Artykuły

Kraków. Ukazały się listy Gombrowicza i Dubuffeta

W Wydawnictwie Literackim ukazała się Korespondencja Witolda Gombrowicza i Jeana Dubuffeta.

Witold Gombrowicz [na zdjęciu] i Jean Dubuffet, francuski malarz i plastyk, korespondowali krótko, niecałe półtora roku - od marca 1968 roku do czerwca roku 1969. Znali się krótko i niezbyt dobrze, nie wiązała ich wieloletnia przyjaźń, różna była ich twórczość.

Listy znanych artystów bywają zwykle kopalnią wiedzy biograficznej. Mówią o charakterach, o planach twórczych, świecie, w którym ich autorzy żyją, albo po prostu o zdarzeniach, w których przyszło im uczestniczyć. Ten niewielki zbiorek, który pozostał po dziwnej przyjaźni Gombrowicza i Dubuffeta, nie spełnia żadnego z oczekiwań, jakie zwykliśmy stawiać korespondencji. Listów jest mało, zaledwie dwadzieścia, ich wymianę przerwała śmierć Gombrowicza. A jednak są ciekawe i dla badaczy twórczości naszego pisarza nawet bezcenne.

Poznali się dzięki Maurice'owi Nadeau, redaktorowi pisma "L'Arc", który dostrzegł podobieństwo ich poglądów na sztukę współczesną. Dlatego tematem listów jest sztuka właśnie, a nie codzienność. Piszą do siebie przyjaciele artyści ciekawi wzajem swojej twórczości, a nie przyjaciele po prostu, ciekawi siebie samych. I nie komentują żadnych zdarzeń, które sztuki nie dotyczą, jakby tak zwane normalne życie wobec problemów twórczości nie miało znaczenia, chociaż we Francji roku 1968 działy się przecież rzeczy godne komentarza.

Główny spór dotyczy definicji potrzeb naturalnych i opozycji takich potrzeb wobec sztuki. Sztuka jest bytem sztucznym, w konsekwencji może nawet niepotrzebnym? Czy więc potrzeba obcowania ze sztuką może być naturalna, czy jest tylko wymysłem kultury? Czy w ogóle istnieją potrzeby naturalnie niezależne od nas, czy wszystkie one są uwikłane w kulturę i kulturą zmanipulowane? Gombrowicz dowodzi malowniczo, że jednak potrzeba chleba idzie od natury, ale już potrzebę papierosa stworzyła kultura: "Jeśli ja Pana uprowadzę i zamknę, i dam Panu na śniadanie paczkę gauloises, a na obiad kilka cygar, to co z Panem będzie po dziesięciu dniach? Umrze Pan, nieprawdaż?".

Wymiana poglądów bywa niekiedy ostra. Obaj artyści się kreują, a kolejne listy stylizują raczej na manifesty twórcze niż tradycyjne pocztowe doniesienia. W pewnym momencie zostaje nawet wyraźnie powiedziane, że gra jest prowadzona świadomie i że może jest nawet celem samym w sobie. Kiedy wreszcie Dubuffet kończy jeden z listów tonem cierpkim i zasadniczym, Gombrowicz stara się łagodzić: "Mam nadzieję, że pożegnania, którymi kończy Pan swój list, nie są przeznaczone dla naszej rodzącej się przyjaźni. Przypominam, że wyraził Pan zgodę na to, by nasza polemika była gwałtowna. Pozwalałem więc sobie na ten agresywny ton, lecz tylko dlatego, że mieścił się on, by tak powiedzieć, w ramach naszej gry".

W listach Gombrowicza i Dubuffeta jest jednocześnie sporo pasji i udawania, wiary, że tylko sztuka ma siłę, bo to ona, a nie cokolwiek innego, będzie o nich obu świadczyć, jest też sporo sztuczności i dzielenia włosa na czworo. W jednym z listów, kiedy spory pozostają nierozstrzygnięte, Witold Gombrowicz stwierdza autoironicznie: "Cóż to za kłamliwe plemię - artyści". Może w jakiejś mierze coś jest na rzeczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji