Basia latała na miotle (fragm.)
O Basi i o miotle będzie na końcu. Na razie winien jestem Czytelnikom wyjaśnienie. W ostatnim felietonie obiecywałem, że dzisiaj szczegółowo opowiem o uroczystej premierze Szekspirowskiego "Króla Leara", która odbyła się niedawno w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Ze względu na nowy, świetny przekład Macieja Słomczyńskiego, ciekawą reżyserię Jerzego Jarockiego, wielką kreację Gustawa Holoubka w roli tytułowej, Zbigniewa Zapasiewicza w roli Kenta i jeszcze z kilku innych względów, premiera ta stała się wielkim wydarzeniem artystycznym. Naprawdę miałem zamiar dotrzymać obietnicy i zrelacjonować ją tutaj dokładniej, lecz w trakcie pisania recenzja mi się rozrosła i sformułowała tak, że nadawała się raczej do "Życia Literackiego"; w nim też wkrótce się ukaże pt. "Holoubek gra Króla Leara". Odsyłam więc zainteresowanych do szpalt naszego tygodnika, nad którego działem teatralnym tak mądrze i pieczołowicie czuwa nieoceniony Zygmunt Greń.<<<