Artykuły

Musicale mnie lubią

- Historia zatoczyła koło. Wróciłem do "Crazy for You" w innym wcieleniu. Ale to bardzo ważna dla spektaklu i historii rola. To protagonista Bobby'ego, producent i reżyser jego wymarzonego teatru. Tylko cztery wyjścia, ale Zangler to fantastyczny materiał na rolę charakterystyczną - mówi Dariusz Kordek, który gra w najnowszej produkcji Opery na Zamku.

Trzeba mieć w sobie to coś, co przykuwa uwagę widza na wielkiej scenie. Charyzmę, błysk w oku, seksapil. I to wszystko zobaczycie w "Crazy for You" w Operze na Zamku

Ewa Podgajna: W 1999 roku zagrał pan główną rolę Bobby'ego Childa w polskiej prapremierze "Crazy for You"

Dariusz Kordek: Nie brzmi to zbyt fantastycznie w kontekście mijającego czasu, ale to było fantastyczne wydarzenie teatralne. A teraz wróciłem do tego materiału, muzyki, stylistyki, w której dobrze się czuję.

To był czas, kiedy zaczęliśmy wystawiać amerykańskie musicale.

- Teatr Muzyczny w Gdyni już od końca lat 80. robił piękne musicale. Potem przyszedł czas na Warszawę. "Metro" Józefowicza i Stokłosy, w którym zagrałem ponad 500 razy rolę Jana, było przełomem. Kępczyński w Radomiu zrobił "Józefa i cudowny płaszcz snów". Panowie na chwilę połączyli siły w Teatrze Roma i tak powstała polska prapremiera "Crazy for You", w której zagrałem Bobby'ego Childa na zmianę z Januszem [Józefowiczem - red.] w ponad 100 spektaklach.

Większość z nas pracowała wcześniej w teatrach muzycznych, z dużą orkiestrą, ale robiliśmy ten musical, tak naprawdę ucząc się od zera, np. stepu. Spektakl w Operze na Zamku powstał dużo szybciej. Po 18 latach mamy wykonawców i teatry doskonale przygotowane do musicalu. Jest sprzęt, wykonawcy wybrani z castingu. I z tego, co widzę na próbach, szykuje się piękny stylowy spektakl.

Teraz wraca pan do tytułu, ale w roli dyrektora Zanglera.

- Przeszedłem na z góry upatrzoną pozycję (śmiech ). Dziękuję, że Opera i panowie dyrektorzy Jekiel i Wołosiuk zaprosili mnie do tej produkcji. Z dużą przyjemnością obserwuję fantastyczną pracę reżysera Jurka Połońskiego. Choreograf Jarosław Staniek to klasa sama w sobie. Kostiumy i scenografia wprawiają w zachwyt.

Historia zatoczyła koło. Wróciłem do "CfY" w innym wcieleniu. Ale to bardzo ważna dla spektaklu i historii rola. To protagonista Bobby'ego, producent i reżyser jego wymarzonego teatru. Tylko cztery wyjścia, ale Zangler to fantastyczny materiał na rolę charakterystyczną. Rola, która daje duże możliwości aktorskie, głosowe, mniej taneczne. Zangler tańczy tylko jeden numer. Ale jaki!

Lubi pan te musicale.

- I musicale mnie lubią. Robię je od 1991 roku, kiedy po raz pierwszy zagrałem w "Metrze". Potem był m.in. "Józef i cudowny płaszcz snów w technikolorze", "Grease", "Cohen", "Five Guys Named Moe", "Rocky Horror Show", "Sztuka kochania, czyli serdeczne porachunki", "Deszczowa piosenka" z rolą Dona Lockwooda w 2012 roku była spełnieniem moich marzeń. Miałem ogromne szczęście, że brałem udział w najważniejszych narodzinach musicalowych w latach 90. i później. Aktualnie gram rolę Sam Carmichael w "Mamma Mia". Współprodukowałem też i gram główną rolę w kameralnym "Bodo Musical", z którym podróżujemy po całym kraju.

W "Crazy for You" Bobby Child ratuje teatr. Czym jest dla pana sztuka?

- U podstaw tego musicalu leży miłość do teatru, sztuki. To wartości bardzo mi bliskie. Uwielbiam i kocham ten zawód. Miałem chwile słabości i przerwę cztery lata. Wróciłem z jeszcze większą zachłannością na role i pracę. Ktoś kiedyś powiedział "Rób to, co kochasz, a nie będziesz ani jednego dnia w pracy". To moja dewiza.

Musical jest gatunkiem potwornie wymagającym od artysty - gra, taniec, śpiew, no i ogromny entuzjazm, bez którego nie stworzy się roli w musicalu.

Naturalne warunki, pana uroda, to w pana karierze atut czy przekleństwo?

- Uroda to słaby komplement dla mężczyzny. Na pewno bardzo pomaga szczególnie na początku drogi aktorskiej, kiedy jest się obsadzanym po warunkach. Potem trzeba dużo pracować nad sobą i grać, rozwijać się codziennie, żeby pozostać w tym trudnym i bardzo konkurencyjnym zawodzie.

Wygląd, wzrost, ciało, rytmika, muzykalność to predyspozycje wyjściowe, żeby myśleć o sobie jak o aktorze musicalowym. Ale przede wszystkim trzeba mieć w sobie to coś, co przykuwa uwagę widza na wielkiej scenie. Charyzmę, błysk w oku, seksapil. I to wszystko zobaczycie w "Crazy for You" w Operze na Zamku.

W Szczecinie pana nazwisko kojarzy się też z filmem "Młode wilki".

- Przechodzę koło Bramy Królewskiej i ożywają wspomnienia. Teraz to jakaś rupieciarnia, nic się tam nie dzieje. A w czasie produkcji Wilków było to dla nas miejsce centralne, kultowe. Wokół niego "kręciła" się cała produkcja.

Od tamtej pory Szczecin nie zaprosił tak dużej produkcji filmowej. A szkoda. Poznań zaprosił, Śląsk zaprosił, Sandomierz zaprosił na wiele lat. A tu są fantastyczne warunki do kręcenia. To moja dyskretna podpowiedź dla władz miasta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji