Artykuły

Alicja w krainie snu

"Alicja w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla w reż. Magdaleny Miklasz w Teatrze Syrena. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Was.

Magdalena Miklasz stworzyła w Teatrze Syrena widowisko, które urzeka swą atrakcyjnością w każdej minucie przedstawienia. Dodatkowo dzieci, bo w końcu do nich jest adresowana "Alicja w Krainie Czarów", nie nudzą się i widać, że z niemałym trudem rozstają się ze swoją ulubioną bohaterką, w którą wcielają się Lena Krawczyk, Emilia Konarska i - rewelacyjna w roli najstarszej Alicji - Anna Antoniewicz. Zresztą trzeba od razu zaznaczyć, że wszystkie role w tej zabawnej i spójnej inscenizacji zagrane przez dzieci są poprowadzone bardzo naturalnie i świeżo. To rzadkość w naszym teatrze, dlatego warto zwrócić na to uwagę.

Pokazanie w teatrze losów Alicji, która z maleńkiej dziewczynki rośnie do monstrualnych rozmiarów, nie jest dla reżysera zadaniem łatwym. Potykali się na tym tekście zarówno adaptatorzy teatralni, jak i filmowi. Powiedzmy sobie od razu, że Magdalena Miklasz jako adaptatorka wychodzi z tego niełatwego zadania obronną ręką, choć oczywiście opowiada historię własnymi słowami, a przede wszystkim przy użyciu teatralnych środków wyrazu, które można było podziwiać w jej poprzednich realizacjach, szczególnie tych przygotowywanych w Malabar Hotel. Korzystając z przekładu Macieja Słomczyńskiego, zachowuje zarówno abstrakcyjno-realny, jak i dorosło dziecięcy charakter konwersacji.

Kraina snu, bo do takiej trafiamy, ma tutaj swoją wyraźnie eksponowaną gramatykę i rytmizację. A wszystko razem idealnie balansuje na granicy dwóch stanów - jednego przynależnego podświadomości dorosłych, drugiego zdeterminowanego wyobraźnią dziecka. Jako reżyserce udało się jej odtworzyć poetykę dzieła Lewisa Carolla przede wszystkim poprzez dynamiczny ruch, żywą i szybką akcję oraz atrakcyjną migotliwość barw, które wręcz oszałamiają swą feerią, zarówno w rozwiązaniach przestrzenno-scenograficznych (Kamdibe Sosnowska i Magdalena Niezgoda), jak i w zastosowanych multimediach (Aleksander Janas).

Nie znaczy to jednak, że realizatorzy postawili tylko na koncepty podnoszące widowiskowość, a treść stała się dla nich mniej istotna. Tutaj raczej korelacja formy z wyrazistą warstwą narracyjną pozostaje cały czas w symbiozie. I może właśnie dlatego najmłodsza publiczność, choć może nie do końca rozumiała aluzje z pogranicza filozofii czy polityki, ogląda przedstawienie z zapartym tchem. Tym bardziej, że scenę zaludniają przeróżne zwierzątka i stwory, które dzięki kostiumom i formom Ewy Woźniak wychodzą poza zazwyczaj stereotypowe traktowanie takich bohaterów w wyrazie plastycznym. Są w tym spektaklu prawdziwe perły, jak choćby scena z z rozhisteryzowaną Królową (znakomita Anna Stela) - i to zarówno sekwencja z kartami (wielkie brawa dla dziecięcych aktorów), jak i ta rozgrywana w sądzie ze złowieszczo brzmiącym wykrzyknieniem "Ściąć głowę" - obydwie są zresztą bardzo żywą aluzją do bezwzględności i bezmyślności elit rządzących. Taniec i piosenki uzupełniają działania sceniczne, w których realizatorzy wykorzystali różnorodne stylistyki i konwencje, nawiązujące do teatru plastycznego i lalkowego. Użyte rekwizyty pełnią wiele funkcji, co też wpływa na pobudzanie wrażliwości i wyobraźni dzieci.

Majstersztykiem jest obraz z przedłużonymi rękami i nogami Alicji, tak samo jak sposób komponowania postaci Susła i Gryfona przez Marcina Bikowskiego. Zresztą wszyscy aktorzy muszą wykonać tutaj katorżniczą pracę, albowiem wcielają się w kilka postaci. A nazwisko Anny Antoniewicz warto zapamiętać, bo to aktorka, która zadziwia niepospolitą urodą, wdziękiem, głosem i niesamowitą wręcz sprawnością ciała.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji