Artykuły

Teatr niespokojny

NIEDAWNA sesja Klubu Krytyki Teatralnej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich zapowiadała się jako bardzo pracowita; dziewięć spektakli w ciągu czterech dni... Okazało się potem, że spektakli było osiem - premiera teatralnej adaptacji "Pierścienia i róży" Williama Thackeraya, znanej zapewne wszystkim z lektur dzieciństwa - niedoszła do skutku.

Premiera ta - zapewne - odbędzie się później. Okazało się bowiem, że współreżyser - wspólnie z Janiną Bocheńską - Andrzej Rozhin, przestał właśnie być dyrektorem teatru Na zwolnione w ten sposób miejsce, wraca - po krótkim pobycie w Katowicach - poprzedni dyrektor, Krzysztof Rościszewski.

Pozostaje, w przyszłości zreferować czytelnikom nowe olsztyńskie premiery. Na razie można komentować, jako sprawę już zamkniętą, dorobek teatru olsztyńskiego, za dyrekcji Andrzeja Rozhina.

On sam przyporządkowuje się ciągle w swoich wystąpieniach do "młodych", do dorobku "kultury studenckiej". Robi to wrażenie ni to kokieterii - w dziedzinie towarzyskiej, ni to fałszywej skromności - w dziedzinie artystycznej. Wydaje się bowiem, że czas byłby wydorośleć. Poza tym i dorobek indywidualny Rozhina i dokonania teatru olsztyńskiego zasługują na potraktowanie w kategoriach całkiem dorosłych.

Faktem jest, poza tym, że Rozhin zaprosił do współpracy młodych reżyserów filmowych. Feliks Falk wyreżyserował "Taniec śmierci", Agnieszka Holland (w Gorzowie również za dyrekcji Rozhina wyreżyserowała "Emigrantów" Mrożka) wspólnie z Laco Adamikiem wyreżyserowała "Woyzecka" Georga Buchnera.

Teatr niewątpliwie prowadzony z rozmachem. Młodzi, modni Plakaty Starowieyskiego, Lutczyna, Mroszczaka. Dla programu "Białego małżeństwa" Różewicza - omawianego już na naszych łamach z okazji festiwalu toruńskiego - rysunki Czeczota. "Uwaga! Kabaret" Pietrzaka w reżyserii autora ze scenografią Andrzeja Krauzego. Wystawa rysunków tegoż Krauzego w foyer teatru, "wykonany w czynie społecznym" prawie - fresk jego autorstwa w teatralnym bufecie. Przepiękne programy; do "Wariatki z Chaillot" Giradoux w reżyserii Lecha Hellwiga-Górzyńskiego w formie... kart choroby włożonych w kopertę. - Opracowanie graficzne programu Tadeusza Burniewicza. Planowana prapremiera nowej sztuki Bonarskiego specjalnie napisanej dla teatru. Próby "Cyda" w reżyserii Bernarda Forda-Hanaoki z Polą Raksą.

I - zarzut przekroczeń finansowych.

W repertuarze tego sezonu: "Dom Bernardy Alba", "Tato, tato, sprawa się rypła", "Wariatka z Chaillot", "Pastorałka" Schillera, "Białe małżeństwo" Różewicza i dziewięć innych sztuk.

Imponuje wielość premier - i ich różnorodność. Czy można tu zrobić zarzut eklektyzmu, czy też przeciwnie - komplementować teatr, że jako jedyny, chce zaspokoić wszystkie gusty?

Ani jedno, ani drugie. Brak tu wielkiej klasyki polskiej i to nawet w tym kanonie najbardziej szkolnym, od Fredry po Słowackiego. Trudno też powiedzieć, aby był to teatr polskiej dramaturgii współczesnej. Gwoli sprawiedliwości trzeba powiedzieć, że zarzut ten można, czy nawet trzeba postawić wielu teatrom, z Teatrem "Wybrzeże" na czele...

W przypadku teatru olsztyńskiego, kierowanego przez Rozhina można przypuszczać, że decydowały indywidualne wybory reżyserów - bo to jest jedyny klucz tłumaczący tak różne pozycje. Pozostaje oczywiście sprawa realizacji.

Przedstawienie "Woyzecka" Büchnera w reżyserii Agnieszki Holland i Laco Adamika było największym wydarzeniem tego przeglądu. Autor niewątpliwie młody, młody na zawsze (1813- 1837), uznany po latach za prekursora, nie jest przecież najczęściej grywanym autorem. Być może nazwisko jego wielu kojarzy się raczej z operą Berga "Woyzeck" (opartą na dramacie pod tym samym tytułem). Realizatorzy nie robią nic, aby, jak to się mówi, "przybliżyć" teatry. Jest to przedstawienie trudne, niepokojące, bardzo artystowskie - w najszlachetniejszym sensie tego słowa. W warstwie obrazowej, w klimacie nawiązujące do filmów Herzoga.

Postacie z tłumu, jednocześnie okrutne i przerażone, jakby przygniecione niewidzialną ręką. Nawiedzony, Obłąkany Karol świetnie grany przez Włodzimierza Matuszaka, na pograniczu egzystencji ludzkiej i zwierzęcej, by nagle stać się medium głoszącym prawdy o sensie ludzkiego życia. Zdającym się odczuwać całe okrucieństwo świata, udręczony nim, osłaniający głowę w geście samoobrony. Nie tyle widzący, co odczuwający sceny okrucieństwa dziejące się, gdzieś na drugim planie. Obserwujemy nieustanne sceny chłost, drwin, przemocy. Snujący się tłum zdający się węszyć okrucieństwo. Okrutny i głupi. Doktor (Stefan Barczyk) ze swoimi złośliwymi eksperymentami zdaje się być narzędziem losu. I para głównych bohaterów - Maria Lidii Jeziorskiej z jakąś gorączkową uciechą krocząca ku zgubie. Woyzeck Adama Ferencego to nadwrażliwość, niewinność spaczona przez otoczenie. Morderca będący w istocie ofiarą, realizujący odczuwane dzięki nadwrażliwości, pragnienie krwi swego otoczenia.

Scenografia Marcina Jarnuszkiewicza przygniata bohaterów niskimi wybrzuszonymi sufitami, zdaje się ich oblepiać, osaczać płóciennymi ścianami. Cała ta konstrukcja osuwa się, aby ukazać - po swojej drugiej stronie porośnięte trawą wzgórza. W oddali majaczy czarno-granatowy horyzont. Na tym tle spełni się ofiara. Trup Marii pozostaje, oglądany przez senną procesję, do której przyłączają się nawet dzieci... I niezwykła, nie zapomniana scena śmierci Woyzecka: mierzący do niego w milczeniu żołnierze, on, półnagi, tężejący na śmierć w sączącym się z góry, wirującym świetle - śniegu, oczyszczającej wodzie?

Współtwórcą przedstawienia jest Andrzej Zarycki, autor niepokojącej muzyki, zdającej się zapowiadać grozę i narastanie okrucieństwa.

Wymieniona tu Lidia Jeziorska, gra także w "Białym małżeństwie" Paulinkę (na festiwalu toruńskim dostała za tę rolę wyróżnienie), w "Uwaga! Kabaret" znakomita jest w parodiach telewizyjnego sznytu "dam srebrnego ekranu", jak to się mówi. Warto także zauważyć młodego adepta, Aleksandra Maciejewskiego, który pierwsze kroki stawiał na gorzowskiej scenie. Tu gra w "Woyzecku" Tamburmajora, występuje także w "Kabarecie" Pietrzaka. Janina Bocheńska, znakomita Matka w "Białym małżeństwie" okazuje się w "Kabarecie" znakomitą aktorką kabaretową. W ogóle aktorzy mieli możliwość sprawdzenia się - w ciągu kilku w tym wypadku wieczorów - w bardzo różnych rolach. Włodzimierz Matuszak - Obłąkany Karol w "Woyzecku" był w "Kabarecie" znakomitym konferansjerem. Witolda Czerniawska grała prof. Zemankową w "Egzaminie" Gawlika i rolę tytułową w "Domu Bernardy Alba".

Kilka ról, w tym Kurta w "Tańcu śmierci" zagrał również Andrzej Burzyński. Dopiero jednak w monodramie "Niejaki Piórko" według Henri Michaux w reżyserii Zbigniewa Wróbla okazał pełnię swoich możliwości. Niezwykła pomysłowość reżysera, wykorzystującego w nadrealistycznych scenkach tak pospolite przedmioty jak poduszka, szła w parze z inwencją aktorską. Żywiołowość, ruchliwość, wdzięk, dowcip - wszystkie te określenia dają nikłe pojęcie o tym, co wyprawiał Burzyński pośród widzów wciągając ich w grę. Program - możliwy do przeniesienia, który gorąco polecam uwadze żywo działającym w Gdańsku klubom międzynarodowej prasy, może BART?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji