Peszkiem. Kiedy mieszkałem w Wiedniu, Jan szukał choreografa do spektaklu i ktoś mnie jemu polecił. Tak się zaczęło.

W tekstach o panu najczęściej przywoływana jest "Wesoła wdówka" - przedstawienie z polskimi sprzątaczkami, które wystawił pan w Wiedniu.

- To był może nie tyle najlepszy, ile najbardziej spektakularny spektakl, w Wiedniu, gdzie studiowałem taniec, "Wesoła wdówka" była dużym sukcesem. Odkąd wróciłem do Polski, ważną współpracą, trwającą już prawie szósty rok, jest ta z Janem Tomaszem Adamusem, dyrektorem Capelli Cracoviensis. Wpadł na nietypowy pomysł jak na orkiestrę i chór grający na instrumentach dawnych, żeby robić przedstawienia teatralne bazujące na muzyce klasycznej. Udało nam się przygotować wiele niezwykłych przedsięwzięć np. "Requiem" Mozarta jako karaoke show, pieśni Mendelssohna w Lasku Wolskim czy prace ze społecznością miejską - "Orfeusza i Eurydykę" Glucka z seniorami; po premierze w Och-u czeka mnie "Sen nocy letniej" Mendelssohna z dzieciakami ze szkoły dla niewidomych.

Po tych doświadczeniach tym, co chyba musiało się zdarzyć naturalnym biegiem rzeczy, jest moja praca w teatrze instytucjonalnym. Już nie mam 15 lat, a jestem debiutantem.

Z tego, co czytałam o pana przedstawieniach, wynika, że łącząc wiele dziedzin sztuki, nie decyduje się pan tylko na teatr, taniec czy performance; do tego przeplata pan nastrój serio i buffo.

- Ten styl wynika z moich doświadczeń. Byłem 10 lat w szkole muzycznej, 15 lat w chórze Alla Polacca w Teatrze Wielkim, potem pojawił się performance, choreografia i wiedeńska, progresywna, konceptualna scena, był też teatr - studiowałem Wiedzę o Teatrze. Od dziecka fascynuje mnie też opera.

Odkryłem ją,gdy trafiłem do chóru, byłem w nim do 24. roku życia, graliśmy w różnych operowych spektaklach. Opera jest jak syfilis - jak ktoś to złapie, to z tym żyje. Ja złapałem, gdy miałem 9 lat. To się, oczywiście, wiąże z wydawaniem większości zarobionych pieniędzy na płyty i działa jak nałóg.

A ruch?

- Sam Jan, który jest profesorem w krakowskiej PWST, mówi, że wszystkie uczelnie kształcą gadające głowy, i rzeczywiście coś w tym jest, w teatrze opowieść stwarza się przez słowo, czasami jest jakiś taniec pomiędzy. My w "Kto nas odwiedzi" staramy się to łączyć, bo przecież w życiu jesteśmy z ciała, ciałem, nawet jak to ciało wisi, jest otyłe, to...

Też coś mówi o człowieku.

- Nawet więcej niż można opowiedzieć w słowach.

***

"Kto nas odwiedzi" w Och-Teatrze

Autor: Igor Sawin, reżyseria: Cezary Tomaszewski, scenografia i kostiumy: BRACIA w składzie: Agnieszka Klepacka i Maciej Chorąży, światło: Antoni Grałek. Występują: Jadwiga Jankowska-Cieślak i Jan Peszek. Premiera: 16 czerwca, godz. 19.30 w Och-Teatrze (ul. Grójecka 65). Kolejne spektakle 17-20 czerwca, godz. 19.30. Bilety: 50, 80, 100 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji