Artykuły

Szacuneczek dla dzieci

"Dzień dziecka" Tomasza Jachimka w reż. Jerzego Jana Połońskiego w Teatrze Rampa w Warszawie. Pisze Jakub Panek.

"Dzień Dziecka" w Teatrze Rampa to przedstawienie, w którym dziecko jest najważniejsze. Tekst Tomasza Jachimka stroni od infantylizmów, wciąga, uczy i śmieszy. Nie tylko najmłodszych.

Teatr Rampa na Targówku to z punktu widzenia mapy Warszawy miejsce nieco odległe od centrum. Ale biorąc pod uwagę, jak w ostatnim czasie się zmienia, warto obrać kurs na ulicę Kołową 20.

Dyrekcja Rampy postawiła przed sobą dwa cele: zbudować mocną ofertę spektakli muzycznych dla dorosłych i dać ciekawy wybór przedstawień dla dzieci i młodzieży. O udanych projektach na Dużej Scenie już w recenzjach wspominałem ("Rapsodia z demonem" czy "Jesus Christ Superstar"). Przy okazji ostatniej premiery pora przyjrzeć się ofercie dla dzieci i młodzieży.

17 września do repertuaru Teatru Rampa dołączył spektakl "Dzień Dziecka". Sztukę napisał dziennikarz i satyryk Tomasz Jachimek. Jak wielokrotnie przed premierą podkreślał - po raz pierwszy stworzył tak duży tekst dla dzieci.

"Dzień Dziecka" to z pozoru prosta historia. 39-letni ojciec Jan (w tej roli Maciej Gąsiorek), dyrektor, pracownik korporacji i typowy warszawski karierowicz w pędzie po kolejne kontrakty dla swojej firmy, zaniedbuje córkę (Kamila Boruta). Nie ma dla niej czasu, bo wciąż prowadzi rozmowy telefoniczne. I to nie przez jeden, a przez kilka aparatów naraz. Gdy córka prosi ojca, by zagrał z nią w planszówkę, ten sprawdzając swój terminarz, proponuje jej partyjkę za... trzy lata. Pretensje dziecka zbywa często powtarzanym wśród dorosłych hasłem "gdybym był dzieckiem, to bym miał czas". Życzenie 39-latka się spełnia. Następnego dnia budzi się jako 9-latek. I po raz kolejny w swoim życiu musi się zmierzyć z porannym wstawaniem do szkoły, posłusznym wykonywaniem poleceń matki i "walką" ze szkolną rzeczywistością. Już po jednym dniu w nowej-starej rzeczywistości przerażony zaczyna żałować swoich słów. Nie radzi sobie z porannym wyjściem z domu, irytuje go dojazd do szkoły tramwajem oraz krytyka nauczycieli. Stopniowo uświadamia sobie, że dzieckiem wcale nie tak łatwo jest być. A życzenie, które mu się spełniło, zamieniło się w koszmar.

Sztuka Tomasza Jachimka została napisana z najtrudniejszego punktu widzenia - z punktu widzenia dziecka. Dzięki dobrze dobranemu językowi stroni od infantylizmów charakterystycznych dla wielu przedstawień dla dzieci. Jachimek postanowił zabawić się w psychologa i dotrzeć do realnych problemów dzieci. Z sukcesem. Tekst to jednak za mało. Na szczęście reżyser Jerzy Jan Połoński postawił na dynamiczne poprowadzenie akcji, dzięki czemu nie traci uwagi młodego wymagającego widza. W efekcie dostajemy godzinną porcję nauki przez śmiech. Przedstawienie, dzięki kompaktowej, ale pomysłowej scenografii i świetnym kostiumom Mariki Wojciechowskiej przyciąga i cieszy oko. Historia ojca, który ponownie staje dzieckiem została również wsparta dobrymi scenami zbiorowymi sprawnie śpiewających aktorów do ciekawej muzyki Marcina Partyki.

Zespół w składzie: Brygida Turowska (jako mama), Dominika Łakomska (Sąsiadka), Małgorzata Duda-Kozera (Nauczycielka) i błyszczący na jego tle Konrad Marszałek (Sąsiad) w różnych obrazach pokazuje, że życie dzieci to nie sama zabawa. Doskonałym pomysłem, który zdobył uznanie młodej publiczności (której wiek znacząco zawyżałem) była historia o porannym poszukiwaniu dwóch pasujących do siebie skarpetek. Nagle na scenie pojawili się aktorzy przebrani w różnokolorowe wielkie skarpety i wyśpiewali oburzenie ze sposobu, w jaki dzieci się z nimi obchodzą każdego dnia.

Młoda publiczność zrozumiała też inny żart sceniczny Jachimka, z tzw. smartfonowego pokolenia. W scenie na korytarzu szkolnym krążą ludzie, których twarzy nie da się odczytać, bo są przyklejone do ekranów telefonów komórkowych. To sprytnie przemycona obserwacja autora i przytyk do takiego sposobu komunikowania się.

Nie mniej zabawne są teksty piosenek "Szacuneczek" i "Piosenka o zajęciach dodatkowych". W tej ostatniej Tomasz Jachimek wprost kpi z rodziców, którzy przez swoje ambicje wypełniają dzieciom każdą wolną chwilę. Przytłaczając ich dodatkowymi zajęciami ze śpiewu, tańca czy nie zawsze potrzebnymi korepetycjami. I może przez to, gdy dorosną powtarzają litanię pragnień dotyczącą rzeczy i zabaw, które mogłyby zrobić, gdyby znowu były dziećmi. Autor sztuki mówi wprost - dzieciństwo nie wróci. Ale przestrzega też młodą publiczność przed zbyt szybkim dorastaniem i zamykaniem się na innych. Zachęca do częstszych rozmów tete-a-tete.

Za "Dzień Dziecka" w Rampie panie Jachimek - szacuneczek. Dobre to przedstawienie dla dużych i małych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji