Artykuły

Niech mnie ktoś zobaczy!

"Mała mysz i słoń do pary" Marty Guśniowskiej w reż. Agaty Kucińskiej w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora. Pisze Marta Bryś, członkini Komisji Artystycznej XXIII Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Robienie teatru dla dzieci wymaga od twórców nie lada wysiłku, zupełnie innego niż praca nad spektaklem dla dorosłych. Trudno bowiem zrekonstruować własne wspomnienia o dziecięcej wrażliwości, a także nie wpaść w pułapkę stereotypów na temat sposobu, w jaki dzieci odbierają rzeczywistość. Jak pokazuje opolski spektakl "Mała mysz i słoń do pary" wyjściem z sytuacji jest opowiedzenie dzieciom historii w taki sposób, żeby również dorosłym wydawała się ciekawa i wciągająca, a realizatorom sprawiała przyjemność.

Mysz ma obsesję na punkcie swojego rozmiaru i za wszelką cenę chciałaby być większa, żeby raz na zawsze pozbyć się wrażenia, że przyjaciele jej nie dostrzegają. Czarę goryczy przelewa Sarna, do której mysz wybrała się z imieninowym ciastem, a która nie zauważyła jej na progu i zabrała prezent, zamykając drzwi przed przyjaciółką. Mysz poznaje Słonia, który proponuje, by wybrać się w głąb lasu do trzech mądrych sów (które okazują się trzema modrymi sowami, a na drogowskazie była literówka) po poradę, w jaki sposób mysz mogłaby być większa. Wspólna podróż przez las sprawia, że Słoń i Mysz zaprzyjaźniają się, jednak kompleks mniejszości w pewnym momencie sprawia, że Mysz postanawia odejść od przyjaciela i zbliżyć do zwierząt w swoim rozmiarze. Próbuje nawiązać relację z mrówkami, które jednak nie są zainteresowane znajomością, a do tego zajęte wspólną pracą. W końcu Mysz spotyka ślimaka, który uświadamia jej, że nie rozmiar ma znaczenie w przyjaźni, a jej obsesja na punkcie rozmiaru sprawiła, że to ona nie zauważała innych wokół siebie. I nie wie, z jakimi problemami jej przyjaciele borykają się na co dzień.

Błyskotliwy tekst Marty Guśniowskiej został zrealizowany przez Agatę Kucińską. Reżyserka brawurowo rozgrywa elementy historii adresowane do dzieci, ale też nie rezygnuje z komunikatów, które odczytują tylko dorośli, dzięki czemu spektakl jest świetną rozrywką dla wszystkich. Scenografia ogranicza się do miękkiej, włochatej wykładziny, imitującej leśny mech i do stojącego na środku pnia drzewa, który pełni również rolę drzwi wejściowych do domu Sarny. W dwóch scenach pojawia się zwykła folia malarska. Spuszczona z sufitu do ziemi, odpowiednio poruszana i podświetlona wygląda jak ściana deszczu. W innej scenie rozciągnięta między ścianami, wygląda jak rwąca rzeka, w której pływa bóbr, próbujący zbudować tamę i ochronić las przed powodzią. Te proste rozwiązania zostają użyte w sposób dowcipny i bezpretensjonalny, a dzieci mają szansę zobaczyć, w jaki sposób, prostymi środkami, można w teatrze kreować iluzję. Również lalki i kostiumy odsłaniają teatralność opowieści i uruchamiają wyobraźnię - mysz, sroka czy bóbr czy mysz przypominają maskotki, większe zwierzęta z kolei to pluszowe głowy na dłoniach aktorów, animowane jak pacynki (sarna, wilk, łoś - grany przez dwóch aktorów połączonych tułowiem), a słoń ma wielką głową z ogromnymi oczami.

Nie byłoby jednak sukcesu opolskiego spektaklu gdyby nie aktorzy, którzy wydobywają z postaci paletę emocji, unikają rysowania grubą kreską, są dowcipni i cały czas sprawiają wrażenie, jakby wspólnie bycie na scenie i wcielanie się w bohaterów spektaklu sprawiało im przyjemność. W ślad za tekstem Guśniowskiej, która mistrzowsko przypisuje cechy charakteru do konkretnego zwierzęcia, aktorzy niemal z każdej sceny robią mały show - znerwicowana mysz (Mariola Ordak-Świątkiewicz), zagubiony, niepewny i zakochany w Sarnie Łoś (brawurowy Łukasz Bugowski i towarzyszący mu Zygmunt Babiak), nieporadny Słoń (Andrzej Szymański), flegmatyczny, ale i refleksyjny ślimak (Tomasz Szczygielski), zalotna, rozsądna Sarna (Agnieszka Zyskowska-Biskup) i walcząca z kleptomanią Sroka (Dorota Nowak). Są zabawni, ale i dramatyczni, kiedy któraś z postaci ma problem lub jest smutna. Tak prowadzone postaci pozwalają dzieciom łatwiej rozpoznawać ich charakter i śledzić rozwój akcji, również dlatego, że Guśniowska odwołuje się do znanych powiedzeń czy przekonań - na imieninach Sarny Słoń jest zestresowany, ponieważ co chwilę tłucze jakąś filiżankę, a Sroka przynosi w prezencie naszyjnik, który wcześniej porwała z jej domu.

Kucińska również dba o logiczne i precyzyjne prowadzenie wątków tak, by nie rozpraszać uwagi widza, a jednocześnie co chwilę zaskakiwać pojawianiem się kolejnych postaci i rozwiązaniami scenicznymi. Dzięki temu nie gubi się też ważne i wzruszające w swej prostocie przesłanie spektaklu, że nadmierne koncentrowanie się na swoich kompleksach i słabościach nie pozwala dostrzec wartościowych przyjaciół i szczęścia wokół siebie. Że trzeba lubić siebie i swoje życie.

**

Marta Guśniowska MAŁA MYSZ I SŁOŃ DO PARY. Reżyseria: Agata Kucińska, scenografia: Anna Chadaj, muzyka: Maja Kleszcz i Wojciech Krzak. Prapremiera w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora 17 września 2016

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji