Artykuły

Bydgoszcz. "Żony stanu, dziwki rewolucji..." Janiczak w Polskim

Rewolucje kobiet wciąż trwają. One nadal domagają się respektu dla swoich praw - przekonują twórcy premierowego spektaklu w Teatrze Polskim, który przypomina najważniejsze kobiece postaci rewolucji francuskiej.

"Żony stanu, dziwki rewolucji, a może i uczone białogłowy" to nowa produkcja reżysera Wiktora Rubina i dramaturżki Jolanty Janiczak, którzy po niemal dwóch latach wracają na scenę bydgoskiego teatru.

Inspiracją dla spektaklu stała się postać Théroigne de Méricourt, która w czasie rewolucji francuskiej walczyła o prawa kobiet-obywatelek. - Jej nazwisko nie pojawia się jednak obok Dantona i Robespierre'a, nie ma jej w podręcznikach i encyklopediach. Jej odwaga i zaangażowanie zostały przez historię przykryte diagnozą szaleństwa, fanatyzmu politycznego - zauważają twórcy spektaklu.

- Oświecenie rozbudziło nadzieję na realizację ideałów demokracji i sprawiedliwości społecznej. Idee te skupiać miała Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela. Olimpia de Gouges, autorka "Deklaracji Praw Kobiety i Obywatelki" podkreślała w tamtym czasie, że prawo powinno być takie samo dla wszystkich obywatelek i obywateli, którzy z urodzenia są równi i powinni mieć jednakowy dostęp do wszystkich urzędów i stanowisk publicznych. Mówiła też, że kobieta, która ma prawo wstępowania na szafot, powinna mieć również prawo wstępowania na trybunę. Za te słowa została stracona - przypominają artyści.

- Zawsze interesowała mnie tematyka feministyczna. W naturalny sposób w swojej pracy postanowiłam zgłębić problem roli kobiet w rewolucji - opowiada Janiczak. - Najlepszym kontekstem jest rewolucja francuska. Mimo oświeceniowych idei równości, wszystkie postulaty kobiet zostały ostatecznie pominięte. Po ich walce pozostały jedynie piękne symboliczne obrazy. W rzeczywistości kobiety swoją walkę przegrały. Obywatelki Francji dołączyły do grona pełnoprawnych obywateli dopiero pod koniec II wojny światowej. Dużo później niż choćby Polki - komentuje dramaturżka.

Twórcy spektaklu podkreślają, ze kobiece rewolucje trwają do dziś, że nie trudno doszukać się analogii w postulatach kobiet współczesnych i kobiet oświecenia.

- W spektaklu zastanawiamy się nad ideami, metodami, narzędziami, które mogły by obudzić rewolucyjny zryw dzisiaj, teraz, w XXI wieku. Ważnym kontekstem stała się dla nas obecna sytuacja społeczna. Próby do spektaklu zbiegły się z czarnymi protestami w całej Polsce. Nie mogliśmy tego przewidzieć. O premierze zaczęliśmy mówić dużo wcześniej, jakieś 1,5 roku temu. Dla mnie i Joli to wypadkowa kilku lat wspólnej pracy i zainteresowań tematycznych. Jednak to co dziś dzieje się w społeczeństwie, o czym piszą gazety i siła wystąpień kobiet w ostatnich tygodniach utwierdza nas tylko w przekonaniu, że podejmujemy wciąż ważny temat - podkreśla Rubin.

- W spektaklu śledzimy sześć kobiet. Są różnego pochodzenia, klas, a nawet kultur. Rewolucja stała się dla nich przestrzenią wspólnoty. Za przekonania, które głosiły karą były więzienia, szpitale dla obłąkanych, a nawet gilotyna. Mimo to jednoczyły się i zabierały głos. Dlatego to tak ważne, by i w dzisiejszej rzeczywistości mówić o miejscu kobiet w debacie publicznej, o tym jak są postrzegane przez polityków i jak postrzegają siebie nawzajem. To ważne, by mogły o sobie samostanowić i reagować podmiotowo, a nie z pozycji roli jaką wyznaczył im system - mówi Beata Bandurska, aktorka, którą zobaczymy na scenie.

Premiera w sobotę o godz. 19 w Teatrze Polskim. Kolejne spektakle w niedzielę. 4-6 listopada oraz 16-18 grudnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji