Artykuły

Gorzów Wlkp. Mrożek i Pinter wg Peszka u Osterwy

Trzech ludzi. Dwóch oprawców i jedna ofiara. A może oprawcy są też ofiarami? Własnej frustracji i nienawiści. W sobotę w Teatrze im. J. Osterwy w Gorzowie premiera spektaklu powstałego z dwóch jednoaktówek Sławomira Mrożka i Harolda Pintera.

Na początku był "Karol". Gorzowscy aktorzy postanowili wystawić sztukę Sławomira Mrożka i zwrócili się o reżyserowania do Błażej Peszka. A ten zaproponował, żeby połączyć Mrożka z Pinterem. - "Karol" to opowieść o nietolerancji, nienawiści. Postanowiłem dorzucić do tego "Nowy ład świata" Pintera, bo te dwie rzeczy się idealnie uzupełniają - mówi Błażej Peszek [na zdjęciu].

"Karol" to sztuka o nietolerancji, nienawiści, walce o dominację, podobnie jak sztuka Pintera. Nawet obsada jest jednakowa: trzech mężczyzn. - Krótko mówiąc, przychodzi dwóch facetów do trzeciego i znęcaja się nad nim. Poszukują Karola, a ten Karol jest takim ogólnie pojętym przedstawicielem gorszego w ich mniemaniu gatunku. Karolem może być każdy. Trzeba znaleźć jakiegoś Karola, którego można skatować, zastrzelić, zamordować - mówi Błażej Peszek.

Obie jednoaktówki są w zasadzie o tym samym, bo u Pintera widzimy, jak dwóch oprawców znęca się nad tym trzecim. O ile w "Karolu" Mrożek nieco przełamuje nieco swoją formę, drąży głębiej temat, wykracza poza groteskę, to jednak jest to w stylistyce ironicznej, żartobliwej. Pinter natomiast wyraźnie sięga głębiej. - Okazuje się, a u Pintera wiele rzeczy pojawia się między wierszami, że ci dwaj oprawcy stają się ofiarami własnej sadystycznej pasji, braku tolerancji, chęci znęcania się nad kimś słabszym. Przychodzą tacy frustraci, nabuzowani, chcą naprawiać świat, usuwać, niszczyć, to co ich zdaniem należy zniszczyć i nagle to my - nie oni - orientujemy się, że te role się odwracają - wyjaśnia reżyser.

O czym jest "Karol". Pewnego dnia do gabinetu okulisty, człowieka bardzo kulturalnego przychodzi buńczuczny wnuczek ze ślepawym dziadkiem. Dziadek potrzebuje okularów, ponieważ chce polować na Karola. Ani dziadek, ani wnuk nie znają Karola. Nie wiedzą, kim jest, ani czy zrobił coś złego, ale wcale im to nie przeszkadza. Noszą ze sobą nabitą od lat dubeltówkę, z pomocą której rozprawią się z mitycznym Karolem.

Kiedy dziadek wkłada okulary rozpoznaje w lekarzu... Karola. Sterroryzowany strachem okulista robi wszystko, aby udowodnić, że jest tym, którego szukają.

Jednoaktówka Sławomira Mrożka nie straciła od czasu swojego powstania na potwornej aktualności. A przecież sztuka ukazała się w "Dialogu" w 1961 r. W tamtych czasach była chętnie wystawiana (np. sięgnął po nią Teatr Satyry w Poznaniu), potem chyba została trochę zapomniana, by najwyraźniej znów wrócić z triumfem na scenę.

Ze sztuki opartej na humorze absurdu łatwo wyczytać klimat agresji, "polowania na czarownice", konformizmu wobec władzy. A mityczny Karol może być przecież symbolem i obcego, i syjonisty, i uchodźcy, i oponenta politycznego.

- Sztuka Mrożka ma lekką formę, a Pintera przeciwnie. Błyskawicznie jednak te dwa teksty mi się skojarzyły. taka sama obsada, identyczna tematyka. Zaproponowałem, żeby to nie była kompilacja, na to nie mieliśmy zresztą zgody, ale trzy akty. Podzieliłem "Karola" na pół i w środek włożyłem "Nowy ład świata". Ta jednoaktówka Pintera to jakby mroczny sen. Zaczyna się opowieść o Karolu, potem jest wstrząs. Mamy koszmar, który przemija i znów wracamy do Mrożka. To są jakby dwie niezależne rzeczy - mówi Błażej Peszek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji