Artykuły

Dziesięć dni flirtu- dzień trzeci

Barwna. Ruch. Piękne aktorstwo. Mówię o "Don Alvaresie" - XVII-wiecznej komedii staropolskiej Lubomirskiego, którą w sposób najdoskonalszy spreparował Zygmunt Hubner. Teatr Stary z Krakowa, któremu raczej obcy ten typ repertuaru oczarował nas przedstawieniem znakomitym; wyrafinowanym, nową formą komedii dell'arte, w której o lepsze walczyła inwencja reżysera ze świetnością scenografów tej miary co Lidia i Jerzy Skarżyńscy. Po raz pierwszy, wydaje mi się, mieliśmy możność oglądać spektakl, gdzie zamysł scenograficzny rozszerzał możliwość interpretacji; był sam w sobie najważniejszym bodaj elementem , przedstawienia, doskonalił je. Ironia subtelna czaiła się w każdym pomyśle, w dyskretnej i dowcipnej stylizacji oraz nadawała ton aktorstwu.

Hubner zaaplikował nam porcję dużej zabawy teatralnej, która roiła się od pomysłów, gierek, subtelności, w której soczyście brzmiała staropolszczyzna, język zadziwiał pięknem. Czas pracował dla tej komedii, odgrzebanej po trzech wiekach zapomnienia!

I w końcu aktorstwo: precyzyjne, konsekwentne Jolanty Hanisz, brawurowe, rodowodem z komedii sowizdrzalskiej Romany Próchnickiej, nieco parodystyczne Jastrzębskiego, który podawał tę polszczyznę smakowitą z kunsztem i znawstwem pierwszorzędnym. I jeszcze był Witkiewicz nieodparcie komiczny, Pieczka, który donkiszotowską postawą przypominał, że rzecz dzieje się w Hiszpanii, Gronkowski - w przewrotności swojej wyborny.

Duża, i bezbłędna zabawa w teatr. Bez wątpienia jeden z najlepszych spektakli na spotkaniach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji