Artykuły

Ogniu krocz za mną?

"Aszkenazy, menel z Łodzi" wg Katarzyny Bondy w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Łukasz Kaczyński na swoim blogu "Patrzę się inaczej".

Od ponad pół wieku rozdział między tzw. kulturą wysoką a popularną jest płynny, a transfer wartości dokonuje się w obie strony (choć nie bez szkód dla tej pierwszej). Dlatego pomysł wprowadzenia kryminału na deski poważnego teatru co najmniej intrygował możliwościami.

Sporo sezonów minęło, od kiedy oglądaliśmy Roberta Latuska w dużej roli na jaraczowskiej scenie. Kiedy ostatnio? W "Testamencie pas" i "Czarownicach z Salem" w reż. Remigiusza Brzyka? "Dżumie" w reż. Marka Fiedora? "Blasku życia" Mariusza Grzegorzka? Oczywiście, taka wola reżyserów, ale i tak ostatnie sezony przyniosły szereg kapitalnych, wyrazistych ról w różnych konwencjach. Głównie w rozbuchanych groteskach Agaty Dudy-Gracz, by wymienić Anuczkina w "Według Agafii", którego nieporadność i grubiaństwo zapowiadają koszmar, jaki zgotuje Agafii (pamiętna kreacja Mileny Lisieckiej). Gatunkową rozpiętość swego talentu Robert Latusek potwierdził właśnie w autorskim monodramie "Aszkenazy, menel z Łodzi" na podstawie "Lampionów" Katarzyny Bondy (premiera 16 grudnia). Zabrakło tylko jednej rzeczy. Na tyle poważnej, że obnażono fikcję wizerunkowych deklaracji kierownictwa Teatru.

Od ponad pół wieku rozdział między tzw. kulturą wysoką a popularną jest płynny, transfer wartości dokonuje się w obie strony (choć nie bez szkód dla tej pierwszej). Dlatego pomysł wprowadzenia kryminału na deski poważnego teatru co najmniej intrygował możliwościami. Zbrodnia, trup, tajemnica, proces śledczy na scenie - czemu nie. Pytanie: jak i po co? Zdaje się, że Robert Latusek znał odpowiedzi na te pytania. Biorąc na warsztat kryminał i samemu go adaptując, przepisał jego gatunkowość. Jego "Aszkenazy." to dopiero na drugim planie jest kryminalna opowieść osadzona w Łodzi. Na pierwszym jest to próba sportretowania tego miasta. Latusek wydobył z tekstu postaci, których związki z Łodzią naznaczone są tak typową Hassliebe. Chociaż akurat Liebe trudniej tu dostrzec, a na poziomie wymowy całego przedstawienia zastępuje ją próba postawienia pytania o rodzaj zgubnego związku ze "złym miastem".

Adaptacja Latuska nie szeleści papierem, czuć w niej zmysł sceny, na ogół słowo nie istnieje bez poparcia w aktorskim geście (adaptację bardo chwali sobie na Facebooku Katarzyna Bonda). Aktor wprowadza na scenę kilka postaci i łączny wypowiadane przez nie kwestie z trzecioosobową narracją - i tu też widać sprawną robotę na tekście. Ten zabieg jest ważny także z innego powodu - wprowadza dystans między aktorem a kreowanymi postaciami. Choć początkowo Latusek wydaje się stopiony z postacią zgorzkniałego hotelowego ochroniarza Romana Środy, od którego monologu zaczyna się monodram, wchodząc w kolejne role (także w postaci wiekiem młodsze od aktora) dąży ku "porterowi wielokrotnemu" miasta. Natomiast gdy w planie aktorskim staje się tropiącą seryjnego podpalacza Saszą Załuską, policyjną profilerką (to główna bohaterka powieściowego cyklu Bondy), na poziomie tekstu przyjmuje pozycję trzecioosobowego narratora, przez co nie popada w śmieszność - nie musi sięgać po komplikujące akcję i odbiór środki, którymi musiałby się posłużyć, by zagrać kobietę. Znów plus dla Latuska.

"Aszkenazy, menel z Łodzi" ma tylko jeden minus, za to znaczący. Kapitalny do tej konwencji chropowaty głos; krępa, nieco pochylona sylwetka znamionująca wiecznego losera, umęczonego życiem, ale i gotowego do drapieżnego skoku, do rzucenia bluźnierstwa miastu; wyraziste rysy twarzy zamkniętej miedzy mierzwą włosów a nieco siwym zarostem, uwiarygadniające trudny zbiorowy los miasta - z tych cech Latusek robi użytek, ale nie uruchamia ich w takim stopniu, w jakim mógłby. Nie może tego zaś zrobić, bo monodram powstał bez reżysera. Nie możliwe? Bynajmniej. Mimo deklaracji umieszczonej w ulotce do spektaklu, że powstał on "w ramach projektu NIE CZEKAMY - GRAMY, który ma na celu wzmocnić indywidualne działania aktorów, a wynikające z ich zainteresowań i poszukiwań twórczych". Na pewno zatem wzmocnić, a nie trwonić?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji