Artykuły

Tańce ze srebrnymi tacami

"Zaklęte rewiry" w reż. Adama Sajnuka z Teatru WARSawy w Warszawie, gościnnie w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Sporej odwagi wymagało zrobienie adaptacji powieści Henryka Worcella "Zaklęte rewiry". Nie tylko dlatego, że w 1975 roku powstał na jej podstawie znakomity film, z genialnymi rolami aktorskimi (w reżyserii Janusza Majewskiego).

Czy fałszuje?

Ale też dlatego, że wciąż burzą się przeciwnicy adaptacji literatury na potrzeby teatru, zapewniając, że zawsze w pewnym sensie "fałszuje" powieść. Cóż z tego, skoro widzom to nie przeszkadza i od lat przybywa zwolenników przeróbek. Zwłaszcza jeśli są tak udane jak "Zaklęte rewiry" stołecznego Teatru WARSawy (we współpracy ze Studiem Teatralnym Koło), który gościnnie wystąpił w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim.

Scenariusz napisał i spektakl wyreżyserował Adam Sajnuk, interesującą scenografię zaprojektowała Sylwia Kochaniec, a kostiumy Katarzyna Adamczyk, czyli artyści, którzy jednym ruchem czarodziejskiej różdżki przenoszą nas w lata 30. do restauracji "Pacyfik", gdzie witają nas kelnerzy w czerwonych uniformach i muzyka grana na żywo.

Kto jest kim?

Na scenie z boku orkiestra, kilka stolików, przy których zasiadają widzowie i... aktorzy. Kto jest kim dowiemy się za chwilę.

Do restauracji szukając pracy właśnie przyszedł młody chłopak Roman Boryczko (w tej roli Mateusz Banasiuk) więc trafia na zmywak. Wkrótce jednak awansuje, wspinając się od zmywaka przez bar aż do sali na stanowisko starszego kelnera. Oglądamy barwną, zaskakującą, metaforyczną opowieść o inicjacji i przyspieszonym dojrzewaniu. Momentami rzeczywistość potraktowana jest groteskowo. Nic z realizmu jaki oglądaliśmy w filmie Janusza Majewskiego.

Pokazane są mechanizmy jakie rządzą w "Pacyfiku". Z jednej strony mamy twarde zasady, przemoc w pracy, bicie, a z drugiej ambicję młodego człowieka, zdobywającego zawód i samodzielność. "Ciężka praca się opłaca" to hasło firmy.

Boryczko, uczestnicząc w walce o przetrwanie i awans, dojrzewa, ale pojawiają się też dylematy moralne, pytania; czym jest przyjaźń, godność? Jaką cenę trzeba zapłacić?

Nad porządkiem na sali usadowiona na wysokiej wieży czuwa kasjerka Michalina. Między stolikami krążą kelnerzy i ich pomocnicy ze srebrnymi tacami w rękach, gnąc się w ukłonach obsługują swoje rewiry. Na hasło "Tabaka" tańczą z tacami. Znakomita to scena, potraktowana z przymrużeniem oka. Brawa za rewelacyjną choreografię, którą opracował doskonale znany trójmiejskiej publiczności mistrz Jarosław Staniek.

W rytmie muzyki

A wszystko to dzieje się w zwariowanym rytmie jazzowo-bigbandowej muzyki. Interesującą, wielowymiarową i niejednoznaczną postać starszego kelnera Fornalskiego stworzył Mariusz Drężek. Jako Fornalski jest brutalny, cyniczny, pewny siebie, lubi znęcać się nad innymi, ale jednocześnie, to człowiek pełen słabości.

Ten spektakl to nieustanna konfrontacje Boryczki i Fornalskiego. Widzimy jak powoli brutalny prześladowca, staje się wzorem do naśladowania dla młodego człowieka.

Wiele w tym spektaklu znakomitych ról. Spektakl biegnie w zawrotnym tempie. To zasługa aktorów, którzy tworzą w tym przedstawieniu kreację zbiorową. Publiczność gorącymi brawami podziękowała za "Zaklęte rewiry".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji