Artykuły

Spotkajmy się tam, gdzie Warszawa mówiła w jidysz

- W tradycji żydowskiej, kiedy chłopiec kończy 13 lat, organizuje się bar micwę, co oznacza przejście do świata dorosłych. Nasz festiwal dojrzewał, kształtowany przez nas i przede wszystkim naszą publiczność - Gołda Tencer zaprasza na 13. edycję festiwalu Singera.

Magdalena Dąbrowska: Tegoroczna edycja festiwalu Warszawa Singera jest wyjątkowa, bo po raz pierwszy nie będzie odbywać się w Teatrze Żydowskim. Jak sobie pani poradziła z tą sytuacją?

Gołda Tencer, dyrektorka festiwalu Warszawa Singera: Fundacja Shalom i Teatr Żydowski otrzymały wsparcie od organizacji i instytucji, którym nasza sytuacja nie była obojętna. Spektakle teatralne odbędą się w gościnnych progach Teatru Kwadrat i Teatru Polskiego. Biuro festiwalowe mieści się w Menora Info Punkcie należącym do Muzeum Historii Żydów Polskich "Polin", a konferencję prasową zorganizowaliśmy w klubie Pardon, To Tu. Imprezy towarzyszące odbędą się w kilku miejscach w Warszawie, a my tradycyjnie - co nie zmienia się od początku trwania Festiwalu - spotkamy się z miłośnikami kultury żydowskiej na placu Grzybowskim. To serce żydowskiej Warszawy i nie wyobrażam sobie, byśmy mogli je opuścić. To tutaj Warszawa mówiła w jidysz. My tę tradycję podtrzymujemy.

To już trzynasta edycja festiwalu Warszawa Singera. Jak zmieniał się przez te lata?

- W tradycji żydowskiej, kiedy chłopiec kończy 13 lat, organizuje się bar micwę, co oznacza przejście do świata dorosłych. Nasz festiwal dojrzewał, kształtowany przez nas i przede wszystkim naszą publiczność. Rozbudowywała się jego struktura, pojawiały się nowe pomysły i rozwiązania. Słuchaliśmy podpowiedzi widzów. Stąd wziął się Singer Jazz Festival. Stąd wzięły się wydarzenia dla różnych grup wiekowych, dyskusje, spotkania z pisarzami i twórcami. W tym roku zapytaliśmy naszą publiczność wprost - jaką gwiazdę chcą zobaczyć na koncercie finałowym. Ten dialog jest dla nas ważnym elementem pracy. Przez 13 lat stworzyliśmy, dzięki zgranemu zespołowi pracowników, współpracowników i wolontariuszy, festiwal, który utrwalając przeszłość, wychodzi ku przyszłości. Zapraszamy coraz więcej artystów, z roku na rok mamy coraz więcej wydarzeń.

Wielu warszawiaków nie wyobraża sobie końca lata bez festiwalu Singera, który stał się marką rozpoznawalną i cenioną.

Przyciągamy coraz więcej artystów, a wstęp na większość wydarzeń jest darmowy, co pozwala poznać żydowską kulturę wszystkim, którzy tego pragną, bez żadnych ograniczeń.

W jakim kierunku zmierza festiwal? Teatralnym? Muzycznym?

- Festiwal jest różnorodny. Jego zadaniem jest pokazać świat, w którym wychował się Icchok Baszewis Singer, polski Żyd, pisarz, noblista. Żydowska kultura jest różnorodna i wszechstronna. Jest w niej miejsce zarówno na muzykę, jak i teatr. Nie zapominajmy też o książkach, twórczości literackiej, o wykładach pisarzy i tłumaczy, o spotkaniach z ludźmi kultury, artystami.

Nie zapominajmy o języku jidysz, którym mówi Warszawa podczas naszego festiwalu. Jeśli ktoś go jeszcze nie zna, może się podczas tych kilku dni nauczyć podstawowych zwrotów. Festiwal zmierza w stronę, w którą prowadzą go nasi widzowie.

A może kulinarną? Festiwal kulinarny Kuchnia Mamy Soni po raz pierwszy jest tak rozbudowany!

- Żydowska kuchnia od lat fascynuje. Powstają książki kucharskie, nowe restauracje.

Dla mnie żydowska kuchnia to smak mojego rodzinnego domu i przysmaków przygotowywanych przez moją mamę. Stąd też nazwa festiwalu, która wzięła się od tytułu książki z przepisami mojej mamy "W kuchni mamy Soni".

Do wspólnego gotowania zaprosiliśmy restauracje skupione wokół placu Grzybowskiego. Uczestnicy festiwalu odwiedzą te lokale i ocenią serwowane tam potrawy. Chętni będą mogli też wziąć udział w degustacji win. Na zakończenie ogłosimy, które przysmaki za najlepsze uznali nasi goście, a które poproszeni o degustację jurorzy. Sama jestem ciekawa, czy te gusta będą ze sobą zbieżne.

Pewnie wiele osób spodziewało się zobaczyć na festiwalu spektakl "Sklep przy głównej ulicy" z Danutą Szaflarską. Jaka jest sytuacja tego przedstawienia?

- Nie wyobrażam sobie, byśmy mogli zagrać "Sklep przy głównej ulicy" bez Danuty Szaflarskiej. Bardzo zależy jej na tym, by wystąpić u nas na scenie. Ten spektakl jest dla nas obu, i dla wszystkich realizujących go osób, niezwykle ważny. Pani Danusia czuje się coraz lepiej. Czekam na jej pełny powrót do zdrowia. Wtedy podejmiemy decyzję o dacie premiery.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji