Artykuły

Wrocław. Marek Krajewski i Eberhard Mock w Hali Stulecia

W Hali Stulecia we Wrocławiu miało miejsce nietypowe spotkanie promujące najnowszą powieść Marka Krajewskiego. W rolę bohatera jego książek, policjanta Eberharda Mocka, wcielił się Konrad Imiela.

W spotkaniu z Markiem Krajewskim, które prowadził redaktor radiowej Trójki Michał Nogaś, wzięło udział ok. 200 osób.

Na gości czekały okrągłe stoliki w Sali Cesarskiej w Hali Stulecia, która jest wpisana na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Rozmowę, prowadzoną w scenografii mającej przywodzić na myśl Breslau z początku XX wieku, poprzedził recital na pianinie w wykonaniu Marcina Lutosińskiego.

Później Konrad Imiela, odtwórca głównej roli w scenicznej adaptacji "Końca świata w Breslau" we Wrocławskim Teatrze Współczesnym, przeczytał fragment nowego "Mocka", związany z miejscem, w którym odbywało się spotkanie.

Następnie przyszedł czas na rozmowę.

Michał Nogaś zapytał, czy uczestnicy spotkania mogą czuć się bezpiecznie w miejscu, w którym się znajdują? - Hala Stulecia budziła zawsze mój niepokój. Czułem ze coś w tym budynku jest intrygującego. Wiosną tego roku, kiedy stałem na literackim rozdrożu, zadzwonił telefon. Prezes Hali Stulecia poinformował mnie, że został odnaleziony dokument, prawdopodobnie lista gości, którzy mieli się pojawić na otwarciu Hali. I na tej liście znajdowało się nazwisko, częściowo zamazane, zakończone na "ck". Czy był to Mock? Palec Boży wskazał mi, by wrócić do swojego bohatera - opowiadał Krajewski.

Krajewski o serialach i środowisku filmowym

Pisarz wspomniał także o lekturze monografii Jerzego Ilkosza poświęconej Hali Stulecia, z której czerpał swoją wiedzę o tajemnicach jej budowy. - Potrzebowałem miejsca, które mogłoby być wygodnym schronieniem dla pewnego złego człowieka. Po licznych poszukiwaniach znalazłem je obok Sali Cesarskiej. Przeznaczenie tego pomieszczenia jest nieznane, a jeśli coś jest niejasne, to staje się polem do popisu dla autora powieści pełnych tajemnic, czyli takiego jak ja - powiedział Krajewski.

Pisarz opowiadał także o Breslau w 1913 roku, gdzie umieścił akcję swojej najnowszej książki. - Te czasy mnie fascynowały. Nie chciałem ponownie pisać o czasach nazistowskich. Dlatego zdecydowałem, by rozpocząć nową serię i odmłodzić Mocka - wyjaśnił.

- Dziennikarze często mylnie doszukują się w moich powieściach współczesności, komentarza do naszej rzeczywistości. W mojej nowej książce piszę o rodzącym się faszystowskim Związku Wszechniemieckim. Na pytanie czy komentuję w ten sposób współczesność, odpowiadam: nie!

Podczas rozmowy pisarz przyznał za to, że namiętnie ogląda seriale m.in. "Breaking bad".

Jednocześnie zdradził, że nie przepada za środowiskiem filmowym. Napisał kilka scenariuszy, które sam uznał za swoją porażkę. Ponadto nie mógł znieść uwag płynących od różnych osób. - Nie zamierzam porzucać kryminału - zadeklarował.

Na pytanie, co nowego daje wrocławianom swoją powieścią, odparł: - Daję im Mocka, którego tak bardzo się domagali. Moją misją wprawdzie nie jest edukacja, ale tym razem postanowiłem zrobić wyjątek. Chciałem przybliżyć czytelnikom wspaniały budynek Hali Stulecia. Być może stworzę cykl, w którym będę opowiadał o kolejnych budowlach.

Wrocław śladem Mocka

- Jest wśród nas osoba, która jak nikt zna Wrocław - tak Michał Nogaś przywitał Beatę Maciejewską, dziennikarkę "Wyborczej".

- Wiem, że powstają trasy spacerowe śladami postaci zbrodni z cyklu o Mocku. Ja najbardziej lubię trasę Festung Breslau. Ponieważ częścią mitu podziemnego miasta są schrony, często włączam je w swoje spacery. Opowiadam swoim gościom o schronie na Nowym Targu, gdzie w powieści Marka Krajewskiego znajdował się luksusowy burdel. Bez problemu można zwiedzać Wrocław śladami dawnego Breslau, bo zachowało się ich mnóstwo. - opowiadała Beata. Michal Nogaś poprosił ją, by zasugerowała pisarzowi pomysł na kolejną książkę. - Może któryś ze wspaniałych wrocławskich pałaców? Krajewskiemu spodobał się ten pomysł.

Krajewski pyta Mocka

Konrad Imiela nie tylko odczytał fragmenty powieści, ale tez zagrał Mocka. Pisarz, który wymyślił postać, mógł zadać mu kilka pytań.

Czy wierzysz w astrologię? - zapytał Krajewski i chciał wiedzieć, jakie były dalsze losy Sophie, młodziutkiej żony Mocka, która nie mogła mu dać potomka. - Jeśli pan pyta o Sophie, to ona coś ważnego dla pana znaczy. Myślę, że jest wiele osób, które wiedzą o Sophie o wiele więcej niż Eberhard Mock. Nie ma jej w moim życiu. Ale często powraca do mnie we snach - odparł ożywiony literacki bohater.

Krajewski jak Mock

Marek Krajewski opowiedział o licznych podobieństwach do swojego bohatera. - Jestem człowiekiem pedantycznym. Staram się uporządkować świat, także w powieściach. Na dodatek jestem wścibski, wszystko mnie ciekawi. Nie jestem człowiekiem, z którym się łatwo żyje. A kulinarne fascynacje Mocka wynikają z mojego zamiłowania do jedzenia - zdradził pisarz. Marek Krajewski opowiedział także, że lubi biegać po Wrocławiu, a w trakcie treningów powtarza angielskie słówka.

Pisarz zapowiedział już, że za rok ukaże się kolejna powieść z Mockiem w roli głównej, a jej akcja również rozegra się w charakterystycznym miejscu Wrocławia, znajdującym się nieopodal Hali Stulecia. - Zoo? - zapytał Nogaś. - Nie potwierdzam, nie zaprzeczam - odparł Krajewski

Czytelnicy pytają

Uczestnicy spotkania otrzymali karteczki, na których mogli zapisać swoje pytania. Pod koniec kartki zostały zebrane, a pisarz wylosował spośród nich kilka. Zapowiedział jednak, że na pozostałe pytania odpowie na swoim facebooku.

Czytelnicy chcieli wiedzieć, skąd Marek Krajewski czerpał pomysł na kuchnię dawnego Breslau. Pisarz odpowiedział, że miał dostęp do archiwalnych kart menu, korzystał także z książki Grzegorza Sobla, poświęconej właśnie kuchni dawnego Wrocławia.

Padło również pytanie o ulubioną trasę biegową Marka Krajewskiego. - Najbardziej lubię biegać nad Odrą, niedaleko stąd, po żwirowej ścieżce. To najprzyjemniejsza trasa - odpowiedział.

Zapytany o lęk wysokości Mocka, przyznał, że sam również na niego cierpi.

Ponieważ Marek Krajewski 4 września obchodził 50. urodziny, organizatorzy przygotowali dla niego kilka niespodzianek. Pianista zagrał motywy z jego ulubionych filmów - "China Town" i "Lokatora". Krajewski otrzymał także prezent od swojego wydawcy, wydawnictwa Znak - portret wykonany w Hali Stulecia dawną techniką. Na zakończenie wjechał tort w kształcie książki, a uczestnicy spotkania odśpiewali pisarzowi " Sto lat".

- Jestem wzruszony - powiedział Krajewski.

Mock powraca

Przed tygodniem ukazała się najnowsza powieść kryminalna wrocławskiego pisarza Marka Krajewskiego. W książce "Mock" wraca on do swojego ulubionego bohatera. Policjant Eberhard Mock jest jednak nieco inną postacią niż ten, którego pamiętamy z kart poprzednich powieści. Młodszy, zdecydowanie mniej zepsuty i zdeprawowany, nie pracuje jeszcze w policji kryminalnej lecz w obyczajówce. Jest jednak niezmiennie ambitny i zdeterminowany, by rozwiązać zagadkę.

Akcja powieści dzieje się w 1913 roku, oczywiście w Breslau. Miasto szykuje się do hucznego otwarcia monumentalnego budynku Hali Stulecia, gdy dochodzi tam do brutalnego zabójstwa pięciu osób. Pojawiają się podejrzenia o rytualny mord.

30-letni Mock marzy o tym, by awansować do wydziału kryminalnego. Tymczasem, wskutek nieobyczajnego zachowania, grozi mu wydalenie z policji i powrót do rodzinnego Wałbrzycha. By zdobyć uznanie radcy kryminalnego Mühlhausa, Mock w pojedynkę prowadzi śledztwo w sprawie śmierci czterech młodych chłopców i mężczyzny nazwanego Ikarem.

Kolejne spotkanie z Markiem Krajewskim, które będzie otwarte dla czytelników, zaplanowano na środę 28 września w Księgarni Autorskiej w Pasażu Grunwaldzkim o godz. 18.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji