Artykuły

Magdalena Zawadzka: Jej łaskawy czas

W Teatrze Ateneum i podczas benefisu zorganizowanego w radiowej Jedynce świętowała jubileusz 50-lecia pracy artystycznej. A już w kwietniu ukaże się kolejna książka sygnowana przez aktorkę - "Moje wyspy szczęśliwe".

Pierwszy raz stanęła na filmowym planie w 1962 r. Jej nazwiska nie znajdziemy jednak w napisach. Film nosił tytuł "Spotkanie w bajce". Magdalena Zawadzka dopiero przymierzała się do studenckiego życia na warszawskiej PWST, a do teatralnego debiutu miała kilka lat.

Czy stając przed kamerą, marzyła, że kiedyś odciśnie dłoń na Promenadzie Gwiazd w Międzyzdrojach? Że zostanie m.in. laureatką prestiżowej nagrody Teatru Polskiego Radia Wielki Splendor? Przede wszystkim jednak, że dzięki ponad 150 rolom - na scenie, ekranie i przed radiowym mikrofonem - tak zapadnie w pamięć widzów?

Mam się czym cieszyć

Kiedy pytam, co myślała o aktorstwie, gdy się do niego dopiero przymierzała, i co wie na jego temat dziś, odpowiada, że i wtedy, i teraz wiedziała, że to przepiękny zawód. Dający możliwość "odlotu w iluzję", szansę na nieustające kształcenie wyobraźni i intelektu.

- Obcuję dzięki niemu z literaturą. Lepszą, gorszą, ale literaturą. Czytam, myślę, jestem. To zawód, który stale pobudza i rozwija. Duchowo i intelektualnie.

Pięćdziesiątkę, która niedawno jej stuknęła, komentuje z filuternym uśmiechem, który wciąż działa na widzów: - Aż tyle? No cóż, stało się. Czas każdego wcześniej czy później dogoni. Aja cieszę się, że mam do czego wracać. Z radością i dumą. Także z widzami, którzy wiele z moich ról miło wspominają. Ktoś przy okazji jubileuszu policzył: 150 zagranych postaci.W tym przeszło 70 w Teatrze TV.

- Co bardzo ważne - podkreśla aktorka - bo to "szło" na całą Polskę, a nie tylko do widowni określonej pojemnością żywego teatru.

"Nie" pierwszej naiwnej

Jedno marzenie towarzyszyło jej od początku aktorskiej drogi. Od czasu gdy w jeszcze w szkole teatralnej profesor, który nie za bardzo ją lubił, powtarzał, że z taką urodą i temperamentem nadaje się jedynie do ról "pierwszych naiwnych", "a po co takie w teatrze?". Wtedy postanowiła podobne postaci odrzucać. Zrobiła wyjątek dla radiowej wersji "Fantazego". I dopiero po kilku latach od ukończenia PWST przyjęła też propozycję zostania Klarą w "Zemście". Dlatego że zobaczyła - wbrew temu, czego uczono w szkole teatralnej - że Klara nie jest bynajmniej naiwna. To bohaterka inteligentna, dowcipna, złośliwa. Wie, czego chce. - Chciałam grać role różnorodne - mówi z naciskiem - i to się spełniło. Z proponowanych starałam się też wybierać te diametralnie ode mnie różne: morderczynie, szalone królowe... I to wszystko los mi przynosił. Ofiarowywał mi też możliwość spotkania z fantastycznymi, ciekawymi ludźmi. I umożliwił przenoszenie się w ciągu tych pięciu dekad z teatru do teatru. Nie tak często, bo najpierw to było 15 lat w Teatrze Dramatycznym [prowadzonym przez Gustawa Holoubka - przyp. red.X potem dziesięć w Teatrze Polskim za dyrekcji Kazimierza Dejmka i 25 lat w Ateneum. Wszędzie to wspaniali ludzie wyznaczali mi zawodowe i życiowe drogi - podsumowuje aktorka. - Miałam szczęście, że jakoś nie trzymały się mnie osoby nieciekawe.

Szczęśliwe wyspy

Wciąż w kontakcie z widzami. - Teraz gram w pięciu warszawskich teatrach -wylicza Magdalena Zawadzka. - W Polonii w "Panu Jowialskim", w Och-Teatrze przecudowną postać w spektaklu "Pocztówki z Europy", uwielbiam tę rolę. Na deskach Capitolu w dwuosobowej sztuce "Gwiazda i ja", jestem tu Gwiazdą; w Teatrze Scena Prezentacje, gdzie od 17 lat gramy rewelacyjny "Klan wdów" - w tej samej obsadzie (czyli Krysia Tkacz i Joasia Żółkowska), co w moim jubileuszowym spektaklu: "Lilka, cud miłości" opartym na wierszach, dzienniku i listach Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Mam nadzieję, że przylgnie on do Teatru Ateneum.

Oprócz sceny są jeszcze występy na estradzie i spotkania z czytelnikami dwóch pierwszych książek: "Gustaw i ja" oraz "Taka jestem już". - Dostaję tyle zaproszeń, że mi czasu nie wystarcza - żali się szczęśliwa z racji takiego zainteresowania i licznych dowodów sympatii. Teraz szykuje się do przedstawienia trzeciej książki. Tytuł mówi sam za siebie: "Moje wyspy szczęśliwe".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji