Artykuły

Gniewu krzyk szalony, czyli scena z "Kanału"

Wiesz, jak nazywa się ktoś taki jak ty? P-a-c-y-f-i-s-t-a! - instruktor sportowy podczas letnich kolonii w Sarbinowie na początku sierpnia 1980 r. spoglądał na mnie z pełną pogardą - pisze Maciej Nowak w felietonie dla Gazety Wyborczej - Stołecznej.

"Pacyfista" brzmiało w jego ustach jak pederasta. Właśnie trwała wieczornica z okazji rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Klasyka młodzieńczego patriotycznego kiczu, którą przygotowałem osobiście z udziałem innych obozowiczów. Na ceglanej ścianie budynku utalentowany plastycznie kolega namalował pastą do zębów fresk z sylwetkami rozstrzeliwanych powstańców. Przed malowidłem zainstalowaliśmy ogromny znicz, zaimprowizowany z kilkudziesięciu świec roztopionych w starej miednicy. W jego blasku odśpiewaliśmy przy gitarze wiązankę wzniosłych piosenek, a następnie usiłowałem sprowokować dyskusję, czy my - ówcześni 16-latkowie - stawilibyśmy się na zbiórkę w Godzinie W? Zasugerowałem, że należało odmówić udziału w szaleństwie, i w tym momencie wieczornica została przerwana. Wuefista uznał, że sytuacja wymyka się spod pedagogicznej kontroli. Rewizjonistycznych, pacyfistycznych dywagacji program kolonii dla licealistów nie przewidywał.

Sceny jak z Dantego

A ja byłem już po ważnych rozmowach z Panem P., studentem polonistyki na tajnym Uniwersytecie Warszawskim, kolegą z roku Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, żołnierzem powstańczej służby łączności. Zwrócił mi uwagę na dziwną, właś-ciwie niezrozumiałą na pierwszy rzut oka scenę z filmu Andrzeja Wajdy "Kanał". Niedługo wcześniej obejrzałem go po raz pierwszy w kinie Iluzjon, które wtedy mieściło się tam, gdzie dzisiaj działa Teatr Polonia. Otóż, gdy oddział Zadry ewakuuje się z Mokotowa i zbliża do włazu kanałowego, wokół panuje ogromne zamieszanie. Powstańcy w hełmach, z biało-czerwonymi opaskami na ramionach próbują powstrzymać rozhisteryzowany i rozbiegany tłum cywilów. Rozgrywają się sceny jak z Dantego: "Różne języki, mowy, złorzeczenia, słowa boleści, gniewu krzyk szalony, zmieszane głosy, rąk klaszczących brzmienia sprawiały wrzawę, co na wszystkie strony wciąż się w powietrzu tym zmartwiałym kręci". W kadrze pojawia się na dłużej postać grana przez wielką aktorkę teatrów - Polskiego i Narodowego Zofię Lindorfównę. Zaczepia powstańców wchodzących do kanału, czy nie widzieli jej córki, blondynki w brązowym płaszczu. A gdy ci nie odpowiadają, wpada w szloch: "Panowie, zlitujcie się, panowie, nie odchodźcie, nie zostawiajcie nas...". W poważnej, filmologicznej monografii "Kanału" profesorowie Don Fredericksen i Marek Hendrykowski nawiązują do tego epizodu. Przekonują, że scena ta wyraża "straszliwą ironię": "Powstańcy porzucają w trakcie morderczego niemieckiego natarcia dużą grupę ogarniętych paniką mieszkańców - tych samych ludzi, dla których walczą o prawo do wolności".

Zapis rozczarowania

Pan P., opierając się na własnych doświadczeniach z jesieni 1944 r., wyjaśniał tę sytuację inaczej. Według niego był to zapis rozczarowania, a może wręcz nienawiści mieszkańców stolicy do młodych żołnierzyków, którzy rozpętali piekło. I że w chwili kręcenia filmu, ledwie 12 lat po powstaniu, pamięć tamtych emocji trwała nadal. W ekipie realizatorów "Kanału" było wielu powstańców, a scenariusz to adaptacja autobiograficznego opowiadania Jerzego Stefana Stawińskiego. Zszedł on do kolektorów 26 września 1944 r. o godz. 22 włazem znajdującym się przy kamienicy na ul. Dąbrowskiego 6 (do 1951 r. zwącej się ulicą Szustra). I w tym miejscu zstępują do stołecznej krainy cieni również bohaterowie Wajdy. To tutaj brzmiały przekleństwa i lament rozżalonych warszawiaków.

Dzisiaj to jedna z rozkosznych mokotowskich miejscówek z modną klubokawiarnią Relaks, sklepem z regionalnymi produktami i salonem designerskich gadżetów. Na ścianie widnieje tablica informująca o podziemnym powstańczym szlaku, ale potępieńcze jęki sprzed lat dawno ucichły. Na wypasionych rowerach jeżdżą uśmiechnięci młodzi ludzie z efektownymi dziarami i awangardowymi fryzurami. Niektórzy z nich z pewnością uczestniczyli w obchodach 1 sierpnia, odwoływanie się do powstania to przecież ważny element współczesnego lansu. Ale ja, pomny lekcji Pana P., już czwartą dekadę nie umiem ulec patriotycznej egzaltacji. Pan P. zmarł nagle w roku 1983 w pełni sił życiowych i intelektualnych. Chwała jego pamięci!

***

Na zdjęciu: kadr z filmu "Kanał" w reż. Andrzeja Wajdy (Tadeusz Janczar i Teresa Iżewska)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji