Artykuły

Niezależni do podziemia

Jak długo tu będziemy siedzieć? To zależy od determinacji osób, które tutaj są, czy zechcą tu z nami zostać, i od miasta, czy zechce w końcu zacząć z nami rozmawiać - mówi Krysian Legierski, właściciel warszawskiego klubu Le Madame.

Koncerty, fragmenty spektakli i szarlotka czekały na komornika, który zjawił się wczoraj w kamienicy przy ul. Freta z zamiarem eksmisji klubu Le Madame i Galerii Ona. Ich właściciele, wspierani przez ponad 200 sympatyków, zapowiedzieli, że nie opuszczą lokali.

Komornik Jacek Bogiel, egzekwujący sądowy nakaz opróżnienia pomieszczeń, zapowiedział, że nie użyje siły. - Nikogo nie będę wyciągał za nogi. Będę prosił do skutku, by uszanowano wyrok sądu - mówił. Nie wykluczył, że poczeka na "rozsądne podejście" najemców nawet kilka dni. Mimo iż przed godz. 20.00 opuścił budynek, zaznaczył, że nie jest to równoznaczne z odstąpieniem od eksmisji. Wśród zgromadzonych rozeszła się plotka, że czeka na wynik toczących się ponoć rozmów władz miasta i polityków.

Przed południem część z broniących Le Madame osób ustawiła w bramie barykadę z beczek na wypadek, gdyby interweniować chciała obecna na miejscu policja. - Będę tutaj, dopóki mnie nie wyrzucą. Jestem przygotowany na kilka dni, mam jedzenie, mam szczoteczkę do zębów. Teraz nieważne są studia. Nie wyobrażam sobie, żeby Warszawa straciła Le Madame - mówił Mikołaj, bywalec klubu, dodając, że czuje się jak w państwie podziemnym i dlatego nie poda swojego nazwiska.

Podobne zdanie mieli okoliczni mieszkańcy. - Celem władz Warszawy powinna być poprawa stanu kamienic i Traktu Królewskiego, a nie likwidowanie miejsc, które powstawały dzięki inwencji tych ludzi i są świetną wizytówką miasta - mówiła Halina Sołdan.

Poparcie wyrazili także przedstawiciele świata kultury i politycy, mówiąc o osobistym przywiązaniu do miejsc, w których sami również bywali. - Spotykałem się tutaj wielokrotnie z ludźmi, którzy prezentują poglądy podobne do moich. Władze Warszawy chcą to zamknąć z zazdrości i na złość. Do tego nie można dopuścić, bo jeżeli coś takiego przytrafi się raz, to fala rozleje się dalej, nie tylko na Warszawę, ale cały kraj - stwierdził Wojciech Olejniczak, wicemarszałek Sejmu i przewodniczący SLD. Wtórował mu partyjny kolega, Piotr Gadzinowski. - To miejsce, którego nie trzeba dotować, znane nawet za granicą. I raptem, na skutek decyzji administracyjnej, ma przestać istnieć i szukać innego lokum. A kultura wymaga pewnej tradycji, stałych miejsc i stałych adresów - stwierdził.

W obronie klubu stanęli nie tylko politycy. - Argumentacja miasta to jeden wielki absurd i przejaw typowego dla Polski marnotrawienia bezcennych dóbr - mówiła Kazimiera Szczuka, działaczka feministyczna, dodając, że nie wyobraża sobie Warszawy bez Le Madame. Złości nie krył również Marcin Meller, redaktor naczelny "Playboya". - Wkurza mnie, że jeżeli ludzie chcą robić coś wartościowego, to jest to blokowane. To miejsce jest przykładem trochę innego świata niż ten, który widzimy za oknem, przynajmniej po ostatnich wyborach - powiedział.

Dla władz miasta najważniejszy w sporze jest brak umów najmu na lokale, do których w 2004 r. utraciła prawa firma Eureka, podnajmująca pomieszczenia Le Madame. Właściciele placówek podkreślają jednak, że od ponad roku dążą do zawarcia nowych umów, chcą płacić czynsz. - Przez rok nikt nie odpowiedział na nasze podania o przydział tych lokali. Miasto chowa głowę w piasek i czeka, aż komornik załatwi sprawę - mówi Zbigniew Krawczyk, współwłaściciel Galerii Ona. - Jest to perfidne wypychanie wszystkich, którzy myślą inaczej z przestrzeni publicznej - uważa Krystian Legierski, szef Le Madame. Pytany o to, jak długo zamierza zajmować lokal, odpowiedział: - To zależy od determinacji osób, które tutaj są, do kiedy zamierzają z nami zostać. A także od miasta, czy zechce w końcu zacząć z nami rozmawiać.

Jest to już druga próba usunięcia klubów z odzyskanej przez stolicę w grudniu 2004 r. kamienicy. Mającą się odbyć w marcu ub. roku eksmisję odroczono w podobnych okolicznościach, po protestach ich sympatyków. Do chwili zamykania tego wydania "TRYBUNY" nie wiadomo było, jak zakończy się ta wczorajsza.

***

Miejsce magiczne

Klub Le Madame, mieszczący się w kamienicy i pomieszczeniach dawnej fabryki, przyciągał nie tylko niestandardowym wnętrzem, lecz wydarzeniami - koncertami, wystawami, spektaklami teatralnymi. Jest miejscem spotkań środowisk m.in. alterglobalistycznych i kobiecych. Jego właścicielem jest znany działacz ruchu gejowskiego i partii Zieloni 2004 - Krystian Legierski. Le Madame stało się miejscem znienawidzonym przez wszelkiej maści prawicę, a Legierski trafił na listę wrogów neonazistowskiej organizacji Blood & Honour. (DK)

***

Powiedzieli

Krystian Legierski, właściciel Le Madame:

- To perfidne wypychanie wszystkich, którzy myślą inaczej z przestrzeni publicznej. Miasto mogło uznać nasze umowy, albo uznać je na innych, swoich warunkach. Nie ma takich względów administracyjnych, których nie można by przezwyciężyć. Jak długo tu będziemy siedzieć? To zależy od determinacji osób, które tutaj są, czy zechcą tu z nami zostać, i od miasta, czy zechce w końcu zacząć z nami rozmawiać.

Zbigniew Krawczyk, właściciel Galerii Ona:

- Przekształciliśmy nasze firmy w fundacje, co według władz dzielnicy miało nam pomóc zostać w naszych lokalach. Przez rok nikt nie chciał odpowiedzieć na nasze podania o przydział tych lokali. Miasto chowa głowę w piasek i czeka, aż komornik załatwi sprawę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji