Artykuły

Hamlet bez majtek

Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy tekst dramatyczny interpretujemy przez pryzmat własnych doświadczeń, ale nie można bezcześcić dzieł mistrzów, mimo panującego przekonania, że reżyser wszystko może. Niektóre interpretacje obrażają nie tylko twórców klasycznych dzieł, ale również mnie jako osobę kochającą teatr. W dzisiejszym teatrze za mało jest poezji, a za dużo brutalności czy wręcz chamstwa - mówi Anna Polony w Gazecie Krakowskiej.

Jak Pani Profesor ocenia kondycję teatru w Polsce? Czy przeżywa kryzys?

- To dla mnie smutny dzień. Muszę się przyznać, że ostatnio rzadko bywam w teatrze - nie tylko dlatego, że nieczęsto grywam, ale również jako

widz udaję się tam jedynie wówczas, gdy zapraszają mnie przyjaciele. To, co obserwujemy w dzisiejszej sztuce: dopisywanie innych zakończeń, interpretowanie klasycznych dziel niezgodnie z duchem epoki i zamysłami ich autorów - jest dalekie od mojego poczucia estetyki i wrażliwości artystycznej. Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy tekst dramatyczny interpretujemy przez pryzmat własnych doświadczeń i odbiór rzeczywistości, ale nie można bezcześcić dzieł mistrzów, mimo panującego przekonania, że reżyser wszystko może, że mu wszystko wolno. Niektóre interpretacje obrażają nie tylko twórców klasycznych dzieł, ale również mnie jako osobę kochającą teatr. Warto dodać, że w dzisiejszym teatrze za mało jest poezji, a za dużo brutalności czy wręcz chamstwa.

A może kontrowersyjne adaptacje klasycznych dzieł są próbą przyciągnięcia do teatru pokolenia żyjącego w wirtualnym świecie internetu? Może to sposób, na choć chwilowe przeniesienie ludzi z cyberprzestrzeni do prawdziwego życia?

- Być może, ale dla mnie przede wszystkim liczy się wierność założeniom autora. Teatr oprócz przyjemności ma również edukować, uczyć, przypominać o historii, o realiach czasów, w których powstawały wielkie dzieła. Bez pamiętania o historii nie jesteśmy w stanie się rozwijać. Spójrzmy na naszych polityków. Mimo że wiedzą, jakie błędy popełnili ich poprzednicy, nadal je powtarzają, bo nie wyciągają wniosków z nauk, jakich udzieliła im historia.

Czy te nowatorskie, sprzeczne z klasycznymi założeniami interpretacje w wydaniu młodych reżyserów to zbrdnia przeciwko sztuce?

- Zbrodnia to może za duże słowo. Ale nazwałabym ten trend we współczesnym teatrze nieprzyzwoitością wobec sztuki.

A jak Pani ocenia młodych adeptów sztuki teatralnej. Czy ludzie idą do szkól teatralnych, po to, by stać się gwiazdką popularnego serialu, czy ich marzeniem jest zagranie w kolejnej adaptacji "Hamleta"?

- Sądzę, że większość chce zagrać Hamleta, ale nie tego biegającego po scenie bez majtek i wykrzykującego bzdury, lecz w interpretacji bliskiej duchowi dzieł Szekspira. Uważam, że ich estetyka zbliżona jest raczej do mojej niż niektórych reżyserów, którym wydaje się, że są superawangardowi. Problem tkwi jednak w tym, że po skończeniu studiów młodzi aktorzy trafią w ręce realizatorów i będą grali w takich sztukach, jakie oni stworzą.

W Pani słowach jest wiele rozgoryczenia. Czy tylko Pani jest taka krytyczna wobec współczesnego teatru?

- Wiem, że wielu odbierze moje słowa jako narzekania zramolałej artystki na emeryturze. Ale muszę podkreślić, że takich zramolałych osób i to dużo młodszych niż ja jest znacznie więcej. Niektóre z nich są związane z teatrem, ale większość to zwykli ludzie, których z teatrem łączy jedynie to, że kochają sztukę. Oni nie są szczęśliwi obserwując to co się dzieje we współczesnym teatrze. I mnie, i im brak w teatrze - oprócz szacunku dla autora - także piękna, urody i wzruszeń.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji