Minister dzieli i rządzi
Minister Gliński zyskuje kontrolę nad kolejnymi muzeami, orkiestrami i teatrami. Teraz - nad Teatrem Polskim kierowanym przez Andrzeja Seweryna - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.
Tylko w ostatnich dniach Piotr Gliński wziął pod swoje skrzydła zespoły Śląsk i Mazowsze, a 6 czerwca podpisze umowę z Teatrem Polskim w Warszawie. Ministerstwo Kultury za kadencji PiS zyskało już kontrolę nad kilkunastoma samorządowymi instytucjami. I na tym się raczej nie skończy.
Nie chodzi o państwowe placówki, które prowadzi samo ministerstwo, jak Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w Katowicach, Stary Teatr w Krakowie, Zachęta czy Teatr Wielki - Opera Narodowa w Warszawie (w sumie jest ich 50). Duże pieniądze na kulturę wydają też samorządy, w 2015 r. było to 7,6 mld zł. Samorządowe teatry, muzea czy orkiestry są niedofinansowane, więc liczą na wsparcie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ministerstwo przyznaje w dorocznych konkursach granty, ale decyduje się też na współprowadzenie niektórych instytucji. Ministerstwo daje pieniądze, a dostaje wpływ na wybór dyrektora.
Minister kultury Piotr Gliński jest na tym odcinku wyjątkowo energiczny.
W 2015 r. MKiDN współprowadziło 29 samorządowych instytucji. Pod koniec tego roku będzie ich już ponad 40.
W 2017 r. sfinalizowano już rozmowy o sześciu instytucjach, a w planach są kolejne. W 2016 r. ministerstwo objęło współprowadzeniem m.in. Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce czy ośrodek Pamięć i Przyszłość we Wrocławiu.
Za PO ministerialne nakłady na współprowadzenie rosły stopniowo, za PiS - skokowo. W 2014 r. było to 78,7 mln zł. W budżecie na rok 2017 jest już 145,7 mln zł.
Skąd te pieniądze? W tym roku nakłady na kulturę mają wzrosnąć o 200 mln zł - i pierwszy raz przekroczyć 1 proc. budżetu państwa, co w 2011 r. obiecywał Obywatelom Kultury Donald Tusk.
Czy przykład Wrocławia odstrasza?
Na współprowadzenie kolejnych teatrów w budżecie zabezpieczono 14 mln zł. Wiemy już, że 3,5 mln zł rocznie zasili kasę Teatru Polskiego w Warszawie, którego dyrektorem jest Andrzej Seweryn - umowa zostanie podpisana we wtorek. Wiceminister Jarosław Sellin powiedział, że teatr sam zabiegał o tę umowę. Kolejnych szefów sceny należącej do mazowieckiego samorządu marszałek będzie powoływał "w uzgodnieniu" z ministrem. To znaczy, że minister będzie musiał się zgodzić na danego kandydata.
W czasach Bogdana Zdrojewskiego i Małgorzaty Omilanowskiej o opiekę ministerstwa zabiegały np. teatry skonfliktowane z samorządami - np. Teatr Ósmego Dnia w Poznaniu czy nieistniejący już Śląski Teatr Tańca w Bytomiu. Dziś spora część środowiska teatralnego boi się politycznej kontroli.
- Przez wiele lat było jasne, że autonomii instytucji zagrażają przede wszystkim samorządowcy - uważa dr Mikołaj Iwański, ekonomista z Akademii Sztuki w Szczecinie. - Na ministerstwo patrzono jak na ostatnią instancję mogącą uratować instytucję przed niekompetencją prezydentów czy marszałków. A przy okazji - zagwarantować stabilne finansowanie, co też zawsze było problemem.
- W długiej perspektywie może to się okazać korzystne, ale w wykonaniu obecnego kierownictwa MKiDN oznacza poważne problemy z utrzymaniem poziomu programu i niezależności instytucji - dodaje Iwański.
Polityczną ingerencję mogliśmy obserwować ostatnio na przykładzie Teatru Polskiego we Wrocławiu, od 2005 r. współprowadzonego przez resort kultury. Wciąż trwa tam protest artystów i widzów przeciwko skompromitowanemu dyrektorowi Cezaremu Morawskiemu, odwołanemu w kwietniu przez urząd marszałkowski (który wcześniej sam go powołał). Ostatnim obrońcą Morawskiego pozostał Gliński. Co prawda opinia ministra w sprawie zmiany dyrektora nie jest wiążąca, ale to na nią powołał się wojewoda, wstrzymując decyzję samorządowców o odwołaniu Morawskiego. Tym samym przedłużył impas, który ministerstwo, nie dbając o dobro sceny, rozgrywa politycznie.
Na ratunek Glińskiego czeka za to inny pogrążony w kryzysie teatr - Warszawska Opera Kameralna, którego nowa szefowa przeprowadziła potężne zwolnienia. Władze Mazowsza finalizują rozmowy z MKiDN. - Niestety, do tej pory ministerstwo nie potwierdziło pisemnie wysokości wsparcia - mówi Marta Milewska, rzeczniczka prasowa mazowieckiego marszałka.
Z kolei radni sejmiku województwa śląskiego prosili ministra o współprowadzenie Opery Śląskiej w Bytomiu. Bez skutku. Gliński odmówił także współprowadzenia Opery Bałtyckiej w Gdańsku z województwem pomorskim.
"Decydując o podjęciu rozmów o współprowadzeniu, MKiDN uwzględnia kondycję finansową instytucji, jej stan organizacyjny, poziom artystyczny i pozycję, jaką instytucja odgrywa w danym regionie. (...)
MKiDN zmierza do tego, aby sieć instytucji współprowadzonych była zrównoważona, a mapa tych instytucji pokrywała cały kraj"
- informuje "Wyborczą" biuro prasowe resortu.
Wśród instytucji muzycznych ministerstwo zaopiekuje się Filharmonią Szczecińską, prowadzoną przez miasto - da 3 mln zł rocznie. Z kolei województwo wielkopolskie rozmawia o współprowadzeniu Orkiestry Kameralnej Polskiego Radia "Amadeus" w Poznaniu. W marcu Gliński podpisał z województwem podkarpackim umowę w sprawie Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie. A z powiatem tarnowskim - Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej.
Najważniejsze - muzea
Jeśli chodzi o muzea (4 mln zł na kolejne współprowadzenia), plany ministerstwa wyglądają spektakularnie - polityka historyczna to priorytet PiS. Np. w woj. opolskim resort będzie współprowadzić Centralne Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach-Opolu.
MKiDN od dawna bierze pieczę nad kolejnymi miejscami pamięci Zagłady, np. tworząc oddziały Państwowego Muzeum na Majdanku - w Bełżcu w 2004 r., w Sobiborze - w 2012 r. Wiceminister Sellin zapowiedział też przed sejmową komisją kultury przejęcie opieki nad dawnym obozem w krakowskim Płaszowie. Służby informacyjne Krakowa mówią jednak "Wyborczej", że dotąd żadnych deklaracji ze strony ministerstwa nie było.
Resort dyskutuje też z marszałkiem Mazowsza o wspólnym prowadzeniu Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince - w tej chwili to Oddział Muzeum Regionalnego w Siedlcach.
Szczególne znaczenie dla PiS ma instytucja przedstawiana jako odpowiedź na rzekomą "pedagogikę wstydu" - Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej. Do tej pory było ono oddziałem Muzeum Zamku w Łańcucie. Od czerwca będzie odrębną instytucją prowadzoną wspólnie przez ministra i województwo podkarpackie.
"Wiąże się to ściśle z dostrzeganą przez obie strony potrzebą nadania szczególnego charakteru działalności na rzecz ochrony pamięci o heroicznych postawach Polaków, którzy z narażeniem życia swojego i swoich bliskich podczas II wojny światowej nieśli pomoc przedstawicielom społeczności żydowskiej" - tłumaczy Joanna Garbulińska-Charchut z łańcuckiego muzeum.
Kto (nie) rozmawia z Glińskim?
Ponad 8 mln zł zarezerwowano w budżecie na współprowadzenie kolejnych instytucji z działu "pozostałe". Jakie? Nie wiemy.
Partnerem ministerstwa bywa też Kościół katolicki - jak przy papieskim muzeum w Wadowicach, gdzie sygnatariuszami umowy z archidiecezją krakowską jest też samorząd Małopolski i miasto Wadowice. Minister prowadzi też muzeum w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie - wspólnie z archidiecezją warszawską.
Zapytaliśmy wszystkie urzędy marszałkowskie w Polsce, czy planują współprowadzenie z ministerstwem kolejnych instytucji. Żadnych rozmów w tej sprawie nie prowadzą samorządy województw: kujawsko-pomorskiego, lubelskiego, lubuskiego, łódzkiego, małopolskiego, świętokrzyskiego.
Również samorząd Krakowa, który po Warszawie ma w Polsce najwięcej własnych placówek kultury, nie ma w planach dzielenia kolejnych z ministerstwem.