Artykuły

Zagadka Alodii Witaszek

Niedawno znowu widziałem się z Alodią Witaszek. Pojechaliśmy do niej, do Bydgoszczy, ze Zbigniewem Brzozą. Chciał ją poznać, a ja mogłem jeszcze raz dopytać o ten moment, kiedy dziewięcioletnia Alodia wraca spod Berlina od swojej Mutti i z tekturką na szyi, jak żywa mała przesyłka, staje przed swoją polską mamą. Jakoś ta scena, której nigdy przecież nie widziałem, mocno wryła mi się w pamięć. Wiele razy próbowałem ją sobie wyobrazić.

W przedstawieniu Brzozy to też kluczowa scena. Krzyżują się w niej losy innych dzieci, ofiar Lebensbornu, takich jak Alojzy Twardecki, który do dzisiaj nie jest pewien, czy był odzyskanym polskim dzieckiem,czy małym Niemcem zabranym do Polski przez pomyłkę.

Brzoza przygląda się im trochę jak Herzog Kasparowi Hauserowi. Takie dziecko z przetrąconą tożsamością, poddane wielokrotnemu "resetowi". Kim jest, co o sobie myśli, jak się identyfikuje. Musiało kilka razy zaprzeczyć swojej pamięci, mowie.

Jesteś małą Polką, naszą córką, mówisz po polsku.

Potem: Nie jesteś Polką, tylko niemiecką sierotką, którą Polacy zmusili do mówienia po polsku. Przypomnij sobie. Mów po niemiecku.

Potem znowu: Nie jesteś małą Niemką, jak ci się wydaje, tylko polskim dzieckiem, które Niemcy zmusili do mówienia po niemiecku. Przypomnij sobie. Mów po polsku.

To jest twoja mama. Tamta twoja mama była nieprawdziwa...

Co teraz, po latach, powiedziała mi Alodia? Przypomniała sobie, że nie było w niej wtedy jakichś szczególnych emocji, tylko ciekawość i kalkulacja. - Może będzie fajnie, myślałam, bo u Mutti byłam tylko jedynaczką, rozpieszczaną co prawda, ale skazaną na własne towarzystwo, a tu nagle okazało się, że mam czworo rodzeństwa. Będzie się z kim bawić. To właśnie miałam w głowie, kiedy stanęłam na progu rodzinnego domu.

I szybko się rozczarowała - ona tylko po niemiecku, a brat i siostry tylko po polsku, zupełnie się nie rozumieli. Odtrącili ją jak obcą, małą Niemkę. - A moja ulubiona sukienka, w której przyjechałam i którą Mutti zrobiła mi na drutach, została spruta i poszła na sweterki dla młodszego rodzeństwa - śmieje się Alodia. Właśnie wróciła z Niemiec. Co roku Fundacja im. Maksymiliana Kolbego z Fryburga zapraszają na spotkania w niemieckich szkołach. Alodia występuję tam jako świadek historii.

Dla mnie, autora reportażu, ciekawe jest też to, że Zbigniew Brzoza zaczyna swoją teatralną opowieść dokładnie w tym samym momencie, w którym historia Alodii Witaszek otworzyła się też dla mnie. Od irytacji Alodii "Brzydko pan mówi. Więcej szacunku. To moja Mutii". Bo zapytałem - "Jak długo była pani u tej Niemki?".

Byłem zupełnie zaskoczony, zbity z tropu. Jakbym dostał po łapach od prawdziwej historii.

I wtedy nabrałem pewności, że muszę to opowiedzieć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji