Artykuły

Nieśmiertelny Piszczyk

DYREKTOR Bohdan Poręba miał dobry pomysł zapraszając do Gdyni zespół Bałtyckiego Teatru Dramatycznego z Koszalina z przedstawieniem "Zezowate szczęście 2", przygotowanym reżysersko przez Andrzeja Marie Marczewskiego. Pamiętamy film Andrzeja Munka z Bogumiłem Kobiela w roli Jana Piszczyka, który z pewnością, jest ważnym dokonaniem polskiego kina.

W ubiegłym roku Jerzy Stefan Stawiński opublikował dalsze dzieje swojego bohatera, obejmujące lata 1952-68. Książka "Smutnych losów Jana Piszczyka ciąg dalszy" stała się wydarzeniem na naszym rynku wydawniczym i została laureatką Warszawskiej Premiery Literackiej w czerwcu ubiegłego roku.

Teraz, dzięki Marczewskiemu, doczekaliśmy się jej premiery teatralnej. I myślę, że nie żałowali swojego czasu ci widzowie, którzy w ubiegłym tygodniu wybrali się do Teatru Dramatycznego w Gdyni, aby zobaczyć dalsze dzieje Piszczyka. Z wielką przyjemnością obejrzałem to przedstawienie i uważam je za jedno z ważniejszych dokonań teatru polskie go w bieżącym sezonie. Oto bowiem Andrzej Maria Marczewski pokazał swoistą panoramę najnowszych dziejów Polski, stosując błyskotliwy skrót teatralny, który w rezultacie był jedną wielką dyskusją o trudnych sprawach Polaków.

RZECZ charakterystyczna - w koszalińskim spektaklu Piszczyk jawi się nam jako biedny, zagubiony człowiek, który uparcie walczy o zachowanie własnej godności. Jest to więc interpretacja zgoła inna niż w pamiętnym filmie Munka. Wynika to z pewnością z faktu, iż obie powieści Stawińskiego różnią się od siebie w swoich przesłaniach myślowych. Jednakże koszaliński reżyser inaczej niż Munk spojrzał na postać głównego bohatera i wydarzenia, w których uczestniczy.

Jak pamiętamy kinowe "Zezowate szczęście" dzieje się w świecie groteski, gdy spektakl teatralny został zrealizowany w tonie serio - Piszczyk zyskuje tutaj cechy autentycznie ludzkie, niekiedy osiąga nawet i wymiar tragiczny. Sądzę, że takie ujęcie jest wierną prezentacją myśli Stawińskiego. Jednocześnie okazuje się, że ów antybohater o nazwisku Jan Piszczyk wcale nie musi być zaliczony do tzw. literatury popularnej i użytkowej. Jest to kreacja literacka (także teatralna) człowieka naszych czasów. Kto wie, czy nie najbardziej wyrazista w naszej nowelistyce ostatnich lat...

NIE piszę recenzji z koszalińskiego przedstawienia, jednakże nie mogę pominąć reakcji widowni podczas "Zezowatego szczęścia 2". Publiczność przez bite trzy godziny siedziała w milczeniu, wsłuchana w ów dyskurs o Polsce. A przecież reżyser mógł bardzo łatwo uczynić ze swojego spektaklu swoisty kabaret polityczny. I uważam, że Marczewski dał dowód wielkiej kultury teatralnej, realizując widowisko, które w tonie serio ukazało fragment naszych dziejów.

Rolę Piszczyka gra Andrzej Błaszczyk, który wziął na swoje barki wielkie aktorskie ryzyko - pokazał postać całkowicie odmienną od roli Kobieli. I jest to ważne osiągnięcie w karierze tego utalentowanego aktora, o którym, jak sadzę, jeszcze usłyszymy. Z przyjemnością oglądałem także innych aktorów koszalińskich - Jadwigę Andrzejewską, Iwonę Żelaźnicką czy Kazimierza Tałaja. Jest to bardzo pocieszające, że Andrzejowi Marczewskiemu, który dyrektoruje w Koszalinie zaledwie rok, udało się zebrać tak ciekawy zespół.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji