Ptasie rządy
Idealne państwo jest wesołe! Wiadomo to co najmniej od czasów Arystofanesa, niestety, potomni dodali tym mrzonkom przymiotnik "utopijne" - jakby nie mogło być i mądrze, i śmiesznie zarazem. Szczęściem może być, przynajmniej w teatrze, czego od czasu do czasu jakiś ktoś, najczęściej mało znany, dowodzi niezbicie. Naturalnie uczone głowy i poważni zawodowcy bardzo szybko krzyczą "fe" i wkładają taki wieczór między bajki. Póki więc jest rzeczywistością - idźcie, bawcie się i myślcie. Na scenie fajerwerk pomysłów, radość teatru, studencki wigor, może echo dawnych trup wagantów, Gra spiętrzona do nieprzyzwoitości, teatralność obnażona, zuchwała zabawa, nowe Dionizje. Pretekstem jest weryfikacja demokracji, naturalnie ateńskiej, największej zdobyczy ludzkości, wszakże też obarczonej niejednym grzechem. Arystofanes, który nie uprawiał sztuki dla sztuki, tylko na przełomie piątego i czwartego stulecia p.n.e. w swoich komediach załatwiał wiele politycznych porachunków, napisał "Ptaki" ku uciesze, ale i ku rozwadze. Miały być kolejnym głosem zagorzałego pacyfisty, satyrą na wojenną butę Aten, miasta rozwiązłej swobody słowa, nauki, polityki i sztuki. Miały być opowieścią o pierwszym etapie reformy, prowadzącym do ideału, do państwa spokoju ł rozsądku, wreszcie wesołości wszelkiej, co już gwarantuje baśniowość tej pysznej komedii.
O bogowie greccy! Jakie proste były wówczas reformy. Jak łatwo dzieło odnowy powiodło się dzielnemu Peistetairosowi, co zakładając nowe rządy pogodził i ludzi, i ptaki,i Olimp... Prowadził do tego drogą inteligentnych zamysłów, rubasznych żartów, bachanckich szaleństw, co zważywszy przyszłe wieki - nie stało się powszechnym zwyczajem głów rządzących. No ale w Kukułczynie Chmurnym wszystko jest możliwe. Zrozumiała to wspaniała scenografka, Urszula Kubicz, której przezabawne gadżety, błazeńskie pomysły, jarmarczne rekwizyty budują klimat tego przedstawienia, stając się bohaterami spektaklu. Wagancki, uliczny charakter tej prezentacji scenicznej doskonale zrozumieli aktorzy, wśród których na okrasę pojawia się Miss Brygida Bziukiewicz, a co płeć brzydką dodatkowo satysfakcjonuje. Satysfakcji zresztą nie brak. Rytm, tempo, płynność, no i pyszne role - epizody. Przede wszystkim Krzysztofa Stelmaszyka, który zamienił w tym sezonie Współczesny na Dramatyczny i po raz pierwszy objawił tak wszechstronnie swój talent komiczny, kabaretowy. Dalej Maciej Damięcki, którego sensowny powrót na scenę trzeba powitać z satysfakcją, Mieczysław Morański, Jarosław Gajewski, Piotr Antczak. Brawo!
To pierwsze głośne brawa, do jakich bez wahania można złożyć ręce w Dramatycznym, proponującym cały serial premier pod nową dyrekcją Zb. Zapasiewicza. Niezbyt wdzięcznym powodem do radości były poprzednie premiery ("Niebezpieczne związki", "Teatr Nerona i Seneki") a że sezon jakby jubileuszowy - także recenzentowi miło jest zacząć miło. "Ptaki", demonstracja radości i młodości (średnia wieku na scenie i widowni bliska dwudziestki) to dobry omen dla teatru, który wpisał sobie 30-letnią metrykę, licząc od zmiany szyldu (poprzednio Teatr Domu Wojska Polskiego). Warto pamiętać, że ostatnich kilka długich lat w tej krótkiej historii spisać trzeba na straty, Peistetairos przyszedł późno...