Artykuły

W Teatrze Wachtangowskim wykładają historię. W 14 lekcjach

Trzy recenzje "Naszej klasy" Tadeusza Słobodzianka, której premiera odbyła się 14 października w Teatrze imienia Wachtangowa w Moskwie.

Marina Rajkina

W Teatrze Wachtangowskim teatrze wykładają historię. W 14 lekcjach

'Moskiewski komsomolec' Nr 27233 z dn. 19 października 2016

W Teatrze imienia Wachtangowa reżyser Natalia Kowalowa wystawiła spektakl 'Nasza klasa' według sztuki polskiego dramaturga Tadeusza Słobodzianka.

Akcja spektaklu zaczyna się w małym miasteczku w końcu lat 20-tych, a losy postaci - dziesięciu polskich i żydowskich chłopców i dziewczynek z jednej klasy - obserwujemy do czasów współczesnych.

Zwykła szkoła, zwykła klasa, zwykła lekcja ... Koledzy opowiadają o sobie, o rodzicach, o swoich marzeniach. Dziesięciu uczniów, dziesięć losów. Przyjaźnią się, kłócą się, godzą się, zakochują się, zazdroszczą, cierpią, nienawidzą, ratują i zdradzają siebie nawzajem.

U podstaw sztuki legły rzeczywiste wydarzenia: w lipcu 1941 roku w okupowanej przez Niemców Polsce mieszkańcy miasteczka Jedwabne spędzili do stodoły i spalili żywcem setki pochodzących z tej samej miejscowości Żydów... Uczestnikami tego wydarzenia w charakterze katów i ofiar byli uczniowie z jednej klasy. Już w szkole pojawiły się żartobliwe krzyki ('Żydzi na Madagaskar!'), gorące spory o wiarę ('Jaka wiara nakazuje gromić żydowskie sklepy? Wybijać okna?.. Jaka wiara, Władek, nakazuje rzucić kamieniem w moją siostrę i rozbić jej głowę?'), kino 'Aurora' w Domu Katolickim ...

Może, właśnie wtedy rodziło się i wrastało w sercach chłopców i dziewcząt to okrucieństwo, które w chwili próby i wyboru nie pozwoliło im zdać egzaminu 'na człowieka', doprowadziło do bycia zabójcami i katami. Przyjaciele, koledzy z klasy najpierw zabili na rynku Jakuba Kaca, a później zgwałcili i spalili w stodole Dorę wraz z niemowlęciem i setkami innych Żydów.

Przedstawiona ze sceny historia wywołała w polskim społeczeństwie szok, rozbijając je na dwa obozy: tych którzy uznali winę Polaków i tych, którzy jej nie uznali.

Spektakl 'Nasza klasa' to przykład połączenia gorzkiej prawdy życia i teatru przeżyć na żywo. Spektakl wachtangowców wyciska łzy współczucia dzięki dziesięciu młodym utalentowanym aktorom, pośród których szczególnie zapadła w pamięć Daria Szczerbakowa (Dora), Ksenia Kubasowa (Rachelka), Polina Kuźminskaja (Zośka), Eldar Tramow (Jakub Kac), Władimir Łowginow (Zygmunt), Paweł Popow (Władek), Władimir Szuliew (Menachem)... I oczywiście, dzięki plastycznej scenografii (Aleksandr Borowskij) i chwytającej za duszę muzyce (Kławdija Tarabrina).

'Lekcje historii' według Słobodzianka, poprowadzone z maksymalną prostotą i szczerością; lekcje, oparte na autentycznych faktach, ale sięgające głębi artystycznego uogólnienia, niezbędne dla uświadomienia i pokonania skrytej lub jawnej nienawiści i agresji do bliźniego w każdym społeczeństwie - dzisiaj i zawsze.

http://www.vm.ru/news/2016/10/16/drama-zhizni-v-chetirnadtsati-urokah-336507.html

***

Walerija Gumieniuk

Afisz Teatralny

Lekcja historii

Grudzień 2016

Spektakl 'Nasza klasa' na nowej scenie teatru, oparty jest na materiale dokumentalnym: w 1941 roku w miasteczku Jedwabne, niedaleko od Warszawy, Polacy spędzili do stodoły i spalili 1500 Żydów - swoich znajomych, mieszkających w sąsiednich domach. W sztuce dramaturga Tadeusza Słobodzianka tragedia w Jedwabnem została opowiedziana poprzez losy kolegów z klasy. Hałaśliwi, weseli, wbiegają do klasy - pięciu Polaków i pięciu Żydów. Zamiast dekoracji na scenie - dziesięć tablic szkolnych, na każdej, sylwetka człowieka, imię i lata życia. Widzowie od samego początku wiedzą o tym, kto spośród dziesięciorga zginie w latach 1940-tych, a kto przeżyje długie życie zachowując pamięć o tym, co się stało. Ale to, jak prowadzona jest ta opowieść, zapiera dech w piersiach, a w oczach pojawiają się łzy. Uśmiechnięty osiłek Jakub Kac (Eldar Tramow) i delikatna Dora (Daria Szczerbakowa) zginą w tym samym 1941-ym, już po roku jednego z ich zabójców, Ryśka (Jurij Polak), zastrzeli kolega z klasy Władek (Paweł Popow), który uratował od pewnej śmierci Rachelkę (Ksenia Kubasowa).

W spektaklu nie jest wydawany wyrok na żadną z postaci. Po prostu próbuje się prześledzić, jak rodzą się przemoc i agresja, i co wtedy dzieje się z ludźmi - niezależnie od narodowości lub wyznania. Reżyser Natalia Kowalowa, która pracowała 30 lat w Teatrze na Tagance u Jurija Lubimowa, wystawia tekst sztuki w manierze fabularnej, co wcale nie umniejsza napięcia psychologicznego. Tragiczne wydarzenia wiodą do przemyśleń o przeplataniu się ludzkich losów, przekształcając się w prawdziwą sagę o miłości, przebaczeniu i zemście. Silną osią spektaklu staje się konfrontacja twardego, przebiegłego i żądnego zemsty Zygmunta (Władimir Łowginow), i Menachema (Władimir Szuliew), który uratował się dzięki dobroci swojej koleżanki z klasy Zośki (Polina Kuźminskaja). Ale nikt z nich nie stanie się zwycięzcą: życie decyduje inaczej. Były kat Heniek (Aleksiej Gimmelraich) ucieka w religię. I tylko Abram Baker (Maksim Siewrinowskij), który wyjechał do Ameryki na długo przed rozpoczęciem II Wojny Światowej, i który przeżył śmierć prawie wszystkich swoich bliskich i przyjaciół, staje się jednocześnie świadkiem i sędzią przeszłości. Jak zaklęcia wykrzykuje w finale imiona swoich synów, wnuków i prawnuków, wzywając życie, aby trwało, a nas - do pamiętania o lekcjach przeszłości; przecież bez nich nie ma przyszłości.

***

'Suchy głos tragedii'

Fołinsztejn Maja

Teatr.ru

Premiery Moskwy (Wydanie Nr 3-193)

Gatunek spektaklu 'Nasza klasa' w Pierwszym Studiu Teatru imienia Jewgienija Wachtangowa, którego podstawą jest sztuka współczesnego polskiego dramaturga Tadeusza Słobodzianka, określony został niezwykle - 'historia w XIV lekcjach', co różnie można rozumieć. Dosłownie, jako pewną jednolitą fabułę z pouczającymi zdarzeniami. Lub symbolicznie, przez słowo 'historia' rozumiana jest odrębna, prowokująca do poważnych wniosków kronika pokolenia tych, których życie przypadło na okres wstrząsów dwudziestego wieku. II Wojna Światowa, zmiany reżimów politycznych, i, w końcu, najcięższe próby, którymi stają się wcale nie kataklizmy społeczne, a metamorfozy, zachodzące w duszach ludzi.

U wachtangowców w postaci sztuki wcielają się młodzi artyści, skupieni pod egidą Pierwszego Studia teatru. Ucieleśniają je nadzwyczaj organicznie. Przecież już wiele umieją, a zwłaszcza rozumieją sens spójności zespołu scenicznego, w którym każdy jest dobry i każdy znajduje się na swoim miejscu. Ale o wiele ważniejsze jest to, że w pewnej chwili wiek wykonawców styka się z wiekiem postaci. I to mimowolnie nadaje szczególną, przenikliwą intonację ogólnemu wydźwiękowi spektaklu. Spektaklu dość długiego, ale oglądanego jednym tchem. Dzięki szybkiemu rozwojowi akcji, postrzeganej, jako 'karty' wspomnień jednej z postaci - Abrama (Maksim Sierwinowskij), któremu przydzielono najdłuższe życie spośród rówieśników. Świadczy o tym zapis zrobiony kredą na jednej z tablic szkolnych, odnotowujący daty jego narodzin i śmierci.

Dokładnie takie same tablice wypełniają zaprojektowaną przez Aleksandra Bobrowskiego przestrzeń Nowej Sceny Teatru Wachtangowskiego. I są na nich także zapisane lata życia pozostałych postaci - Zośki (Polina Kuźminskaja), Rachelki (Ksenia Kubasowa) i Dory (Daria Mielnikowa), Zygmunta (Władimir Łowginow), Heńka (Aleksiej Gimmelraich) i Jakuba Kaca (Eldar Tramow), Menachema (Władimir Szuliew), Ryśka (Jurij Polak) i Władka (Paweł Popow). Polaków i Żydów, zrządzeniem losu, będących w jednej klasie szkoły niedużego miasteczka Jedwabne.

W tekście Słobodzianka i odpowiednio w programie, miasto nie zostało podane, ale z adnotacji dowiadujemy się o dokumentalizmie sztuki, co ma decydujący wpływ na styl inscenizacji - w miarę umownej i jednocześnie psychologicznie dopracowanej do szczegółów, ale, nie zważając na obecność w jej 'partyturze' wyrazistych gatunkowych 'szkiców', wyróżniającej się wewnętrzną surowością. zabójstwach i przemocy, pogromach i masowej eksterminacji ludności żydowskiej w 1941-ym, opowiada się tutaj z pomocą języka teatru bez sentymentalizmu, 'suchym głosem', z 'suchymi oczami', jakby w sercach mówiących wszystko zostało wypalone, a na łzy brak jest już sił.

Ten nastrój udziela się i widzom, w których twórcy spektaklu, prowadzeni przez reżysera Natalię Kowalową, starają się wzbudzić wcale nie żal, a współprzeżywanie wszystkiego, co dzieje się na scenie. Ale co najważniejsze - zmusić salę do zastanowienia się nad tym, jak cienka jest krawędź oddzielająca człowieka od zwierzęcia, a wybór zawsze należy do nas ...

Nawet, jeżeli kaci i ofiary, powiązani są mocnymi, nierozerwalnymi i spoza granic tego świata 'nićmi' szkolnego braterstwa, są rzeczy, których ani zrozumieć, ani wybaczyć, ani zapomnieć nie można. W tym zła wyrządzonego pod wpływem nastrojów nacjonalistycznych, niestety, i dzisiaj nabierających coraz nowych i nowych obrotów.

Dlatego 'Nasza klasa' u wachtangowców z jego centralnym znaczeniowym 'przesłaniem' o zagrożeniu głuchotą moralną na 'lekcje historii' należy uznać, nie po prostu za spektakl, a swego rodzaju akt. Obywatelsko 'naładowaną' wypowiedzią godną szacunku i podziwu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji