Artykuły

Artyści z Popularnego

Brawa, śmiechy, sala nabita do ostatniego miejsca na schodach — przedpremierowy pokaz pierwszego odcinka serialu Moniki Strzępki i Pawia Demirskiego był udanym zakończeniem sezonu w Starym Teatrze.

Miało być w ten piątkowy wieczór co prawda inaczej — nie przedpremiera serialu, ale premiera spektaklu Triumf woli, też Strzępki i Demirskiego. Spektakl będzie jednak dopiero jesienią, podobnie jak cały ośmioodcinkowy serial. A serial zapowiada się dobrze, nawet bardzo dobrze. Miejscem akcji jest wymyślony na potrzeby serialu warszawski Teatr Popularny (w Pałacu Kultury), który warszawski jest tylko z zewnątrz. W roli wnętrz Popularnego wystąpiły wnętrza biurowe nowohuckiego kombinatu; styl w końcu ten sam — narodowy w formie, socjalistyczny w treści. Obsada mieszana — z Krakowa, Warszawy, Wrocławia, Wałbrzycha. Znakomita.

Zaczyna się efektownie i kryminalnie: podczas spektaklu (Wiśniowy sad zrobiony na ponuro) jedna z aktorek unosi wzrok i widzi wisielca. To dyrektor teatru, który w ten sposób postanowił zakończyć żywot. Aktorzy jeszcze usiłują grać, ale gdy już nie daje się udawać, że krzyki i przerażenie to wyraz żalu za utraconym sadem, przedstawienie zostaje przerwane.

Dyrektorem teatru zostaje młody ambitny z prowincji (Marcin Czarnik). A sytuacja nie jest łatwa: pieniędzy na produkcję nie ma, zespół jest najeżony, księgowa umyka przed dyrektorem, portier nie chce go wpuścić do teatru, urzędnicy coś kręcą, nawet bufetowa jest niemiła. Co więcej, w teatrze są duchy, które też coś mają do powiedzenia — i przekazują to przez sprzątaczkę. Tak to wygląda w najgrubszym zarysie.

Nie będę zdradzać szczegółów (a jest ich dużo i są smakowite); w każdym razie serial zapowiada się interesująco, jest zabawny, inteligentny, wartki, a co najważniejsze, widać, że twórcy świetnie znają środowisko, teatr i rozmaite mechanizmy nim rządzące, a nie odwołują się do schematów i wyobrażeń. Jest też szansa, że w kolejnych odcinkach zobaczymy teatr (w znaczeniu sztuki, nie instytucji) zbliżony do tego, który oglądamy na co dzień. Nadciągają bowiem próby Snu nocy letniej w reżyserii młodego gwiazdora awangardy.

Teatr rzadko bywa miejscem akcji filmów czy seriali. Mieliśmy biograficzny serial o Modrzejewskiej (1990) z Krystyną Jandą, Komediantkę według Reymonta (1988) — ale to wiek XIX, historia. Współczesność to Twarze i maski Feliksa Falka (2001), ośmioodcinkowy serial, w którym teatr towarzyszył przemianom w Polsce (pierwszy odcinek to rok 1974, ostatni - 2000). Towarzyszył przemianom, ale sam wyglądał archaicznie: w warszawskim Teatrze Miejskim (umiejscowionym zresztą również w Pałacu Kultury) artyści kroili swoje Wesela i Kordiany tak, jakby nic się w teatrze nie zmieniało, jakby jedynym obowiązującym wzorcem był realizm. Nawiasem mówiąc, archaiczność nie jest przypisana polskim produkcjom; w Czarnym łabędziu Darrena Aronofskiego (2010) Natalie Portman szarpie swe ciało i duszę na strzępy, by godnie wystąpić w Jeziorze łabędzim, jakiego świat dotąd nie widział. Czar pryska, gdy oglądamy w końcu to dzieło — poczciwe, niczym niewyróżniające się przedstawienie utrzymane w estetyce z lat 40. czy 50.

Co do Artystów — poczekamy, zobaczymy. Po pierwszym odcinku zdecydowanie chce się więcej.
 

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji