Artykuły

Dyrektorem Starego Teatru została "córka leśniczego".

Długa owacja na stojąco i podziękowania za pracę w Starym Teatrze. Tak wyglądało poniedziałkowe spotkanie z cyklu "Wyborcza na żywo" z Janem Klatą. Reżyser, który z końcem sierpnia kończy swoją pracę w Krakowie, zapowiedział, ze opuszcza miasto i wraca do Warszawy. - Dyrektorem Starego Teatru została teraz "córka leśniczego" - mówił Klata

Spotkanie z naszym kolejnym gościem w krakowskiej Pauza In Garden cieszyło się dużym zainteresowaniem - już kilka dni temu skończyły się wejściówki. Na sali było ponad 150 osób. Spotkanie prowadził Michał Olszewski, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" w Krakowie.

- Czuję się częścią Starego Teatru. Jest generalny problem z konserwatystami, którzy podają się za konserwatystów, ale naprawdę są bezmyślnymi rewolucjonistami. Plan władzy jest taki, że ma być inaczej niż dotąd. To widać w przypadku Starego Teatru. Co ma być? Nie wiadomo? - rozpoczął rozmowę Jan Klata.

Choć zasługi Jana Klaty na rzecz najważniejszej polskiej sceny teatralnej są bezdyskusyjne, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego z ministrem Piotrem Glińskim na czele nie przedłużyło jego kontraktu na kolejną kadencję. O zakończeniu współpracy z NST Jan Klata dowiedział się na trzy dni przed premierą znakomitego "Wesela", które wyreżyserował na deskach Starego. Decyzją komisji konkursowej nowym dyrektorem NST został Marek Mikos, a dyrektorem artystycznym Michał Gieleta. Postanowienie władz oprotestował Zespół Artystyczny NST oraz publiczność.

Klata ostro o Mikosie i Gielecie

- Dorobek Michała Gielety jest tak niepodważalny jak niepodważalny jest dorobek komisji konkursowej, w której zasiadała sekretarka z ministerstwa - tak Klata odniósł się do przebiegu konkursu, w którym wybrano Marka Mikosa na dyrektora Starego Teatru.

Jego zdaniem zwycięski program jest powierzchowny. - Nie ma w nim nawet nazwisk reżyserów, którzy mają reżyserować w Starym - dodał Klata.

Jego zdaniem Marek Mikos jedyne co konkretnego zaproponował w swoim programie to hybrydowe samochody.

Córka leśniczego w Starym

- Dyrektorem Starego Teatru została "córka leśniczego" - powiedział Jan Klata. Zmianę dyrektora porównał do działań ministra środowiska Jana Szyszki.

Skrytykował pomysł reformy NST w duchu teatru brytyjskiego. - To jest tak jakby Niemcy zrezygnowali z Mercedesa, bo przyszli Rumunii i robią dacie - powiedział Klata.

- No fucking way - w ten sposób Klata skomentował sugestie, ze w nowym sezonie przygotuje premierę w Starym Teatrze pod dyrekcją Marka Mikosa.

Reżyser wyjawił, że już dwa lata temu chciano odwołać go ze stanowiska dyrektora. - Dwie osoby otrzymały propozycję zastąpienia mnie na stanowisku, ale odmówiły - powiedział Klata. Nie chciał ujawnić, co to za osoby.

Klata: pakuję walizeczki

Jan Klata skrytykował nie tylko sposób przeprowadzenia konkursu, ale także jego czas. - To nieodpowiedzialne działania - powiedział.

Reżyser przywołał podobne konkursy w Niemczech, gdzie nowi dyrektorzy na 2,5 roku przed objęciem stanowiska przygotowują się do nowej funkcji.

Zapytany przez jednego z widzów o najbliższe plany, Klata odpowiedział: - Pakuję walizeczki i przenosimy się do domu do Warszawy.

Zdaniem Klaty wraz z odejściem ze Starego jego misja w Krakowie się kończy. Przyznał jednak, że nie planuje udać się na emigrację zagranicę.

Cios rdzawym nożem w plecy

Publiczność pytała także o pracę nad "Weselem".

- Ten spektakl powstał tylko i wyłącznie dzięki niezwykłej determinacji całego zespołu. Dostaliśmy cios rdzawym nożem w plecy. Chodzi o konkurs, który odbył się w dzień drugiej próby generalnej. To było dwa dni przed premierą. To tak, jakby wzywać rodzącą kobietę na egzaminy - powiedział Jan Klata. I dodał: - Aktorzy do dzisiaj nie potrafią się po tym pozbierać.

- Jestem dumny ze spektaklu "Wesele" - spuentował.

Kogo skrzywdził dyrektor Klata?

- Kogo skrzywdził pan w Starym? Czy odwołanie spektaklu Olivera Frljica było błędem? - zapytał ktoś publiczności.

- Nikt w Polsce nie zrobił chyba więcej dla Frljica niż ja - odparł Klata. I dodał: - Jest dla mnie oczywiste, że każdy dyrektor ma takie osoby, które skrzywdził. One nie nawiedzają mnie w nocnych koszmarach. Bycie dyrektorem Starego to jest sprawowanie władzy. Sprawując ją, można czasem popełnić błędy. Największym moim niespełnieniem było to, że nie pracował w Starym Teatrze Krystian Lupa. Jego postawa w obliczu "dobrej zmiany" wzmacnia moje wyrzuty sumienia.

W PRL było więcej miejsca na rozmowę

Publiczność pytała, jak zachować się w obliczu zmian w Starym Teatrze.

- To bardzo trudne. Zespół składa się z 50 osób. To ludzie, którzy mają bardzo rożne poglądy polityczne. Są i tacy, którzy nagrywają spotkania zespołu i wysyłają te nagrania Markowi Mikosowi.

Jan Klata porównał dzisiejszą sytuację Starego Teatru z jego losami w czasach PRL. Zdaniem dyrektora lepsza sytuacja była za czasów KC PZPR. - Wtedy było więcej miejsca na rozmowę. Dziś sytuacja jest niedyskutowalna - twierdzi Klata.

- Radzę publiczności, by przeczytała program Marka Mikosa i Michała Gielety i sama wyciągnęła wnioski - powiedział dyrektor Starego.

Klata o teatralnej ustawce

- Marek Mikos dopiero teraz chodzi do Starego Teatru. Zaczął nas oglądać później niż w swoim programie dokonał krytyki naszej pracy - mówił Klata.

Jan Klata powiedział, że Marek Mikos i Michał Gieleta wzięli udział w przygotowywanej pieczołowicie od kilku miesięcy ustawce. Zasugerował, że Mikos i Gieleta pierwszy raz "w realu" spotkali się podczas wręczania nominacji w ministerstwie kultury.

Na rękę politykom

Jan Klata ocenił, ze Stary Teatr podczas jego dyrekcji był miejscem dyskusji, gdzie spotykały się rożne strony politycznego sporu.

- Był u nas Dawid Wildstein. Nikt go nie wygwizdał, ani nie obraził - wspominał Klata. Reżyser stwierdził, że brak miejsca, gdzie mogą się spotkać przedstawiciele obu stron politycznego sporu, jest na rękę politykom, którzy w tym momencie "napier... się z kałasznikowów".

Klata nie wróci do Krakowa

- Prawo i Sprawiedliwość za dwa lata wygra wybory parlamentarne. Wcześniej w wielu miejscach wygra wybory lokalne - przewiduje Klata. - Z jednej strony artyści będą wpychani w konformizm wobec władzy, która będzie zabierać kolejne instytucje kultury. Z drugiej: będą wpychani do ideologicznego powstania. Co też nie jest dobre.

Jan Klata zapowiedział, że nie powróci już do Krakowa. Po zakończeniu kadencji Marka Mikosa i Michała Gielety nie weźmie udziału w ewentualnym konkursie na dyrektora Starego Teatru.

- Jako dyrektor do Starego Teatru nie wrócę. W Krakowie miałem swój namiot, teraz go zwijam i wracam do domu - powiedział.

Spotkanie zakończyło się owacją na stojąco dla Jana Klaty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji