Artykuły

Elbląg. Aleksandry rozdane w Dramatycznym

Teresa Suchodolska-Wojciechowska [na zdjęciu], Lesław Ostaszkiewicz, Mirosław Siedler, Zespół Szkół Nr 1 i firma "Quatro" - to tegoroczni zdobywcy statuetek Aleksandra, elbląskich nagród teatralnych.

"Aleksandry" zostały przyznane po raz trzeci. Nazwa wyróżnienia ma przypominać postać Aleksandra Sewruka, który przyczynił się do samodzielności sceny w Elblągu. Każdego roku do zdobycia jest pięć statuetek, zaprojektowanych przez Ewę Prelewską: za najlepszą rolę kobiecą, za najlepszą rolę męską, dla najpopularniejszego aktora, najwierniejszego widza zbiorowego oraz dla przyjaciela teatru. Dwie pierwsze przyznaje kapituła, w skład której weszli w tym roku: Izabela Seredocha z Elbląskiej Uczelni Humanistyczno-Ekonomicznej, dziennikarze: Anna Kowalska, Jarosław Grabarczyk, redaktor naczelny gazety "Tygodnia w Elblągu" Marek Kopyla i szef PortElu Piotr Derlukiewicz oraz naczelnik wydziału kultury i sportu Urzędu Miejskiego Marek Burkhardt. Wybór najpopularniejszego aktora odbył się w drodze plebiscytu, który przeprowadził "Dziennik Elbląski", zaś nagrody dla widza i przyjaciela teatru, które zdobyli Zespół Szkół Nr 1 i elbląska firma "Quatro", przyznała dyrekcja Dramatycznego.

Jak wyjaśnia Marek Kopyla, w tym roku kapituła postanowiła nieco zmienić formułę i przyznać Aleksandry nie za "kreacje" roku, a za najlepsze role.

- "Kreacja" jest czymś wyjątkowym, czymś, co nie zawsze zdarza się w teatrze, niekoniecznie w elbląskim, ale na scenach całego świata - tłumaczy redaktor. - Każdy z członków kapituły jest niezależny i ma prawo do własnego osądu. Obrady były bardzo burzliwe, padł np. wniosek, by nie przyznawać nagrody kobiecej. Osobiście uważam, że w tym roku role kobiece były słabsze od dwóch naprawdę wybitnych, pięknych ról męskich, z których jedną odważyłbym się nawet nazwać kreacją. Muszę jednak powiedzieć, że zespołu, jaki pracuje w elbląskim teatrze, inni mogą nam zazdrościć.

Nagrodzeni

Marek Kopyla przekonuje, że nagrody są potrzebne. - Wiem, że aktorzy czekają na nie cały rok i jest to dla nich duży doping.

Teresa Suchodolska-Wojciechowska została nagrodzona za rolę Heleny Iwanowny Popowej w jednoaktówce Czechowa "Niedźwiedź": - Trudno mi ocenić tę rolę, ponieważ ocena zawsze należy do widza. Jestem zadowolona, zaszczycona i szczęśliwa, że po raz drugi udało mi się dostać Aleksandra i że kapituła doceniła moją pracę. Kocham to, co robię. Przed premierą zjadają mnie stres i trema, ale kiedy w finale stoję przed widownią i niemal czuję oddechy widzów, wtedy wiem, że warto - wyznaje aktorka.

Lesław Ostaszkiewicz dostał statuetkę za stworzenie postaci Papkina we Fredrowskiej "Zemście": - Największą rolę, z której zresztą byłem bardzo zadowolony, zagrałem w Czechowie. Okazało się jednak, że kapituła wskazała na rolę Papkina. Z nagrody jestem zadowolony, jest to klasyczny i piekielnie trudny materiał do zagrania. Zmierzyć się z Papkinem, którego wielu wybitnych aktorów zagrało tak, że widzowie do dziś pamiętają ich kreacje, jest naprawdę ciężko - mówi Ostaszkiewicz.

Oprócz statuetek aktorzy otrzymali nagrody pieniężne, które ufundował prezydent Elbląga, z kolei nagrodę marszałka województwa warmińsko-mazurskiego otrzymała Jolanta Tadla.

W plebiscycie na najpopularniejszego aktora zwyciężył dyrektor Teatru Dramatycznego Mirosław Siedler: - Cieszę się tym bardziej, bo głosowali widzowie, poniekąd domagając się, jak rozumiem, tego, bym częściej wchodził na scenę. Trudno jest godzić aktorstwo z obowiązkami dyrektora naczelnego i artystycznego, czyli człowieka, który zajmuje się w teatrze wszystkim. Wyróżnienie traktuję jako kolejne zobowiązanie do tego, by wejść na scenę i powiedzieć coś istotnego - mówi Siedler.

Premiera

W sobotni wieczór odbyła się także premiera "Lotu nad kukułczym gniazdem" według Kena Keseya. Spektakl wyreżyserował Wiaczesław Żiła z Ukrainy.

- Znany tekst to zawsze jest duże wyzwanie, ale wydaje mi się, że wszystko poszło świetnie. Cieszę się, że aktorom udało się wykreować na scenie charaktery. Jest kilka wprost znakomitych ról. Rzecz jest o wierze, wolności, demokracji i moralności. Są to tematy bardzo dziś aktualne, zarówno w kontekście politycznym jak i duchowym czy filozoficznym - zauważa Wiaczesław Żiła.

W postać McMurphy'ego, głównego bohatera "Lotu...", wcielił się Jacek Wojciechowski: - Bodaj najtrudniejsze było zmierzenie się z mitem filmowej roli Jacka Nicholsona. Bardzo chciałem jednak zagrać tę postać, jest mi ona bliska i chyba jest jedną z wymarzonych ról - przyznaje aktor. - Trudno powiedzieć, co wymagało najwięcej pracy, bo ogólnie pracowaliśmy bardzo intensywnie i dość krótko, więc właściwie wszystko wymagało wysiłku i zaangażowania. Według mnie jest to tekst o prawdziwej wolności, o odpowiedzialności za własne czyny, który był, jest i będzie aktualny.

Lesław Ostaszkiewicz zagrał jednego z pacjentów oddziału dla psychicznie chorych: - Dziękuję dyrektorowi Siedlerowi, że dał mi nareszcie trochę odpocząć w sensie artystycznym i pozwolił, bym nie "ciągnął" spektaklu - mówi Ostaszkiewicz. - Gra rzeczywiście jest zespołowa i uważam, że gdyby ktoś miał kiedykolwiek nagrodzić coś w tym przedstawieniu, powinien docenić zespołowość grupy wariatów, którzy tworzą jeden organizm, a jednak każdy z nas jest inny.

W spektaklu zobaczyć też można Teresę Suchodolską-Wojciechowską, która gra siostrę Ratched, oddziałową: - Jest to skomplikowana postać i bardzo trudna rola. Mówienie tekstu prawie "na zimno", ale tak, by nie być machiną a żywym człowiekiem, wymaga dużego skupienia. To chyba najtrudniejsza rola, z jaką dotychczas się zetknęłam - wyznaje aktorka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji