80. Hanuszkiewicza
Jeden z najmłodszych duchem twórców teatralnych w Polsce kończy jutro - nie do uwierzenia - 80 lat. Wieczór jubileuszowy dyrektor Hanuszkiewicz obchodził wczoraj w swoim Teatrze Nowym w Warszawie.
Jutro wieczorem wystąpią zaś dlań zaprzyjaźnieni artyści - w restauracji Artibus przy warszawskiej Zachęcie. Wybitny aktor i reżyser - którego hondy w "Balladynie" czy drabina w "Kordianie" przeszły do historii teatru - urodził się we Lwowie 16 czerwca 1924 r. Debiutował na scenie w 1945 r., spędził więc w teatrze prawie 60 lat. W latach 1956 -1963 Adam Hanuszkiewicz był dyrektorem artystycznym Telewizji Polskiej. W tym czasie, jedyny w Europie, wystawiał klasykę: Moliera, Szekspira, Dostojewskiego, Czechowa, Twaina, Eliota, a także Sartre'a. Przedstawienia Hanuszkiewicza nie pozostawiają nikogo obojętnym.
Obok zachwytów nie brakuje przeciwnych opinii: "wymóżdżacz teatru polskiego", "niszczyciel kultury polskiej", "jak się jest na dnie teatru polskiego, spod spodu słychać pukanie Hanuszkiewicza". - Człowiek, który jest kimś - nie tylko w Polsce, choć u nas szczególnie - ma swoich gorących zwolenników i nieprzejednanych wrogów - wyjaśnia artysta. - Każda indywidualność budzi u niektórych sympatię, a u innych niechęć albo i nienawiść. Zarzut, który wobec mnie się najczęściej wysuwa, postawiony został na głowie - ponieważ mam dużo widzów, to nie mogę robić dobrego teatru. Wynikałoby z tego, że dobry teatr to taki, który nie ma widzów W Teatrze Narodowym w Warszawie, gdzie grał, reżyserował i któremu szefował (1968 -1982), jego przedstawienia osiągały po pięćset wystawień ("Wesele", "Balladyna", "Miesiąc na wsi"), przy frekwencji bliskiej stu procent w roku. Spektakle Hanuszkiewicza gościły w prawie wszystkich stolicach Europy.
