Artykuły

Szekspir chusteczką podszyty

Na prawie pustej scenie krzątają się techniczni - ustawiają krzesła, staroświeckie fotele, rozwijają sztuczną trawę. Schodzą się aktorzy, siadają na krzesłach, ćwiczą, rozciągają się. Grają muzycy. Przedstawienie zaczyna się interesująco.

Wydawało się, że tym razem zobaczymy spektakl odmienny i nietuzinkowy. Ale wrażenie to szybko mija. Potem oczom naszym jawi się przedstawienie pełne nie wykorzystanych pomysłów, statyczne i aż gęste od nachalnych seksualnych aluzji.

Konwencja teatru w teatrze, którą zastosowano na początku, nie ma kontynuacji, puste krzesła stoją cały czas na scenie, zaś aktorzy po wygłoszeniu swoich kwestii znikają za kulisami. A stara teatralna zasada mówi, że skoro w pierwszym akcie na ścianie wisi strzelba, to ma ona wystrzelić w piątym. Jeżeli bawimy się teatralnością, to bawmy się do końca.

Podobnie rzecz ma się z kostiumami. Skoro wszystkie postaci występowały w strojach współczesnych, nawiązujących do mody lat 70., skąd wziął się tam XVI-wieczny szlachcic? Jeżeli i to miała być zabawa konwencją, dlaczego ograniczono ją do jednej postaci? Czy pomysłu starczyło tylko na tyle?

Zauważyłam ostatnio w naszych teatrach dziwaczną tendencję obsadzania ról męskich kobietami. Owszem, mogę zgodzić się na Hamleta Budzisz-Krzyżanowskiej, ale dlaczego ateńscy rzemieślnicy to, oprócz Podszewki, same kobiety? Nie wierzę, że w chorzowskim teatrze zabrakło męskiej obsady. Franciszek Piszczała (Aleksandra Gajewska) tłumaczy się tym, że odegra w sztuce o Piramie kobiecą rolę Tyzbe. Ale co z resztą? A dlaczego Puk (Róża Miczko) rozprasza widownię nagim biustem, skoro i tak nie ma to większego znaczenia dla sensu sztuki?

Dlaczego w sposób tak dosłowny i wręcz wulgarny podkreśla się erotykę tekstu Szekspira? Bo Jasiowi nawet biała chusteczka się z "tym" kojarzy? Uważam, że świeczka w kształcie penisa wyciągnięta ze spodni, albo zasugerowanie, że Oberon chlusta w twarz śpiącej Tytanii spermą są po prostu niesmaczne. I nie jest to tylko moje zdanie.

Co więc mogło się podobać? Na pewno tekst, w doskonałym tłumaczeniu Stanisława Barańczaka. Tekst dowcipny i ciągle żywy. Muzyka, bo wykonana na żywo i przez doskonałych muzyków. Nienachalna, raczej ilustracyjna. I... nie wiem co jeszcze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji