Artykuły

Warszawa. Nowa dyrektorka WOK odwołuje operę Możdżera

16 grudnia w Warszawskiej Operze Kameralnej miała się odbyć prapremiera operowego debiutu Leszka Możdżera "Immanuel Kant" wg Thomasa Bernharda.

Ale nowa dyrektorka WOK Alicja Węgorzewska, ulubienica "Gazety Polskiej" i marszałka Adama Struzika, spektakl odwołała, bo nie było zgody wydawcy Bernharda na adaptację. Reżyser i zarazem poprzednik Węgorzewskiej: - Nie było, bo zostałem odwołany!

Spektakl był gotowy od dawna, a jego realizacja pochłonęła 400 tys. złotych. Oficjalnym powodem odwołania jest niedopełnienie formalności przez realizatorów przedstawienia. Reżyserem spektaklu jest Jerzy Lach, poprzednik Węgorzewskiej na stanowisku dyrektora.

WOK - Opera Kameralna, polska i ludowa

Lach, który był dyrektorem WOK-u przez cztery lata, twierdzi, że popadł w niełaskę u marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika (PSL), któremu podlega Warszawska Opera Kameralna. W lutym, jak mówi, nasłano na niego kontrolę, a na początku października zarząd województwa odwołał go z funkcji. Lach chce się procesować o odszkodowanie za przedwczesne zerwanie kontraktu, który miał wygasnąć pod koniec sierpnia 2017 r. - Kontrola wykazała niedopatrzenia z mojej strony, ale nie przekroczenie litery prawa - uzasadnia Lach.

Marszałek Struzik nie ogłosił konkursu na nowe kierownictwo - na fotelu dyrektora WOK niemal natychmiast umieścił Alicję Węgorzewską-Whiskerd, śpiewaczkę, felietonistkę portalu Niezależna.pl i "Gazety Polskiej Codziennie", na łamach której z pasją atakowała za niedobór patriotyzmu Mariusza Trelińskiego, dyrektora artystycznego Opery Narodowej. Wcześniej kierowała stołeczną operetką.

Nominację ogłoszono 12 października w Studiu Koncertowym Polskiego Radia, gdzie odbyła się III Bitwa Tenorów na Róże, oczko w głowie Węgorzewskiej. Z tej okazji wręczono śpiewaczce koronę z dedykacją "Królowej polskiej sceny - przyjaciele Gazety Polskiej".

Węgorzewska ściągnęła do WOK swoją przyjaciółkę Danutę Bodzek, byłą członkinię zarządu Przewozów Regionalnych, w 2010 r. kandydatkę na prezydenta Warszawy z ramienia PSL. Zrobiła ją zastępcą do spraw finansowych i główną księgową. Z przetasowań skorzystała Iwona Wujastyk, radna Platformy Obywatelskiej, która obecnie kieruje wspomnianą operetką, czyli Teatrem Muzycznym im. Kiepury - ta placówka również podlega marszałkowi. - Pan Struzik zrobił podwójny interes, z PiS i z PO, szkoda tylko, że moim kosztem - denerwuje się Jerzy Lach.

Na kłopoty... Basen

Odwołanie prapremiery utworu Leszka Możdżera to pierwsza ważna decyzja Węgorzewskiej. Nadal nie wiadomo, jakie ma plany artystyczne - w ich ustaleniu ma jej pomóc tenor Jacek Laszczkowski, jej asystent. Dyrektor Węgorzewska nie odpowiedziała "Wyborczej" na pytanie o to, dlaczego odwołała prapremierę, najpierw wysłała SMS-a z informacją, że jest w Petersburgu, później, że oddzwoni, na koniec zamilkła. Prawdopodobnie chodzi właśnie o brak umowy z ZAiKS na adaptację sztuki Bernharda "Immanuel Kant". Sęk w tym, że wydawca dzieł Thomasa Bernharda, Suhrkamp Theater Verlag z Berlina, reprezentujący Petera Fabjana, brata pisarza i właściciela praw do jego spuścizny, podjął już kroki zmierzające do podpisania wspomnianej umowy. - Sprawa była w toku, ale nie zdążyłem tego zrobić, bo mnie odwołano - tłumaczy Lach i pokazuje mi kopię dokumentu z czerwca 2016 r., w którym to berlińskie wydawnictwo udziela Warszawskiej Operze Kameralnej zgody na operową adaptację sztuki.

Bo "Kant" był już gotowy pod koniec ubiegłego roku, jeszcze gdy kwestia praw autorskich nie była załatwiona - zagrano go jednorazowo na zamkniętym spektaklu w klubie Centralny Basen Artystyczny jako próba generalna z udziałem publiczności. - Gdyby do tego nie doszło, stracilibyśmy dotację ministerialną na napisanie tego utworu. Znalazłem lukę prawną i zagraliśmy - przyznaje Lach.

Ale to właśnie domniemanie naruszenia ustawy o prawach autorskich stało się jednym z powodów odwołania dyrektora.

Możdżer nie chce skandalu

Dlaczego Węgorzewska nie chciała doprowadzić sprawy do końca i podpisać porozumienia z wydawcą i ZAiKS, skoro produkcja "Immanuela Kanta" kosztowała samorząd województwa mazowieckiego aż 100 tys. złotych, nie licząc pieniędzy, które wyłożono na nią z budżetu WOK? Na to pytanie też nie uzyskałam odpowiedzi. Pieniądze wydano m.in. na dekoracje i kostiumy.

Wystawieniem dzieła Możdżera zainteresowała się już Opera Wrocławska. Chcemy ją zagrać w listopadzie przyszłego roku na naszym festiwalu oper współczesnych - potwierdza Paweł Orski, casting director Opery Wrocławskiej. Ma to być nowa produkcja, co oznacza, że ta, która była przygotowana dla WOK, w tym kostiumy, przepadnie.

Przejęcie tytułu jest możliwe, ponieważ prawa autorskie do niego ma Instytut Muzyki i Tańca, agenda Ministerstwa Kultury, operator programu "Zamówienia kompozytorskie", z którego na powstanie utworu poszło 40 tys. złotych.

Na wystawienie opery poza Warszawą liczy zapewne teraz sam kompozytor. - Nie chcemy skandalu. Leszek Możdżer otrzymał już honorarium, ale pracował nad tym projektem półtora roku i nie chce, żeby to wszystko poszło na marne - mówi Sylwia Kicka, menedżerka artysty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji