Artykuły

Odeszli od nas

Oto twórcy i artyści zmarli w minionych 12 miesiącach.

Daniel Bargiełowski (18.11.1932 - 23.07.2016)

Aktorstwa uczył się w Warszawie, reżyserii - w Moskwie. Przez kilkanaście lat reżyserował spektakle Teatru Telewizji. Publikował także powieści.

W latach 1957-60 był aktorem Teatru Narodowego, potem przeszedł do Teatru Ziemi Mazowieckiej. Współpracował z wieloma teatrami w Polsce. Z Bałtyckim Teatrem Dramatycznym im. Juliusza Słowackiego w Koszalinie, Teatrem Dramatycznym w Gdyni, Teatrem Powszechnym w Łodzi, Teatrem im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu i Teatrem Polskim w Szczecinie.

Natszo

http://wyborcza.pl/7,134835,20887857,marek-bargielowski-11-09-1942-23-03-2016.html

***

Jerzy Grałek (23.06.1946 - 15.02.2016)

Zagrał w ponad 120 filmach - u Hoffmana, Kutza, Wajdy, Antczaka - i serialach. Od połowy lat 70. związany był z krakowskimi teatrami.

Grałek ukończył Szkołę Filmową w Łodzi, a po dyplomie w 1969 r. rozpoczął pracę w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Następnie związany był z teatrami im. Jaracza w Olsztynie i Łodzi oraz Polskim we Wrocławiu, aż w 1974 r. przeniósł się do Krakowa, któremu pozostał wierny do końca życia.

Występował na deskach Teatru im. Słowackiego, a od 1986 r. w Starym Teatrze. Za role w spektaklach Tadeusza Bradeckiego ("Wiosna narodów w cichym zakątku" Nowaczyńskiego) i Andrzeja Wajdy ("Wesele" Wyspiańskiego - grał Czepca) otrzymał nagrody na Opolskich Konfrontacjach Teatralnych.

Wyspecjalizował się w rolach w dramatach szekspirowskich. Do końca grał np. Leara w spektaklu Jana Klaty w Starym Teatrze.

yes

http://wyborcza.pl/7,134835,20889819,jerzy-gralek-23-06-1946-15-02-2016.html

***

Halina Skoczyńska (2.07.1953 - 17.05.2016)

W oscarowej "Idzie" Pawła Pawlikowskiego była matką przełożoną. Telewidzowie znali ją m.in. jako Janinę z serialu "Rodzinka.pl" i matkę gubernatora Fischera z "Czasu honoru", ale przede wszystkim grała w teatrze.

Skoczyńska, urodzona w Ostrowcu Świętokrzyskim, była absolwentką krakowskiej PWST. Zadebiutowała we Wrocławiu - w 1976 r., na scenie Teatru Współczesnego, w spektaklu "Anna Livia". Na scenie Polskiego była m.in. Antygoną w spektaklu Ewy Bułhak, generałową Wojnicew w "Płatonowie", Heleną w "Wujaszku Wani" - oba w reżyserii Jerzego Jarockiego czy Mary w "Mary Stuart" Remigiusza Brzyka. Największe uznanie przyniosła jej rola Raniewskiej w Czechowowskim "Wiśniowym sadzie" w reżyserii Pawła Miśkiewicza - dostała za nią Nagrodę im. Aleksandra Zelwerowicza przyznawaną przez redakcję miesięcznika "Teatr".

W 2006 r. Skoczyńska opuściła Wrocław. Przez kilka lat była aktorką Teatru Jaracza w Łodzi, potem zaczęła grać w teatrach warszawskich. Od 2013 r. była związana z Teatrem Dramatycznym.

W oscarowej "Idzie" zagrała matkę przełożoną. Zawsze podkreślała jednak, że teatr jest dla niej najważniejszy.

Zmarła na udar trzy dni przed planowaną premierą sztuki "Twoje i moje" w Teatrze Ateneum.

maga

http://wyborcza.pl/7,134835,20895151,halina-skoczynska-2-07-1953-17-05-2016.html

***

Tadeusz Madeja (17.02.1936 - 7.04.2016)

Grał w spektaklach Teatru Telewizji, w filmach: "Sól ziemi czarnej", "Perła w koronie", "Ptaki ptakom" czy "Drzazgi", oraz serialach: "Daleko od szosy", "Blisko coraz bliżej", "Dom", "Kryminalni" czy "Na wspólnej".

Tadeusz Madeja debiutował w 1957 r. w Teatrze Dolnośląskim w Jeleniej Górze. Cztery lata później ukończył studia w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie. W kolejnych latach występował w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, Śląskim w Katowicach, Zagłębia w Sosnowcu, a od 1985 do 2000 r. w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie.

Nagrał wiele słuchowisk radiowych w Teatrze Polskiego Radia, w radiu czytał też powieści, m.in. "Karierę Nikodema Dyzmy" i "Złego".

pr

http://wyborcza.pl/7,134835,20893275,tadeusz-madeja-17-02-1936-7-04-2016.html

***

Adam Kilian (13.02.1923 - 25.06.2016)

Zaprojektował pacynki Jacka i Agatki do telewizyjnego programu dla dzieci i zilustrował "Pyzę na polskich dróżkach".

Na rysunkach Adama Kiliana i jego scenografiach spektakli dla dzieci wychowało się kilka pokoleń Polaków. - W pracy scenografa bardzo liczy się błysk w oku aktora na widok rekwizytu. Jeżeli jego cieszy, to cieszyć będzie też dziecko, dziadka, wujka, całą widownię - mówił.

Był autorem ponad 300 prac scenograficznych w teatrach, z tego prawie 200 w teatrach lalkowych, i ilustracji do ponad 50 książek. "Szopka krakowska" ze scenografią Adama Kiliana co roku wraca na afisz warszawskiego Teatru Lalka, z którym był związany przez 60 lat.

Odznaczony Orderem Uśmiechu, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski i Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".

DW

http://wyborcza.pl/7,134835,20886290,adam-kilian-13-02-1923-25-06-2016.html

***

Urszula Hasiej (30.08.1951 - 2.02.2016)

Wybitna tancerka i aktorka Wrocławskiego Teatru Pantomimy.

Urszula Hasiej w 1970 r. skończyła Państwową Szkołę Baletową w Warszawie. W latach 1970-72 była tancerką zespołową w Teatrze Wielkim w Łodzi, a od 1972 do 1975 r. tancerką koryfejką w Państwowej Operze we Wrocławiu.

Na 36 lat (1975-2001) związała się z Wrocławskim Teatrem Pantomimy, gdzie pracowała jako etatowa aktorka. W tym czasie stworzyła liczne pierwszoplanowe postaci, w tym Dziewczynę w spektaklu "Spór" w 1978 r., Gertrudę w przedstawieniu "Hamlet - ironia i żałoba" w 1979 r., Ginewrę w "Rycerzach króla Artura" (1981) czy Tytanię ("Akcja - sen nocy letniej"), wielokrotnie współpracując z Henrykiem Tomaszewskim.

Jej ostatnią rolą w WTP była postać Kobiety w "Małpach" w reżyserii Aleksandra Sobiszewskiego w 2003 r.

docz

http://wyborcza.pl/7,134835,20893048,urszula-hasiej-30-08-1951-2-02-2016.html

***

Andrzej Kopiczyński (15.04.1934 - 13.10.2016)

Niezapomniany Czterdziestolatek i Kopernik, wystąpił także w "Ogniem i mieczem", "Korczaku" i "Znachorze".

Andrzej Kopiczyński zadebiutował w 1957 r. w filmie "Prawdziwy koniec wielkiej wojny" Jerzego Kawalerowicza. Był aktorem m.in. Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie i Teatru Narodowego, Rozmaitości i Kwadrat w Warszawie.

Największą sławę Andrzejowi Kopiczyńskiemu przyniosła rola w serialu Jerzego Gruzy "Czterdziestolatek". W postać swego rówieśnika, inżyniera Stefana Karwowskiego, wcielał się w latach 1974-77, zagrał go też w firmie fabularnym "Motylem jestem, czyli romans 40-latka" (1976) - za tę rolę otrzymał wiele nagród. Do postaci Karwowskiego powrócił w 1993 r. w serialu "Czterdziestolatek. 20 lat później".

W ostatnich latach chorował na alzheimera.

g

http://wyborcza.pl/7,134835,20886735,andrzej-kopiczynski-15-04-1934-13-10-2016.html

***

Xymena Zaniewska-Chwedczuk (4.06.1927 - 12.02.2016)

Wybitna polska scenografka, odpowiadała za telewizyjną scenografię od 1958 r. aż do ogłoszenia stanu wojennego.

Do Warszawy Xymena Zaniewska przyjechała zimą 1945 r. Ukończyła architekturę na politechnice i razem z pierwszym mężem Ryszardem Zaniewskim pracowała w Miastoprojekcie przy budowie Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej. Pracę przy odbudowie Warszawy porzuciła, gdy została przeniesiona do zadań administracyjnych.

Później ukończyła jeszcze architekturę wnętrz na warszawskiej ASP i trafiła do telewizji.

- Xymena wychowała rzeszę scenografów i nauczyła nas wszystkiego - opowiadała Tatiana Kwiatkowska, wieloletnia scenografka w TVP. - Mówiła na przykład: "W telewizji najważniejszy jest kołnierzyk, bo widać go lepiej niż resztę bluzki. W filmie - detal, a w teatrze możesz gębę wysmarować szminką, i tak nie widać". Dzięki temu nauczyliśmy się, czym różni się praca dla różnych mediów.

Za swoim zespołem stała murem, choć nie bezkrytycznie. Opiniowała każdy projekt. Kiedy miała uwagi, nie podpowiadała rozwiązań, tylko kazała rzecz ponownie przemyśleć. Jeśli spektakl wyszedł źle, bywało, że zawieszała ludzi w pracy na jakiś czas. - Ale pamiętam też, że kiedy podobało jej się to, co robiłam w "Kabareciku" Olgi Lipińskiej, dzwoniła do domu, żeby mnie pochwalić. Wtedy rosły mi skrzydła - mówi Kwiatkowska.

Rządziła żelazną ręką, barwnie przeklinała, dla pracy potrafiła się poświęcić bezgranicznie.

Mariusz Walter, który robił wtedy w TVP słynne Studio 2, opowiadał po latach: - Miała wizję artystyczną, nie tylko jako organizatorka, ale też jako autorka. Nie ma cienia przesady w tym, że stworzyła telewizyjną szkołę scenograficzną.

- Dowcipna, elegancka, dobrze ubrana, miała europejski luz - wspomina Tatiana Kwiatkowska. - Razem z mężem Mariuszem Chwedczukiem prowadziła dom otwarty - opowiada jedna z jej przyjaciółek. - Urządzali nietuzinkowe kolacje. Kiedyś jesienią, zamiast obrusem, wyłożyła stół liśćmi. A po stole spacerowała gęś.

Bo Zaniewska, która przez 14 lat - do 2014 r. - była prezeską Fundacji Rozwoju Warszawskiego Ogrodu Zoologicznego "Panda", w domu na wsi hodowała gęsi, które traktowała tak jak inni koty i psy. Gęś, która spacerowała po stole, akurat chorowała i przyjechała do Warszawy na kurację.

Rzeczywiście, stale coś robiła. Jeśli nie w telewizji, to w teatrze - ma w dorobku scenografie 35 spektakli w teatrze i 15 w operze. Prowadziła autorski program w TVP, projektowała modę - pokazywała swoje kolekcje na targach w Poznaniu i w Düsseldorfie. W modzie nie interesowały jej sezonowe trendy, za to lubiła rozmach. Za największą projektantkę epoki uważała wywrotową Vivienne Westwood.

Wreszcie, co bardzo ważne, żyła w przyjaźni ze światem. Bo, jak mawiała: - Podstawą jest życzliwość.

Aleksandra Boćkowska

http://wyborcza.pl/7,134835,20887282,xymena-zaniewska-chwedczuk-4-06-1927-12-02-2016.html

***

Marian Kociniak (11.01.1936 - 17.03.2016)

Kto w Polsce nie zna jego głosu z legendarnego radiowego skeczu: "A momenty były?". Nieśmiertelność zapewniły mu role Franka Dolasa i murgrabiego z "Janosika".

Strzelec Franek Dolas w trzyczęściowej komedii Tadeusza Chmielewskiego "Jak rozpętałem II wojnę światową" (1969) to typ żołnierza samochwały, który dzięki sprytowi potrafi wyjść z każdej opresji.

Samochwałą ("Sam położyłem ze czterdziestu"), ale tchórzem, był za to jako Murgrabia w "Janosiku" (1973) Jerzego Passendorfera. - Brać ich! Brać ich! - wołał do swych hajduków, by łapali zbójników, a sam nie potrafił wypalić z pistoletów.

Wśród ról dramatycznych wyróżnia się jego Partyjny w "Chudym i innych" (1966) Henryka Kluby. We wstrząsającym krótkim filmie Andrzeja Brzozowskiego "Przy torze kolejowym", który leżał na półce od 1963 aż do 1992 r., Kociniak zabija Żydówkę (Halina Mikołajska), która uciekła z transportu. Zabija w sytuacji dwuznacznej, właściwie na jej prośbę.

U Andrzeja Wajdy zagrał w "Dantonie" (1982) i "Panu Tadeuszu" (1999) - Protazego.

W radiowej Trójce, w magazynie "60 minut na godzinę", pod hasłem "Kulisy srebrnego ekranu" z Andrzejem Zaorskim stworzył wspaniałą parę - Mańka i Jędrka, w której ten drugi (Zaorski) opowiadał temu pierwszemu filmy, a pierwszy je komentował. Zawsze zaczynało się to od słów: "Fajny film wczoraj widziałem". "A momenty były?". "Masz...".

- To on był twórcą postaci Mańka, warszawskiego cwaniaka, choć to ja pisałem te teksty - mówi Andrzej Zaorski. - Używałem po prostu jego charakterystycznych odzywek i często wykorzystywałem anegdoty z życia, którymi on sypał jak z rękawa.

Występował przede wszystkim w Teatrze Ateneum (1959-2010), później współpracował z Teatrem na Woli. W Ateneum zagrał m.in.: Wierchowieńskiego w "Biesach" (1971), Lucky'ego w "Czekając na Godota" (1971), Podsiekalnikowa w "Samobójcy" (1988) Erdmana, Cześnika w "Zemście" (1990), tytułowego "Garderobianego" (1997), u boku swego mistrza Gustawa Holoubka, i Stalina w "Herbatce u Stalina" (2000). W Teatrze Telewizji błysnął zwłaszcza rolą rubasznego Marcina w słynnych "Igraszkach z diabłem" Jana Drdy (1980). Jako aktor czuł wstręt do teoretyzowania. Nabijał się z kolegów, którzy przygotowując się do banalnego spektaklu, czytali o filozofii i historii, "a rola do dupy". Nie udawał, że jest typem intelektualisty.

W jednym z dialogów z Jędrusiem-Zaorskim tak objaśniał pakt, jaki zawarł z żoną: - Tak żeśmy się z Ceśką umówili, że jak któreś z nas wcześniej umrze, to ja wracam na wieś.

Jego ukochana żona Grażyna, z którą przeżył pół wieku, zmarła ledwie miesiąc przed nim. - Teraz czekam już tylko na śmierć - mówił wtedy Kociniak.

Jacek Szczerba

http://wyborcza.pl/7,134835,20886627,marian-kociniak-11-01-1936-17-03-2016.html

***

Juliusz Loranc (24.09.1937 - 25.05.2016)

Kompozytor, pianista, klarnecista i aranżer. Zawdzięczamy mu piosenki "Kwiat jednej nocy", "Radość o poranku" i "Wakacje z blondynką".

Loranc znany był przede wszystkim z komponowania dla grupy Ali-Babki. Za piosenkę "Gdy zmęczeni wracamy z pól" w 1965 r. otrzymał nagrodę na Festiwalu w Opolu. Jest też autorem ich piosenek "Kwiat jednej nocy" i "To ziemia".

Skomponował też takie piosenki, jak "Radość o poranku" dla Marleny Drozdowskiej i "Wakacje z blondynką" wykonywaną m.in. przez Andrzeja Zauchę.

Juliusz Loranc na przełomie lat 60. i 70. tworzył ścieżki dźwiękowe do filmów takich, jak "Dzięcioł" czy "Milion za Laurę". Komponował dla teatrów w Warszawie i Chorzowie, prowadził także zajęcia wokalne dla aktorów.

TS

http://wyborcza.pl/7,134835,20886444,juliusz-loranc-24-09-1937-25-05-2016.html

***

Peter Shaffer (15.05.1926 - 6.06.2016)

Autor takich teatralnych hitów jak "Equus", "Czarna komedia" czy "Amadeusz" - tę ostatnią sztukę przerobił potem na scenariusz oscarowego filmu Miloša Formana.

Peter Shaffer urodził się w Liverpoolu w rodzinie o korzeniach żydowskich. Dorastał i kształcił się w Londynie, studiował historię w Trinity College w Cambridge. W 1954 r. w Stanach Zjednoczonych napisał pierwszą sztukę "The Salt Land", której akcję osadził w kibucu w Izraelu. Sztukę wystawiło BBC, co zachęciło Shaffera do dalszej pracy.

Wśród jego sztuk znajdziemy współczesne ("Equus" o obłędzie religijnym i fascynacji końmi) i historyczne ("Królewskie polowanie na słońce" o podboju królestwa Inków przez Pizarra, "Amadeusz" o Mozarcie i Salierim), farsy ("Czarna komedia") i kameralne dramaty psychologiczne ("Letycja i lubczyk", "Tajny detektyw", "Niewinne kłamstwa"). Wszystkie wymienione sztuki były grane przez polskie teatry.

Największym przebojem Shaffera był i jest "Amadeusz" (prapremiera w 1979 r.), za który zdobył w 1981 r. nagrodę Tony za najlepszą sztukę roku.

W Polsce "Amadeusza" wystawiono niedługo po premierze na Broadwayu, kilka lat przed filmową premierą. Autorem adaptacji w Teatrze na Woli był Roman Polański, który zagrał Mozarta. W Salieriego wcielił się Tadeusz Łomnicki.

Shaffer napisał też scenariusz opartego na swej sztuce filmu Milosa Formana, który w 1985 r. rozbił oscarowy bank. Amerykańska Akademia Filmowa nagrodziła twórców ośmioma statuetkami - jedną, za najlepszy scenariusz adaptowany, dostał Peter Shaffer. Wcześniej otrzymał zań Złoty Glob.

Ekranizacji doczekały się także inne sztuki Shaffera: "Five Finger Exercise" (1962), "Królewskie polowanie na Słońce" (1969) z Robertem Shawem w roli Pizarra i Christopherem Plummerem w roli władcy imperium Inków Atahualpy, "Śledź mnie!" (1972) z Mią Farrow na podstawie sztuki "The Public Eye" oraz "Jeździec" (1977) z Richardem Burtonem i Peterem Firthem na podstawie sztuki "Equus".

Za scenariusz do "Jeźdźca" Shaffer otrzymał swą pierwszą nominację do Oscara, a także nominację do BAFTA. "Equus" zyskał nowe życie teatralne w 2007 r., kiedy na West Endzie wystąpił w nim Daniel Radcliffe, gwiazda filmów o Harrym Potterze.

Bratem bliźniakiem Petera był zmarły w 2001 r. Anthony Shaffer, dramato- i powieściopisarz oraz scenarzysta.

Yes

http://wyborcza.pl/7,134835,20888313,peter-shaffer-15-05-1926-6-06-2016.html

***

Prof. Jerzy Katlewicz (2.04.1927 - 16.11.2015)

Jako dyrygent poprowadził w 1976 r. prawykonanie III Symfonii Henryka Mikołaja Góreckiego.

Pierwszych lekcji muzyki udzielał mu ojciec organista (po latach zastąpi ojca podczas choroby), potem uczył się prywatnie, a wreszcie trafił do prof. Jerzego Żurawlewa, inicjatora konkursów chopinowskich, który, wysiedlony z Warszawy po upadku powstania warszawskiego, do 1946 mieszkał w Bochni.

Ukończył dyrygenturę, studiował też kompozycję i fortepian. Przełomowym punktem jego kariery było zdobycie I nagrody w Konkursie Młodych Dyrygentów we Besançon w 1955 r.

Kierował filharmonią w Krakowie i Poznaniu, a także Operą i Filharmonią Bałtycką.

Był specjalistą od interpretacji utworów oratoryjnych - dawnych i współczesnych. Prowadził pierwsze wykonania "Jutrzni", "Kosmogonii" i "Magnificat" Krzysztofa Pendereckiego.

Towarzyszył wielu wybitnym solistom, m.in. Marcie Argerich, Witoldowi Małcużyńskiemu, Arturowi Rubinsteinowi, Krystianowi Zimermanowi, Kai Danczowskiej i Światosławowi Richterowi.

Prowadził wiele zagranicznych orkiestr.

Od 1972 r. prowadził klasę dyrygentury w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Krakowie. W latach 1979-99 był jurorem Międzynarodowego Konkursu Dyrygenckiego im. Fitelberga.

Pod jego batutą po raz pierwszy w 1976 r. na Festiwalu Warszawska Jesień wykonana została po praz pierwszy III Symfonia "Symfonia pieśni żałosnych" Henryka Mikołaja Góreckiego.

Wraz z orkiestrą Filharmonii Krakowskiej ilustrował muzycznie telewizyjną wersję słynnego spektaklu Starego Teatru "Noc listopadowa" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Utwory pod dyrekcją Katlewicza wykorzystane zostały w filmach - "Dzieje grzechu" (1975) i "Sztuka kochania" (1989).

B

http://wyborcza.pl/7,134835,20889478,prof-jerzy-katlewicz-2-04-1927-16-11-2015.html

***

Bogusław Kaczyński (2.05.1942 - 21.01.2016)

Jego największą miłością była opera. Pokochał ją od pierwszego wejrzenia, gdy w wieku 10 lat zobaczył na żywo "Halkę" Moniuszki.

Miał swój styl: dwurzędowa marynarka lub smoking, pod szyją muszka, w butonierce kwiat. I niezwykły dar słowa (trzykrotny "Mistrz mowy polskiej"). Nigdy nie czytał z kartki, zawsze mówił z głowy - płynnie, ze swadą i z kompetencją. Reżyser Jerzy Gruza mówił o nim: "Kaczyński pojawia się w telewizji, nic się nie rusza i nie dzieje, a wszyscy gapimy się w ekran, jak cielę na malowane wrota".

Do Warszawy przyjechał na stałe pod koniec lat 50., żeby podjąć naukę gry na fortepianie, a później - studia na Wydziale Teorii Muzyki w PWSM. Zaczął pisać recenzje m.in. w "Ruchu Muzycznym", publikował w zachodnich pismach muzycznych. W czasach, gdy Polska była za żelazną kurtyną, on jeździł do Nowego Jorku robić wywiady z gwiazdami opery.

Prowadził transmisje telewizyjne z Konkursu Chopinowskiego i koncertów noworocznych z Wiednia. Zainicjował w 1980 r. Festiwal Muzyki w Łańcucie, był także dyrektorem Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju, prorektorem Akademii Muzycznej w Warszawie, dyrektorem Teatru Roma w Warszawie.

Złoty okres działalności Kaczyńskiego przypadł na lata 80. Jego autorski program telewizyjny "Rewelacja miesiąca", w którym przedstawiał wybitne dzieła operowe w mistrzowskich wykonaniach, nie schodził z ekranu przez 27 lat i został obsypany nagrodami.

Kaczyński był kawalerem Orderu Uśmiechu, w 2011 r. otrzymał Złoty Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis", a pośmiertnie został uhonorowany Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Anna S. Dębowska

http://wyborcza.pl/7,134835,20887475,boguslaw-kaczynski-2-05-1942-21-01-2016.html

***

Dario Fo (24.03.1926 - 13.10.2016)

Lewicowy włoski dramatopisarz, satyryk i kompozytor, w 1997 r. otrzymał Literacką Nagrodę Nobla.

Dario Fo w swoim pisarstwie krytykował wszystko, co instytucjonalne: system, własne środowisko, partię komunistyczną. Był prawdopodobnie jednym z najczęściej wystawianych włoskich dramatopisarzy, jego sztuki przetłumaczono na 30 języków. Światową sławę zdobył po wystawieniu sztuki "Archanioły nie grają w bilard" w Zagrzebiu.

Stale się komuś narażał: gdy w 1951 r. w publicznym radiu wygłosił monologi łączące historie biblijne z satyrą polityczną, cenzura kościelna usunęła jego program z anteny. W 1953 r. kościelni dygnitarze wyrzucili z ich własnego teatru trupę wystawiającą sztukę "Il dito nell'occhio" (Palec w oko).

W 1962 r. bossowie mafijni poczuli się tak urażeni programem Fo przygotowanym dla RAI, że wydali na autora wyrok śmierci - potrzebował policyjnej ochrony. RAI zażądała zmian w programie, a gdy Fo odmówił, przez 15 lat nie dostał nowego zlecenia. Z kolei sztuka o wojnie wietnamskiej i zabójstwie Kennedy'ego rozsierdziła władze amerykańskie, które przez wiele lat odmawiały mu wizy.

Gdy wojska Układu Warszawskiego wkroczyły w 1968 r. do Czechosłowacji, Fo tak się wzburzył, że zabronił wystawiania swoich sztuk w krajach komunistycznych.

We wrześniu 1973 r., tuż po zamordowaniu Salvadora Allende, Fo został aresztowany podczas starcia z policją, która próbowała zablokować wystawienie sztuki o buncie przeciw chilijskiej juncie.

Najbardziej znanym przedstawieniem Fo stało się "Mistero buffo" (Komiczne misterium). Sztukę w ciągu 30 lat (od 1969 r.) wystawiono 5 tys. razy, także w wielkich salach i na stadionach. Przetłumaczono ją na 30 języków.

W 1997 r. Fo wyróżniono Literacką Nagrodą Nobla za to, że "rywalizuje z błaznami średniowiecznymi w krytykowaniu władzy oraz popieraniu godności uciskanych". Nie wszystkim ten wybór się podobał: "Decyzja Akademii ośmiesza tę instytucję, ale pośrednio także poprzednich laureatów" - skomentował wtedy Gustaw Herling-Grudziński, a Czesław Miłosz miał powiedzieć, że Fo "nie znosi".

"Fo zawsze o coś chodziło" - pisał o nim Jarosław Mikołajewski. "Jego satyra nigdy nie była dla samego śmiechu. Bo śmiech nie był tylko śmiechem. Miał wyzwalać - od opresji, od retoryki, od z góry ustalonego podziału ról. Ale tego czegoś, niesionego przez ludową dosadność, często nie rozumiano".

natszo, b

http://wyborcza.pl/7,134835,20886776,dario-fo-24-03-1926-13-10-2016.html

***

Andrzej Wajda (6 marca 1926 - 9 października 2016)

Francuzi piszą o nim: "Le plus grand des cinéastes polonais" (największy polski reżyser). Zdobył najistotniejsze światowe nagrody filmowe, w tym Oscara (2000) i Złotą Palmę w Cannes (1981), za "Człowieka z żelaza", a w 1997 r. zajął w Akademii Francuskiej miejsce po zmarłym Federico Fellinim.

Osiągnął to, choć zajmował się głównie tematami polskimi, historycznymi i współczesnymi, które dla innych nacji mogły się wydawać zbyt lokalne. Nigdy nawet nie próbował zrobić kariery w Hollywood.

Jest autorem wielu niewątpliwych arcydzieł: "Kanału" (1956), "Popiołu i diamentu" (1958), "Wszystko na sprzedaż" (1968), "Wesela" (1972), "Ziemi obiecanej" (1974), "Człowieka z marmuru" (1976), "Panien z Wilka" (1979) czy "Dantona" (1982), tyle że każdy z widzów może ową listę arcydzieł Wajdy formować wedle własnego gustu.

Był niczym czuły barometr nastrojów społecznych. Znakomicie przeczuwał, czego oczekuje widownia. "Człowiek z marmuru" to przecież zapowiedź narodzin "Solidarności". Prowokował przy okazji ogólnonarodowe dysputy, np. po premierze "Popiołów" (1965) na temat sensu naszych historycznych zmagań o niepodległość. Najtrudniej pod tym względem było mu, gdy odzyskaliśmy wolną Polskę. Zdecydował się np. na Teatr Telewizji - "Bigda idzie!" (1999), wg prozy Juliusza Kadena-Bandrowskiego, z wielkim Januszem Gajosem w roli polityka-populisty, chociaż byłby z tego materiału znakomity film.

Za PRL-u był artystą uprawiającym dwuznaczną grę z władzą. Za pieniądze komunistycznego aparatu państwowego robił godzące weń filmy. Oczywiście często władza sądziła, że Wajda spełnia jej życzenia. "Kanał", rzecz o przegranych AK-owcach brodzących w gównie miejskiej kanalizacji, czyż to nie było na rękę komunistom? Było, ale tylko z pozoru.

W PRL-u Wajda nie podpisywał listów protestacyjnych, długo nie wiązał się formalnie z opozycją, ustępował w kwestii niektórych ingerencji cenzorskich, wiedząc, że najważniejsze jest dlań doprowadzenie do premiery filmu. Na niej okazywało się, że obrazu filmowego nie da się "zakneblować"

Jako artysta był "wampirem". Wysysał talenty swych współpracowników. Wysysał za ich zgodą, bo wszyscy marzyli o tym, żeby pracować dla Wajdy. I tak jak wampir, wciąż potrzebował "świeżej krwi". Na planie nie bał się pokazywać swych wątpliwości, więc wspierający go mieli poczucie udziału we współtworzeniu. Zrealizował zaledwie drobną część pisanych dla niego scenariuszy. Żałuję choćby swobodnej adaptacji "Jądra ciemności" Josepha Conrada, mającej za bohaterów niemieckich idealistów, studentów filozofii w Heidelbergu, którzy po latach spotykają się na froncie wschodnim, pod Stalingradem.

Jako artysta Wajda był też "przewodnikiem stada". Obdarzony naturalną charyzmą pociągał za sobą ludzi, zwłaszcza młodych. Skupił ich w Zespole Filmowym "X" (1972-83), m.in. Agnieszkę Holland, Ryszarda Bugajskiego i Janusza Zaorskiego, oraz w założonej w 2001 r. Mistrzowskiej Szkole Reżyserii ze znakomitym gronem pedagogicznym (Wojciech Marczewski, Edward Żebrowski, Marcel Łoziński).

Mówił, że przy robieniu filmu dwa momenty są najistotniejsze: wybór tematu i wybór obsady. Aktorom pozwalał proponować, jak chcą zagrać, wiedząc, że "aktor dobrze nakłuty w danej roli wie o niej więcej niż reżyser". On tylko wybierał spośród propozycji tę najlepszą. I raczej się nie mylił. Do takiego podejścia nie był przyzwyczajony Roman Polański, grający Papkina w "Zemście" (2002). Krzyczał do Wajdy skrytego za kamerą: - No, Andrzej, reżyseruj mnie!

Ulubiony aktor Wajdy to Daniel Olbrychski łączący w sobie siłę z delikatnością. Zrobili razem 13 filmów, począwszy od "Popiołów". Bogusław Linda, grający malarza Władysława Strzemińskiego w ostatnim filmie Wajdy - "Powidokach" (2016), mówił na premierze na festiwalu w Gdyni, że starał się być "jak młody Daniel".

A ulubiona aktorka to oczywiście Krystyna Janda, która wywołała szok, grając po męsku reżyserkę Agnieszkę w "Człowieku z marmuru". Gdy wychodziła za mąż za szlachetnie łagodnego operatora Edwarda Kłosińskiego, Wajda, znając jej nieokiełznany temperament, ostrzegł ją: "Jeśli go skrzywdzisz, będziesz miała ze mną do czynienia".

Ważny był także talent malarski Wajdy, który w latach 40. studiował w krakowskiej ASP, by porzucić ją dla łódzkiej Filmówki. Malarskie tropy są w prawie każdym jego filmie - kadry w "Brzezinie" (1970) zostały wystylizowane na płótna Jacka Malczewskiego.

No i jest u Wajdy wyrazista symbolika, na czele ze słynnym białym koniem, obecnym już w "Popiele i diamencie". Koń to ślad kawaleryjski - ojciec Wajdy, Jakub, był przedwojennym wojskowym, który w 1940 r. zginął w Katyniu. W "Popiołach" oglądamy więc atak polskich szwoleżerów pod Somosierrą, a w "Kronice wypadków miłosnych" (1985) - ćwiczenia kawalerzystów.

Wajda żartował, że parę razy odwiedzała go Śmierć, mówiąc, że już czas na niego. Wtedy odpowiadał: "Przepraszam, ale jestem zajęty. Kręcę film". "Aha, to ja przyjdę później" - mówiła. No i w końcu przyszła, gdy skończył zgłoszone do Oscara "Powidoki".

Jacek Szczerba

http://wyborcza.pl/7,134835,20886052,andrzej-wajda-6-marca-1926-9-pazdziernika-2016.html

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji