Artykuły

Teatr jest cudowny i przeklęty

- Biuro Podróży nadal jeździ po świecie prowadząc warsztaty w różnych krajach. Ostatnio świetną robotę wykonali na Białorusi pokazując tam przedstawienia, prowadząc regularne warsztaty - mówi PAWEŁ SZKOTAK, dyrektor Teatru Polskiego i Teatru Biuro Podróży w Poznaniu.

Rozmowa z Pawłem Szkotakiem [na zdjęciu], dyrektorem poznańskiego Teatru Polskiego:

W 2004 został pan laureatem Paszportu Polityki. Czy wiązało się to z jakimiś dodatkowymi korzyściami poza prestiżem?

- Przede wszystkim prestiż, bo wiadomo, że jest to nagroda bardzo medialna. Nigdy nie dostałem tylu smsów z gratulacjami, jak właśnie wtedy po transmisji uroczystości wręczenia "Paszportów". Pewnie jakaś część widzów przychodzi do naszego teatru po to aby zobaczyć jakie spektakle wybiera, albo reżyseruje laureat "Paszportu" Polityki. Jeśli się spojrzy na laureatów, którzy otrzymywali ten nagrody w innych latach, to miło się czuję będąc w tak znakomitym towarzystwie.

Proszę coś powiedzieć o planach Teatru Biuro Podróży. Jakie cele stawiacie sobie państwo po tylu latach działalności teatru? Czy ma Pan czas by zajmować się jeszcze tym teatrem?

- Nadal staram się twórczo pracować w Biurze Podróży, ale to jak on wygląda w tej chwili jest wynikiem pracy i poświęcenia moich przyjaciół z Biura Podróży, którzy cały ciężar organizacyjny dźwigają na swoich barkach. Biuro Podróży nadal jeździ po świecie prowadząc warsztaty w różnych krajach. Ostatnio świetną robotę wykonali na Białorusi pokazując tam przedstawienia, prowadząc regularne warsztaty. Także bardzo ciekawie wypadł wyjazd do Irlandii. Pokazaliśmy nasz kraj nie tylko od strony "złotych rączek hydraulików" ale też i strony kulturalnej. Teatr Biuro Podróży jest moim dzieckiem, a Teatr Polski takim dzieckiem adoptowanym, ale darzę je cały czas równą miłością.

Jest Pan dyrektorem Teatru Polskiego. Jakie są największe problemy, z którymi musi się Pan zmagać przy pełnieniu tej funkcji? Największe bariery i kłopoty?

- Nie będę specjalnie oryginalny, jeśli powiem że taką najważniejszą barierą są finanse. Wystarczy powiedzieć, że nasz budżet jest przynajmniej o połowę mniejszy niż Teatru Nowego. Muszę jednak panu powiedzieć, że jestem przeciwnikiem takiej kultury narzekania. Przychodząc do pracy nie myślę o tym jakie mamy kłopoty, ale o tym jakie mamy rzeczy do zrobienia. Nieskromnie powiem, że Teatr Polski przeżywa obecnie swój rozkwit. Frekwencja jest na poziomie 90%, jest to na pewno bardzo dobry wynik i to nie tylko w Poznaniu, ale i w Polsce.

Na pewno zależy Panu na tym aby Teatr się rozwijał, szedł do przodu. Co zamierza Pan uczynić aby wcielić w życie swe zamierzenia? Jak można wprowadzić Teatr na kolejny, wyższy poziom?

- Przede wszystkim trzeba sobie stawiać cały czas nowe ambitne cele. Wiadomo, że łatwiej jest odnieść sukces niż go utrzymać, dlatego ta 90% frekwencja mnie tak bardzo cieszy, gdyż udaje się ją utrzymać od pierwszego sezonu gdy jestem dyrektorem teatru. Teraz jest trzeci sezon i ona nie spada, cały czas utrzymuje się na podobnym poziomie. Nie jest to oczywiście tylko moja zasługa, ale całego zespołu który na to pracuje. Poza tym cały czas trzeba szukać nowych interesujących tekstów w kraju i poza jego granicami no i je wystawiać. W tym sezonie padnie absolutny rekord, nawet w skali ogólnopolskiej. Wystawimy 5 prapremier. Kolejna kwestia to dwa zadania dla Teatru Polskiego na najbliższą przyszłość. Pierwsze to przebudowa Malarni, co pozwoli nam na powiększenie naszej sceny kameralnej. Potrzebujemy większej sali, również po to by mogły odbywać się w niej próby, bo obecna salka jest naprawdę maleńka. Drugim zadaniem, które sobie stawiamy jest rozwijanie Festiwalu Maski. Proszę zwrócić uwagę na to, że Poznań jest jedynym dużym miastem, które nie ma festiwalu teatrów dramatycznych. Jest oczywiście Malta, ale ten festiwal ma nieco inny charakter. Moim marzeniem jest mały festiwal dramatyczny, w czytelnej formule.

Czy nie uważa Pan, że Poznań jest nieco skostniały, że brakuje ciekawych pomysłów i inicjatyw, że za dużo jest tradycjonalizmu, klasyki a za mało świeżych, nowych prądów w kulturze?

- Myślę, że w Poznaniu mamy niezłe kadry, jest wielu zdolnych artystów, mamy naprawdę dobre teatry, natomiast uważam że warto by było bardziej postawić na kulturę, jako na sposób promowania tego miasta. W tym kontekście fantastycznie swoje możliwości wykorzystuje Wrocław. Poznań zaś, za mało czerpie z bliskości Berlina. Kierunek niemiecki wydaje mi się naturalnym, a tam się dzieje naprawdę wiele interesujących rzeczy. Niestety przysłowiowa poznańska oszczędność często się obraca przeciwko kulturze.

Jak Pan sądzi, czy są szanse, aby zmienił się pogląd ludzi na rozrywkę? Czy wszystko nadal będzie bazowało na pieniądzu a multipleksy kinowe będą lansować tandetę? Czy Pana zdaniem Teatry są ostoją prawdziwej ekspresji artystycznej?

- Tak, teatry mają na to dużą szansę, gdyż w dużej mierze opierają się komercjalizacji i tandecie i myślę, że to jest jego zadanie. Jest to szczególnie zadanie teatru finansowanego przez społeczność, teatru miejskiego jakim jest właśnie Teatr Polski.

Jest Pan zarówno dyrektorem jak i reżyserem. Czy trudno jest to pogodzić ze sobą te dwie funkcje? Czy między ambicjami dyrektora i reżysera nie ma sprzeczności?

- To jest trudne, sprzeczności są. Zawsze jak rozpoczynam próbę, to pierwsze 5 minut jest czasem gdy porzucam myśli o tym, że jestem dyrektorem i przeistaczam się w reżysera. Bardzo trudno jest pogodzić te funkcje. I w tych sporach bardzo często wygrywa niestety dyrektor.

Jak się układa współpraca między Teatrem Polskim a Teatrem Nowym w Poznaniu? Czy możemy mówić o konkurencji, walce o prymat w naszym mieście (zarówno pod względem repertuarowym, czy też ilości widzów) czy raczej o wyciąganiu obopólnych korzyści?

- Oczywiście, że jest to konkurencja, ale zaznaczę, że bardzo zdrowa. Znamy się z dyrektorem Januszem Wiśniewskim bardzo dobrze i mamy ze sobą taką umowę, że rywalizujemy na arcydzieła. Do tej pory z żadnej ze stron nie było fauli i nieuczciwych zagrań i tak powinno pozostać. Jest oczywiście konkurencja, z pożytkiem dla poznańskiej publiczności, taka konkurencja szlachetna. Z resztą Teatr Polski i Nowy mają trochę inne profile i zainteresowania i dzięki temu oferta dla poznańskich fanów teatru jest szersza. Teatr Polski nastawiony jest bardziej na rzeczy nowe, awangardowe, ma też młodszą publiczność. Jeżeli prezentujemy klasykę polską lub zagraniczną to robimy to w nowy, świeży sposób, choćby "Zemsta" Piotra Cieplaka, gdzie Papkin zamiast szpady nosi kij baseballowy. Taki jest program Teatru Polskiego, z jednej strony klasyka, która musi być w teatrze, ale reinterpretowana, pokazywana w taki sposób aby zahaczała o naszą współczesną rzeczywistość. Z drugiej zaś strony współczesna dramaturgia, z której wybieramy najciekawsze propozycje.

Wiem, że w teatrze fascynuje Pana jego tymczasowość, kruchość i ulotność. Dlaczego?

- Teatr jest taką cudowną i przeklętą dziedziną sztuki, w której nie można zostać odkrytym pośmiertnie. Jest to los podobny do losu człowieka. Przedstawienie powstaje, żyje jakiś czas i umiera, koniec. Zostają wspomnienia, zapisy, fotografie. I podobnie jak w przypadku człowieka pozostaje przede wszystkim pamięć. To z jednej strony jest wielka siła teatru, bo jest to spotkanie żywych ludzi oko w oko, z drugiej zaś strony jest to pewna słabość gdyż nie wiemy jak za kilkadziesiąt lat te nasze przedstawienia zostaną zapamiętane.

Kilka słów na zakończenie Panie Dyrektorze?

- Mogę tylko gorąco zaprosić do odwiedzania Teatru Polskiego. I mimo 130 lat to na pewno nie jest staruszek. Tu się dzieje naprawdę wiele rzeczy współczesnych, ważnych. Myślę, że w naszym programie każdy znajdzie coś dla siebie. Zatem przychodźcie i sprawdzajcie nas.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji