Artykuły

Kryminał w Dallas

- Amerykanie ujęli mnie swoją serdecznością. Ich podejście i fantastyczna atmosfera na planie sprawiły, że dosłownie po piętnastu minutach pozbyłam się tremy i poczułam się swobodnie. Dzięki temu przestałam myśleć o swoich oporach i lękach, i mogłam skupić się na zadaniu, jakie miałam do wykonania - o pracy na planie "Living and Dying" mówi MAŁGORZATA KOŻUCHOWSKA, aktorka Teatru Narodowego w Warszawie.

- Jesteś aktorką, o której bez przesady można powiedzieć "wszechstronna". Rola Hanki w "M jak miłość" to tylko ułamek twojej działałności zawodowej.

- Z "M jak miłość" jestem związana już od sześciu lat. To kawał mojego życia - zarówno zawodowego, jak i osobistego. Przyjmując rolę Hanki nie spodziewałam się, że spędzę z nią tyle czasu. Dziennikarze często pytają mnie, czy się nie znudziłam. Otóż - wcale! Hanka cały czas mnie interesuje i chce mi się ją grać. Jednocześnie cały czas intensywnie pracuję na scenie, choć niedawno zmieniłam barwy. Odeszłam z Teatru Dramatycznego, z którym byłam związana przez 11 lat, i zostałam aktorką Teatru Narodowego w Warszawie, gdzie gram w dwóch przedstawieniach Jerzego Jarockiego: w "Błądzeniu" i w "Kosmosie" na podstawie Witolda Gombrowicza. W Dramatycznym można mnie jeszcze zobaczyć w "Poskromnieniu złośnicy" Krzysztofa Warlikowskiego i "Opowieściach o zwyczajnym szaleństwie" Agnieszki Glińskiej.

- Nie pochwaliłaś się, że ostatnio zagrałaś w Ameryce.

- Zagrałam - to zbyt dużo powiedziane. Po prostu wzięłam udział w międzynarodowej produkcji New Film International. Projekt nazywa się "Living and Dying". To współczesna sensacyjno-kryminalna historia z dużą ilością strzelaniny. W jednej z głównych ról występuje Michael Madsen. Muszę przyznać, że dla mnie była to szalona przygoda i możliwość sprawdzenia się na całkiem innym rynku.

- A myślałaś kiedykolwiek o robieniu kariery w Hollywood?

- Prawdę mówiąc, nigdy nie było moim celem robienie kariery międzynarodowej.

- Właściwie dlaczego? Przecież świetnie znasz angielski, jesteś ambitna i przebojowa...

- Przede wszystkim jestem jednak osobą trzeźwo myślącą.

- Wróćmy więc do "Living and Dying"...

- Najpierw były oczywiście zdjęcia próbne, po których dostałam rolę. Tyle tylko, że los po raz kolejny w moim życiu okazał się przewrotny. Termin zdjęć do tego filmu pokrywał się z premierą "Kosmosu" Jerzego Jarockiego w Teatrze Narodowym. Musiałam więc odmówić. A wtedy Amerykanie - ku mojemu zaskoczeniu - zmniejszyli moją rolę, abym mogła przylecieć chociaż na dwa dni! Wydało mi się to tak niesamowite, że odważyłam się pójść do Jarockiego z absurdalną dość prośbą o zwolnienie mnie z prób na tydzień przed premierą. I dostałam jego zgodę na wyjazd!

- Gdzie kręciliście zdjęcia?

- W Dallas. Moja bohaterka jest asystentką menedżera banku, na który napadają gangsterzy. Generalnie w tym filmie cały czas się boję.

- Zmieniono w jakiś sposób twój wygląd na potrzeby tej roli?

- Nie. Nawet zaskoczyło mnie to, że miałam naprawdę minimalny, niemal naturalny makijaż. Poza tym Amerykanie ujęli mnie swoją serdecznością. Ich podejście i fantastyczna atmosfera na planie sprawiły, że dosłownie po piętnastu minutach pozbyłam się tremy i poczułam się swobodnie. Dzięki temu przestałam myśleć o swoich oporach i lękach, i mogłam skupić się na zadaniu, jakie miałam do wykonania.

- Dzięki Hance Mostowiak spełniasz się jako matka, żona dwójki dzieci i działaczka charytatywna. Czy w prawdziwej rzeczywistości otrzymałaś propozycję patronowania jakiejś fundacji?

- Dostaję masę zaproszeń do udziału w akcjach charytatywnych i na spotkania do domów dziecka. Oczywiście w miarę swoich możliwości czasowych staram się na nie odpowiadać. Jeśli w grę wchodzi jakiś szczytny cel, nie odmawiam.

- Co różni ciebie i Hankę?

- Przede wszystkim środowisko, w jakim żyjemy. Ja mieszkam w wielkim mieście i czynnie pracuję zawodowo. Ona z kolei żyje na wsi i zajmuje się dziećmi, a przy tym jest ambitna i ma potrzebę spełniania się na gruncie nie tylko domowym. Podoba mi się w niej to, że ona sobie nie odpuszcza. Chce się rozwijać i wciąż próbuje nowych rzeczy.

- A o co chciałabyś ją zapytać?

- Na pewno o dzieci. Jak to jest mieć swojego malucha i do tego jeszcze adoptowanego.

- Czytałam, że sama też myślisz o adopcji dziecka. To prawda czy plotka?

- Owszem, rozważam adopcję. Jednak nie ma co tego rozdmuchiwać, bo na tym etapie mojego życia - kiedy nie założyłam jeszcze własnej rodziny - są to abstrakcyjne i bardzo odległe plany. Lecz myślę, że drzemią we

mnie pokłady uczuć, którymi mogłabym obdarować, a tym samym uszczęśliwić dziecko z sierocińca.

- Teraz samotne kobiety też mogą starać się o adopcję.

- Dla mnie byłoby to bez sensu. Uważam, że każde dziecko zasługuje na to, by mieć i mamę, i tatę. W każdym razie myślałam o adopcji, zanim jeszcze Hanka przysposobiła Natalkę. Jest przecież tyle dzieci, które potrzebują rodzinnego ciepła...

***

Małgorzata Kożuchowska

Ma lat 35. Znana jest widzom m.in. jako Hanka Mostowiak z serialu "M jak miłość". W swoim dorobku ma role w filmach: "Kiler", "Zróbmy sobie wnuka", "Komornik". Uchodzi za jedną z najlepiej ubranych Polek. Obecnie związana jest z dziennikarzem Bartłomiejem Wróblewskim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji