Artykuły

Warszawa. Sceny śledcze w Teatrze Studio

Śródmiejska prokuratura bada, czy dyrektor Teatru Studio Roman Osadnik "nadużył uprawnień" i "nie dopełnił obowiązków", czego skutkiem jest "szkoda w wielkich rozmiarach".

- W naszym zakładzie pracy źle się dzieje, więc zgłosiliśmy to do wymiaru sprawiedliwości - mówi Wojciech Żołądkowicz, aktor Teatru Studio i przewodniczący działającego w nim Związku Zawodowego Aktorów.

2,8 mln zł straty?

To z zawiadomienia związku Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ wszczęła śledztwo. - W sprawie nadużycia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez dyrektora Teatru Studio, w wyniku czego doszło do wyrządzenia w majątku teatru szkody w wielkich rozmiarach - precyzuje prokurator Magdalena Sowa.

Postępowanie jest w fazie przygotowawczej: toczy się w sprawie, a nie przeciwko dyrektorowi.

- Długo walczyliśmy o udostępnienie różnych umów, które są informacją publiczną. W końcu się udało. Wynika z nich m.in., że dyrektor Osadnik wynajął powierzchnię barowi Studio przy skandalicznie niskim czynszu. Według związku był to ukłon koleżeński - twierdzi Wojciech Żołądkowicz. - Ponadto dotacje były wydawane na projekty niezwiązane z działalnością statutową teatru, np. na projekt "Plac Defilad". Niektóre umowy też budzą wątpliwości, np. pewnej firmie wypłacono 5 tys. zł za powieszenie kilku plansz.

Według niego Teatr Studio mógł stracić nawet 2,8 mln zł.

- Nie dostałem jeszcze zawiadomienia z prokuratury. Najprawdopodobniej jest to postępowanie sprawdzające. Zamierzam współpracować z prokuraturą, by rozwiać wszelkie wątpliwości, bo zależy mi na szybkim wyjaśnieniu sprawy i odbudowie wizerunku teatru - mówi Roman Osadnik.

- Wszczęcie postępowania nie oznacza, że w teatrze były jakieś nieprawidłowości. Udostępnimy prokuraturze wszelkie informacje, bo też chcemy tę sprawę wyjaśnić - zapewnia Agnieszka Kłąb z biura prasowego ratusza.

Dokumenty krążyły po mieście

Zawiadomienie do prokuratury to pokłosie konfliktu między częścią zespołu aktorskiego a dyrektorem Osadnikiem. Emocje narosły po odejściu pod koniec 2015 r. dyrektor ds. artystycznych Agnieszki Glińskiej. Aktorzy jej bronili. Zarzucali, że Osadnik chce zrobić ze Studia komercyjną scenę, która ma zarabiać na wynajmowaniu sal na branżowe imprezy. Osadnik zaprzeczał. Twierdził, że Glińska miała problem z utrzymaniem budżetu w ryzach. Z obu stron padały zarzuty o nepotyzm, po mieście krążyły dokumenty to obciążające Glińską, to Osadnika.

Jak pisaliśmy pod koniec 2015 r., czynsz baru Studio, działającego w holu teatru, wynosił 3,3 tys. zł miesięcznie. Prowadzi go Grzegorz Lewandowski. Wyjaśniał wtedy, że czynsz to nie wszystko, bo świadczy też na rzecz teatru bezpłatne usługi, np. dostarcza catering na premiery.

W zeszłym roku ratusz przeprowadził w Teatrze Studio kontrolę. Wykazała jedynie drobne uchybienia. Dyrektor Osadnik zwolnił zaś czterech aktorów: Krzysztofa Stelmaszyka, Marcina Januszkiewicza, Łukasza Simlata i Modesta Rucińskiego. Związek zawodowy uznał to za represje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji