Artykuły

Z nami się nie napijesz?

"Najgorszy człowiek na świecie" Małgorzaty Halber w reż. Anny Smolar w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Mike Urbaniak na blogu Pan od Kultury.

Każdy kto widział choć jeden spektakl Anny Smolar nie mógł się spodziewać, że biorąc się za głośną książkę Małgorzaty Halber "Najgorszy człowiek na świecie", po prostu przeniesie opowiedzianą w niej historię na teatralne deski. Lektura była dla niej inspiracją do zajęcia się oklepanym podobno na wszystkie strony tematem alkoholizmu, który ma w naszym kraju dwie twarze - tę romantyczną i zawadiacką (użyczaną przez aktorów i pisarzy) oraz tę szpetną, wykrzywioną (pokazywaną w telewizyjnych programach interwencyjnych i etiudach studentów szkoły filmowej). Halber ze swoją opowieścią nie mieści się ani w jednym, ani w drugim stereotypowym obrazku. Ani to siny nos spod budki z piwem, ani wjeżdżający na koniu do "Adrii" Wieniawa-Długoszowski. I przede wszystkim to kobieta, a w odróżnieniu od alkoholizmu mężczyzn - alkoholizm kobiet to w Polsce tabu. Zapity facet nie robi na nas wrażenia, zapita kobieta robi wielkie. Facetom nałogowe spożycie się wybacza, kobietom nigdy.

Smolar nie byłaby sobą, gdyby do tworzenia tekstu nie wciągnęła aktorów. Zresztą kilkakrotnie nie wiadomo właściwie czy ci improwizują, czy też nie, co bardzo dobrze robi całości. Robi jej też dobrze nakładanie na siebie kolejnych warstw czasu i miejsca akcji: kiedy wydaje nam się, że oglądamy historię Małgorzaty Halber, okazuje się, że to plan telewizyjny. Kiedy myślimy, że jesteśmy świadkami kręcenia programu, Smolar przenosi nas na sesję grupy AA, w której biorą udział nie tylko oglądane postaci, ale my wszyscy - cała widownia. Znów tracimy trop: oglądamy czyjąś historię, czy samych siebie? Czy to główna bohaterka przegląda się w wielkim, podobnym do telewizyjnej plazmy lustrze (zgrabna scenografia Anny Met), czy przeglądamy się my? Żeby jeszcze bardziej utrudnić nam sprawę, aktorzy mówią do siebie używając własnych imion. Bardzo to jest sprytnie wymyślone.

"Najgorszy człowiek na świecie" nie oskarża, nie jedzie na wysokich emocjach, ucieka od wszelkich klisz, które przy temacie alkoholizmu lubią eksplorować inni, jest jak najdalszy od ckliwości czy współczucia, nie wstrząsa. To zupełnie inna robota, dobrze utkana i inteligentnie zawieszona pajęczyna. Wpadają w nią nawet ci, którzy myślą, że w wódczanych oparach lecą jak najwytrawniejsi oblatywacze. Anna Smolar eksplorując tak lubiany przez siebie temat mechanizmów społecznych, jakie działają na człowieka, rozkminia razem z widzami nie tyle nawet ścieżkę od jednej lampki wina przy kolacji do trzech butelek wina przed snem (choć to też jest), ale sprawdza, jak zachowują się wobec osoby pijącej nałogowo ci, którzy problemu nie mają albo tak przynajmniej myślą. Wiele jest interesujących wątków tym w kameralnym spektaklu. Spektaklu, który - warto to podkreślić - napisano na temat i (co dzisiaj jest zjawiskiem coraz rzadszym) komunikatywnie, bo wcale nie trzeba bełkotać ze sceny pseudointelektualnych kocopałów, żeby powiedzieć coś ważnego.

Najnowsza premiera kaliskiego teatru jest nie tylko dobrze wymyślona i wyreżyserowana, mądra i inscenizacyjnie atrakcyjna, ale także porządnie zagrana. Szczególnie przez panie: Nataszę Aleksandrowitch, Izabelę Bień i Izabelę Wierzbicką (brawo!). Dobrej oceny nie psuje nawet finałowa scena ruchowa, choć to wstyd, żeby mając w kraju tylu znakomitych choreografów, pokazywać ludziom takie pokraczne wygibasy.

**

Małgorzata Halber "Najgorszy człowiek na świecie"

reż. Anna Smolar, Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu

premiera: 26 listopada 2016 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji