Nie podoba się
To przedstawienie jest nieco tajemnicze, jak Las Ardeński. W wielkim przedsionku Teatru Dramatycznego rozwieszone afisze informują, że spektakl wyreżyserował Jan Maciejowski. W programie zaś, na zwyczajowym miejscu, wielkimi czcionkami czytamy, iż scenografia jest dziełem Barbary Zawady, muzyka Piotra Hertla, reżyseria zaś "zbiorowa". Trzeba milczeć, albo mówić rzeczy lepsze od milczenia - powiedział mędrzec grecki.
Teatr zamilkł, istotnie, na temat nazwiska reżysera, czy jednak miał lepsze w zamian odkupienie? Nie sądzę. Zbiorowy architekt wystawił budowlę dość pokraczną, wyaplikowaną tu i ówdzie żywszymi znakami, w sumie jednak jej widok wywołuje uczucie znużenia, jak owe standardowe bloki zasmucające pejzaż naszej prowincji. Dzieło teatralne jest aktem zbiorowym, każdy jednak z współtwórców ma wyznaczone dla siebie miejsce, a szczególnie decydujące - reżyser, który winien jak kapelmistrz trzymać wszystko w swoich rękach. Ta notka - "reżyseria zbiorowa" ukrywa niezgodę teatru na propozycje inscenizatora, nie ukryła jednak niestety rozczarowania widza.
Ach, to "Jak wam się podoba"! Zwykło się mówić, że jest to dziwna komedia, tę kwalifikację podnosi się nawet w przeniesionym do programu fragmencie tekstu prof. Władysława Tatarkiewicza. Tekstu - jak wszystko, co wyszło spod pióra tego wielkiego uczonego - prostego i pięknego. Ale, o iluż to sztukach przywykliśmy mówić, że są "dziwne"! I "Dziady" są dziwne, i "Nieboska", i tegoż Szekspira "Sen nocy letniej", i tak dalej, i tak dalej. Wydaje mi się, że te dziwności dają właśnie okazję do budowania interesujących przedstawień, choćby dlatego, iż stwarzają możliwości niespodzianek inscenizacyjnych. Tak może być i z "Jak wam się podoba", jeśli tylko ma się ucho na "ten świat tragiczny i groteskowy, świat ludzkiej samotności i zdrady wszystkiego, co ludzkie, ten świat bez punktu oparcia i bez opieki, który miał u Szekspira swe oazy, ukazujące perspektywy nadziei, a zarazem ostrzegające przed fatamorganą, która mogłaby się ukazywać zmęczonym wędrowcom" - przepisuję z tegoż programu teatralnego. No i, bagatela, także ucho i na poezję. Takim wartościom służyło kiedyś piękne przedstawienie tej sztuki w reżyserii Krystyny Skuszanki. Bo spektakl warszawski, by pójść za słowami Szekspira, "nie choruje na febrę miłosną". Pewnie, w książkach jest więcej miłości niż w życiu, a teatr to życie. Ale winien być także i poezją, a "Jak wam się podoba", to nie tylko rzecz o podłości kondycji ludzkiej, lecz i uczuciu. I jeśli temu uniesieniu nie sprostamy, przepadnie i reszta. I Jakubowe dysputy, i błazeńska mądrość Probierczyka, i podłość Fryderyka. Popatrzcie, jak się to przedstawienie rozjaśnia, gdy na scenę wbiega Febe-pasterka (Joanna Orzeszkowska) i jej Pasterz. Oni bowiem nie kombinują, nie autoironizują, nie spłaszczają uczucia na "współczesność", po prostu pięknieją w uczuciu. Tego nie uczyniła główna para bohaterów lirycznych: Rozalindą (Jadwiga Jankowska-Cieślak) i Orlando (Marek Kondrat), aktorzy przecież wypróbowani. Cóż jednak mogą zrobić z renesansową miłością w marynarkach z MHD?