Artykuły

Gdańsk. Referendum ws. wotum nieufności wobec dyrektora Opery Bałtyckiej

Zmiana na stanowisku dyrektora Opery Bałtyckiej nie zakończyła sporu między załogą a władzami placówki. Dziś od rana trwa referendum ws. wotum nieufności wobec Warcisława Kunca, nowego dyrektora. - Panuje duże wzburzenie w zespole. Czujemy, że wpadliśmy z deszczu pod rynnę - mówi Krzysztof Rzeszutek, pracownik Opery i członek KZ NSZZ Solidarność.

O problemach, z którymi boryka się zespół Opery Bałtyckiej pisaliśmy wielokrotnie. Po strajkach, przyszedł czas na referendum ws. wotum nieufności wobec nowego, urzędującego od 1 września dyrektora.

- Postanowiliśmy zaprotestować wobec pogarszających się warunków pracowniczych i zrobiliśmy to solidarnie, ponieważ wszystkie cztery związki zawodowe opowiedziały się za przeprowadzeniem referendum - mówi Krzysztof Rzeszutek. - Przede wszystkim pogorszyły się nasze warunki finansowe i jest to bardzo odczuwalne. Wcześniej mieliśmy tzw. normy zero, czyli oprócz pensji podstawowej w wys. około 2 tys. zł brutto, otrzymywaliśmy również dodatek za każde przedstawienie, nawet 600 zł brutto. Po zmianach zarabiamy zdecydowanie mniej, około 1500 zł na rękę.

Propozycja zmiany regulaminu pracy również spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem zespołu, czyli przerwy w trakcie spektaklu mają nie być zaliczane do czasu pracy. W praktyce wygląda to tak, że występy na scenie i przerwa lub przerwy między poszczególnymi aktami nie tworzą całości. Jak zapewnia Rzeszutek, wszystkie związki odrzuciły ten pomysł.

Dodatkowo zespół miałby odbywać próby również w niedziele i święta, co wg rozmówcy jest niezgodne z prawem pracy. W te dni mogą odbywać się tylko przedstawienia, ale próby już tylko w pozostałe dni.

- Nasze zaniepokojenie wzbudził również pomysł, żebyśmy pracowali po 8 godzin dziennie. Wiem, że to dla większości norma, ale proszę pamiętać, że np. wokalista operowy nie może śpiewać po 4 godziny rano i 4 wieczorem. Podobnie jest z muzykami. To są szczegóły, niuanse naszej pracy zawodowej i ktoś, kto z wykształcenia jest muzykiem i dyrygentem, powinien to wiedzieć. Dlatego według mnie Warcisław Kunc nie jest przygotowany do kierowania ludźmi - mówi Rzeszutek.

Okazuje się również, że z perspektywy czasu i nowej władzy w Operze Bałtyckiej, wcześniej wielokrotnie krytykowany przez pracowników Marek Weiss, miał jednak swoje zalety, m.in. był otwarty na negocjacje.

- Panuje duże wzburzenie w zespole. Czujemy, że wpadliśmy z deszczu pod rynnę. Owszem, część ekipy miała pretensje do Weissa, ale nie do niego bezpośrednio, ale wobec Urzędu Marszałkowskiego. Z Weissem można było się jeszcze porozumieć, a teraz nie ma woli porozumienia ze strony Warcisława Kunca. Wszystkie nasze pisma i prośby są odsyłane z negatywną odpowiedzią. Ponoć prawo nie pozwala mu podjąć innej decyzji - kończy związkowiec.

Dyrektor na razie milczy

Poprosiliśmy Warcisława Kunca o komentarz, jednak na chwilę obecną dyrektor nie zamierza zabierać głosu - ostatecznie nie został zaproszony na obrady związków. W zamian otrzymaliśmy protokół rozbieżności, czyli dokument kończący postępowania mediacyjne, w którym Związek Zawodowy NSZZ Solidarność żąda 30-procentowego wzrostu płacy zasadniczej i jej corocznej waloryzacji o 10 proc.

W odpowiedzi władz czytamy, że "pracodawca nie zgodził się na realizację żądań ze strony związkowej (...) z powodu braku możliwości finansowych OB, ograniczonych wysokością dotacji. Zaproponował w ramach będącego w jego dyspozycji budżetu zmianę struktury składników wynagrodzenia, polegającą na przesunięciu części środków ze składników ruchomych tzw. "nadgrań" na podniesienie wynagrodzeń zasadniczych, co wiązałoby się ze zmianą normy zagranych przedstawień wpisanych do umowy". Spór trwa od 2014 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji