Artykuły

Dokąd zmierzają Interpretacje?

VIII Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach podsumowuje Henryka Wach-Malicka w Dzienniku Zachodnim.

Zakończony wczoraj [12 marca] VIII Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" nie wzbudził mojego entuzjazmu. Wiem, że wielu widzów podziela to zdanie i zadaje podobne do moich pytania. Przede wszystkim o kryteria doboru prezentowanych pozycji, a także o poziom artystyczny niektórych spektakli. Bez względu na decyzję jury, publiczność też ma prawo do własnych ocen.

Jedno i to samo

Teatr jest sztuką i jego twórcy mają prawo do deformacji obrazu świata, na który się nie zgadzają. Scena jest jak powiększające lustro - odbija prawdę i wyostrza ją w każdym milimetrze. Pod warunkiem, że reżyser potrafi przełożyć swoją wrażliwość na wyraźne znaki teatralne i pokazać prawdę w oryginalny sposób. Także formalny, bo teatr w ogromnej części jest sztuką obrazu. W tym roku (a jest to trend utrzymujący się przynajmniej od trzech lat) widzowie "Interpretacji" mieli wrażenie, że jedynym sposobem na pokazanie rozterek współczesnego człowieka jest przepuszczenie tekstu przez maszynkę popkultury, parodiowanie telewizyjnej rozrywki i ubranie aktorów w dżinsowe spódniczki mini z cekinami. Plus nagość, damska i męska, oferowana nie tylko wtedy, gdy wymaga tego siła emocji zawarta w tekście, ale tak na wszelki wypadek też. Byle często.

Taka metoda czytania dramaturgii - współczesnej i klasycznej - jest oczywiście uprawniona i jest realizowana w polskich teatrach. Ale nie da się ukryć, że jest także nadużywana przez młodych reżyserów, którzy zachęceni przykładem Jana Klaty na wszelki wypadek (bo to ma wzięcie!) każdą swoją realizację sytuują w getcie popkultury (do wyboru: blokowisko, dyskoteka itd.), a w opracowaniu muzycznym wykorzystują techno albo disco. Rzecz w tym, że to nie jest jedyna twarz młodego polskiego teatru, zaś zaproszenie na katowicki festiwal identycznych inscenizacyjnie i myślowo przedstawień czyni go zwyczajnie monotonnym.

Zajebiście znaczy współcześnie?

Nie jest tajemnicą, że wyszłam (po raz pierwszy w życiu) z przedstawienia w reżyserii Mai Kleczewskiej pt. "Woyzeck". Nie byłam w stanie wytrzymać, czwarty dzień z rzędu, spektaklu zbudowanego z tej samej poetyki i według tego samego szablonu (patrz wyżej: maszynka popkultury). I nie przychylam się do zdania tych, którzy uważają, że Kleczewska inkrustując tekst Büchnera, słowami typu "zajebiście", osadzając go we współczesności, każąc aktorom oddawać mocz na scenie i eksponując wątki homoseksualne, osiągnęła niespotykane zagęszczenie ludzkiego bólu. To prawda, że obejrzałam tylko połowę spektaklu, ale skoro przez tę połowę nic istotnego ze sceny nie usłyszałam, to znaczy, że przedstawienie jest puste. Nawet zakładając, że w finale zaśpiewałyby chóry anielskie.

Po prostu uważam, że w Polsce zapanowała moda na Kleczewską i skoro nie udało się z przyczyn technicznych sprowadzić jej realizacji "Makbeta", podjęto decyzję zaprezentowania czegokolwiek. Obserwując katowicki festiwal od początku jego powstania, zaczynam się trwożyć nad kierunkiem, w jakim zmierza. To jeszcze nie mielizna, ale już coraz węższa koleina.

Świat, jaki oglądaliśmy na tegorocznych "Interpretacjach" jest jednoznacznie zły, a ludzie podli i niezdolni do jakichkolwiek uczuć. No i zgoda, to też jest jakaś diagnoza, jakiś obraz, choć zapewniam, że w takiej dawce ma charakter paraliżujący i szóstego dnia festiwalu naszych sumień ten krzyk ze sceny raczej nie poruszył. Zdumiewa mnie natomiast dobór przedstawień, w których zło traktowane jest dosłownie, a pokazywana przemoc grozi uszkodzeniem aktorskiego ciała, o psychice nie mówiąc.

Festiwal jednego dyrektora

Jestem z tych, którzy do upadłego bronić będą (i nie raz to robiłam) najbardziej nawet obscenicznych środków wyrazu, jeśli mają one głębokie uzasadnienie myślowe i sensowny wyraz artystyczny. Zbigniew Zapasiewicz powiada, że prawdziwa sztuka nie polega na urządzeniu castingu wśród garbatych, tylko na takiej grze amanta bez charakteryzacji, żeby widzowie w ten cholerny garb natychmiast uwierzyli. Przypomniała mi się ta przypowieść w czasie oglądania "Plasteliny" [na zdjęciu], w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego, który osłabił wymowę naprawdę interesującej sztuki dosłownością scen gwałtu i przemocy. Od kiedy to za teatr uważane jest tylko prawdziwe mordobicie, a nie to, co zostaje przez reżysera wygenerowane w naszych głowach?! Gwałtu i bicia nie wyłączając.

Nie potępiam tegorocznego festiwalu w czambuł; udane były projekcje telewizyjne, ciekawie zaprezentował się Stary Teatr. I nie chodzi mi też o to, by w ogóle podważyć sens istnienia "Interpretacji" - niech nikt nie waży się mnie o to posądzać! Chodzi mi o co innego. Festiwal z definicji (a nasz w szczególności, biorąc poważnie jego nazwę) powinien prezentować różne opcje reżyserskie, różne spojrzenia i różne formy wypowiedzi. Tymczasem kwalifikacją przedstawień, a potem pełnieniem funkcji dyrektora artystycznego, zajmuje się jedna osoba - Jacek Sieradzki. Ten znakomity krytyk, jak każdy z nas, ma własne upodobania inscenizacyjne, twórców i ulubione obszary literatury dramatycznej. Nie ma zaś wokół siebie chyba nikogo, kto mógłby składać kontrpropozycje repertuarowe. Może więc dobrze by było stworzyć jakąś radę czy komisję kwalifikacyjną - jak to zresztą było w przeszłości przez organizatorów "Interpretacji" praktykowane? Może poszerzone gremium mogłoby odwiedzić większą liczbę polskich teatrów? Uniknęlibyśmy wtedy monotonii repertuarowej, a jury nie musiałoby oceniać rok po roku tych samych reżyserów, którzy przecież nie co sezon tworzą arcydzieła. Tak się niestety dzieje - jurorzy się zmieniają, reżyserzy rzadziej.

Publiczność kocha festiwal, miasto nie skąpi na niego pieniędzy, pracownicy Estrady Śląskiej doszli już do perfekcji w przygotowaniach technicznych i organizacyjnych, nie bójmy się więc popracować nad jego formułą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji