Młodzi z Nowego
W łódzkim Teatrze Nowym aktorzy grają od roku, ale znają się od pięciu lat? Jak to możliwe? Czemu Jerzy Zelnik biega po studenckich garderobach? I czy to cud, że w Łodzi występuje Julia Roberts? - zastanawia się Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Trzy lata temu nad łódzkim Teatrem Nowym wisiały czarne chmury. Zespół aktorski strajkował, protestując przeciw kandydaturze Grzegorza Królikiewicza na fotel dyrektora artystycznego sceny. Ulicą Piotrkowską maszerowali popierający ich koledzy z całej Polski. Nikt wtedy nie marzył, że w sezonie 2005/2006 powstanie w Nowym jeden z ciekawszych teatralnych projektów w Polsce: Scena Młodych.
Zaczęło się od teatralnego zachwytu. Przedstawienia XXIII Festiwalu Szkół Teatralnych oglądał Jerzy Zelnik, dyrektor artystyczny łódzkiego Teatru Nowego. Po spektaklu "Na dnie" zeszłorocznych absolwentów Filmówki pobiegł do ich garderób. I niewiele się zastanawiając, z miejsca złożył sensacyjną propozycję. Zadeklarował, że zatrudni cały rok na jeden sezon.
- By przedłużyć radość wspólnego tworzenia - tłumaczył Gazecie.
To pierwsza taka propozycja w Łodzi i jedna z nielicznych w powojennej historii teatru polskiego. Nic dziwnego, że wywołała szok. - Dech mi zaparło; nie mogło się wydarzyć nic wspanialszego - zwierzała się Zofia Uzelac. dziekan wydziału aktorskiego Filmówki.
W zawodzie aktora bardzo trudno o etaty. A Zelnik nie tylko obiecał je absolwentom, ale jeszcze zagwarantował, że będą mogli przedłużyć studia. Jak zareagowali studenci? - Jestem szczęśliwy, że możemy dalej pracować razem - mówi Łukasz Pruchniewicz.
Z oferty skorzystało 12 osób: Monika Buchowiec, Katarzyna Cynke, Gerlinde Starzyński, Malwina Irek, Weronika Książkiewicz, Aleksandra Mikołajczyk, Kamila Salwerowicz, Zuzanna Wierzbińska oraz Paweł Kropiński. Łukasz Pruchniewicz, Grzegorz Sobota i Ksawery Szlenkier. Tak powstała Scena Młodych Teatru Nowego. Studenci podpisali umowy o pracę z Teatrem Nowym w sezonie 2005/2006. - A etat w kulturze powinien liczyć się za trzy!m - podkreślał dumny Janusz Michaluk. dyrektor naczelny Nowego.
Dzięki młodym w Małej Sali zaczęły się dziać rzeczy niezwykłe. Najpierw Karolina Szymczyk, młoda reżyserka, wystawiła film... Przeniosła na scenę głośny obraz Mike'a Nicholsa "Bliżej". o dwóch parach, które wymieniają się partnerami. Katarzyna Cynkę zagrała Julię Roberts, Judem Lawem został Paweł Kropiński, w Natalie Portman wcieliła się Zuzanna Wierzbińska, Clive'a Owena zastąpił Łukasz Pruchniewicz.
Drugą premierę przygotował Ireneusz Janiszewski. Sięgnął po tekst z początku XX wieku - "Chorobę młodości" [na zdjęciu] Ferdynanda Bruecknera. Dzięki talentowi młodych wykonawców aż zaiskrzyło. Mimo że słowa pochodziły z 1925 r, na scenie zjawiły się jak najbardziej współczesne postacie dwudziestolatków, mieszkających w akademiku uczelni medycznej: kujony, podrywacze, samobójcy, niespełnieni poeci... Z głośników popłynęła nowoczesna elektroniczna muzyka autorstwa jednego z aktorów. Ksawerego Szlenkiera.
Efekty zaskoczyły nawet młodych aktorów. Powodzenie miało źródło w tym. że pracowali ze sobą dobrzy znajomi. - To dato możliwość szybkiego pokonania bariery nieufności, co w zespole obcych sobie ludzi zajmuje więcej czasu - oceniał Mariusz Ostrowski. Aktor gra w "Chorobie młodości" gościnnie: znalazł miejsce w łódzkim Teatrze Jaracza.
W pracy Sceny Młodych czas studiów - oprócz kolegów - przypomina jeszcze pewien zwyczaj. - Przed premierą śpiewamy "swoją" piosenkę - uśmiecha się Kamila Salwerowicz.
- Gdy byliśmy na I roku aktorstwa w Filmówce, przekazał ją nam IV rok, a my na IV roku nauczyliśmy jej obecny I rok. To bardzo energetyczny song Marka Dyjaka - opowiada.
Młodzi powoli "przenikają" do zespołu aktorskiego Nowego. Zagrali już w "Poszaleli" Fredry, zrobili kilka zastępstw w "Mistrzu i Małgorzacie" Bułhakowa. Niedługo wejdą na scenę w "Termopolach polskich" Tadeusza Micińskiego
