Artykuły

Wrocław. Kolejny protest ws. Teatru Polskiego

Student, muzyk i menedżer do spraw rekrutacji i szkoleń reprezentowali publiczność Teatru Polskiego we Wrocławiu podczas protestu pod Dolnośląskim Urzędem Marszałkowskim: - Jesteśmy tu, bo wygrana Cezarego Morawskiego to barbarzyństwo, które osobiście nas dotyka.

- Jestem muzykiem - mówi jedna z delegatek publiczności. - Jestem tu, bo jestem w czarnej rozpaczy: jedna z najlepszych scen w kraju sięga bruku w momencie artystycznego wzlotu. Decyzją niekompetentnych urzędników dokonano brutalnego odcięcia od linii programowej i poziomu artystycznego.

- Jestem studentem - mówi drugi. - Miałem 14 lat, kiedy obejrzałem "Hamleta" w reżyserii Moniki Pęcikiewicz. I otworzyła się we mnie nowa przestrzeń. Od tamtej pory oglądałem ten spektakl 14 razy. Teraz czuję się jak ktoś, komu zabrano dom.

Jakby dom podpalono

- Jestem menedżerem do spraw rekrutacji i szkoleń - mówi trzecia. - Czuję się jak ktoś, komu dom podpalono. Teraz wspólnie próbujemy gasić ten pożar, ratować dobytek - dlatego tu jesteśmy.

Głos publiczności Teatru Polskiego we Wrocławiu zabrzmiał wczoraj przed Dolnośląskim Urzędem Marszałkowskim. Trójka przedstawicieli liczącego dziś 3250 osób grona, które podpisało się pod petycją do marszałka, pojawiła się tam, żeby wręczyć urzędnikom prezenty i odczytać swoje stanowisko.

"Proces" z czarną wstążką

"My, publiczność Teatru Polskiego we Wrocławiu (sprzed 1 września 2016) dołączyliśmy do protestu zespołu artystycznego (.) Jesteśmy zszokowani, że mimo chęci dialogu z Urzędem Marszałkowskim i wsparcia naszego protestu przez środowiska artystyczne w całej Polsce (.) nasz głos został całkowicie zignorowany (.) My, publiczność, oprócz protestu zapowiadamy również przygotowania do PROCESU, okołoteatralnego działania obywatelskiego. Świat nie zobaczy <> Krystiana Lupy w Teatrze Polskim, ale będzie świadkiem społecznych działań, które ten teatr uruchomił" - zapowiadają, podpisując się jako "wzburzone społeczeństwo politycznego spektaklu.

Wybór nowego dyrektora w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Wszystko, co musisz wiedzieć

Pierwszym krokiem w tych działaniach jest dostarczenie do kancelarii DUM petycji, w której publiczność domaga się m.in. kontynuacji obecnej linii programowej. Oprócz pisma, opatrzonego 3250 podpisami, sześcioro urzędników - Cezary Przybylski, Tadeusz Samborski, Wanda Gołębiowska, Iwona Krawczyk, Ewa Mańkowska i Jarzy Michalak - dostali egzemplarze "Procesu" Franza Kafki, przewiązane czarnymi, żałobnymi wstążkami.

Teatr gorszego sortu

Delegaci publiczności nie chcieli się przedstawić. - Jesteśmy reprezentantami dużej grupy, chcemy, żeby za każdym razem w jej imieniu występował ktoś inny - tłumaczą. I dodają, że nie jest wcale tak, jak twierdzi nowy dyrektor, że Polski za kadencji Mieszkowskiego trafiały do wąskiej, niszowej i homogenicznej grupy.

- Można mówić, że to był teatr dla hipsterów, pedałów, dewiantów - mówi jeden z nich. - Że to teatr gorszego sortu. Ale ten gorszy sort skupiał na widowni profesorów akademickich, inteligencję, młodzież szkolną, studentów. Wszystkich, którzy od sztuki oczekują czegoś więcej niż tylko rozrywki. Nie mamy nic przeciwko niej, ale nie widzimy powodu, żeby farsy i komedie, które osiągają komercyjne sukcesy, wspierać publicznymi środkami. Dzisiaj symbolicznie i faktycznie otwieramy nasz PROCES, planujemy kolejne działania. My nie zapomnimy i nie przycichniemy. To nie jest spontaniczna akcja, będziemy walczyć. Z nadzieją, że urzędnicy w tym czasie zmądrzeją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji