Artykuły

Frywolitki (80) czyli ostatnio przeczytałam książkę

Dobrze mi pod starą czereśnią, Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy. Gałęzie, oblepione owocami, zwieszają się nad stołem, mam też piękny widok na rabatę bylinową. Pachną róże (najmocniej - koralowa "Duftwolke", żółty "Artur Bell" i bladoróżowa angielska "Heritage"). Szumią drzewa. U sąsiadów monotonnie mruczy betoniarka. Ciepło. Czytam sobie "Ćwiczenia pamięci" Erwina Axera (Wyd. Literackie 1998) - wybitnego reżysera, który jest świetnym pisarzem. Czytam i zachwycam się, a trochę mi przy tym smutno, jak zawsze, kiedy zajrzę w Otchłań Czasu. Czytam i wiem, że ta mądra i piękna książka w całej pełni zrozumiała będzie raczej dla czytelników od mojego rocznika wstecz. Młodsze roczniki, czytając, nie przypomną sobie brzmienia głosu Jana Kurnakowicza - bo na żywo go nie widziały, a telewizja już od lat go nie pokazała, poprzestając na nadawaniu w kółko amerykańskich seriali. (Och, jak chętnie stałabym się telewidzem, gdyby tak dano wielką retrospektywę najlepszych polskich przedstawień teatralnych!); ludzie młodzi nie wiedzą też, o jakim to wydarzeniu mowa, gdy Axer wspomina swój spektakl "Kariera Artura Ui" - po prostu nie mogą tego pamiętać. Ja sama byłam licealistką, kiedy w latach 60. wybrałam się do Warszawy specjalnie, by zobaczyć to przedstawienie. Było dla mnie wielkim wstrząsem - chyba najsilniejszym w życiu, jeśli idzie o wrażenia teatralne. Do dziś pamiętam najdrobniejsze nawet szczegóły, scenografię, kostiumy, a przede wszystkim - wielką rolę Tadeusza Łomnickiego.

Widziałam później kilkakrotnie fragmenty "Kariery Artura Ui" - w kronikach filmowych i w TV - ale, rzecz jasna, był to blady cień tego, co przeżyłam w teatrze. Tym bardziej nie da się tego opisać. Sam Axer stwierdza z pewną rezygnacją: "Nie pozostaje w pamięci późniejszych generacji zmysłowa warstwa przeżycia teatralnego, nie pozostaje klimat. (...) Barwa, ton, wyraz gestu i sytuacji, atmosfera stworzona przez trudny do określenia układ wielu elementów pozostających w nieustannym ruchu, przesłanie czytelne dla obecnych na przedstawieniu, choć niełatwe do wysłowienia, niemożliwe do przekazania przy pomocy najlepszego nawet sprzętu elektronicznego, wszystko to rozwiewa się z ukończeniem spektaklu. Artysta - to zresztą jeden z uroków jego sztuki - nie może na drugi dzień, a choćby i tego samego dnia, powtórzyć swojej roli, niczego ani na jotę nie zmieniając".

Fragment ten pochodzi z początkowego rozdziału "O nietrwałości aktorstwa".

Potem następuje piękna coda: "W pamięci świadka pozostały, zdawałoby się, na zawsze, niepowtarzalna intonacja, gest, poza, spojrzenie, prostokąt sceny, oddech zaciemnionej widowni. Wewnętrznym okiem, z zachwytem, ale nie bez grozy, ogląda rzeczy, których nie ma, które minęły dawno czy przed chwilą, to obojętne, i które jednak są". - Wreszcie następuje cudownie napisane wspomnienie o Irenie Eichlerównie oraz fascynujący portrecik wielkiej aktorki niemieckiej Elżbiety Bergner. Szkic "Lear" zawiera bardzo przekonującą podobiznę Lawrence'a Oliviera i jego "Otella", lecz i migawkę o Łomnickim i refleksje o roli Leara. "Trzy po trzy o Kurnakowiczu" to już większy tekst, smakowity, pełen anegdot i zadumy, przedstawiający wielkiego aktora wiernie, plastycznie i żywo. ("Był radością serca" - i dalej, o roli z lat trzydziestych: "Sir Toby, kreacja przepyszna, nie przeszedł do historii (...) Bo też raczej żywotność, humor i zmysłowe oddziaływanie artysty zapewniły mu wtedy sukces u widzów. (...) Zresztą i tak nic by nie pomogło. Wieczór Trzech Króli przeszedł do historii jako przedstawienie przerwane w połowie premiery. Z lekka podochocony Grabowski każdą kwestię poprzedzał lakonicznym tiepier ja. Reżyser Karol Borowski nie wytrzymał nerwowo i kazał spuścić kurtynę. Po czym wstąpił na proscenium i uzasadnił swoją decyzję nagłą niedyspozycją artysty. W recenzji z tego spektaklu Słonimski napisał, że pijany reżyser wtargnął na scenę i przelał pięknie się zapowiadające przedstawienie. Łatwo pojąć, że bohaterami zdarzenia na wieki pozostali Borowski i Słonimski".

Zupełnie nie pamiętam, czy mogłam na żywo obejrzeć największą rolę Kurnakowicza - księcia Konstantego w "Kordianie", czy też raczej widziałam ją utrwaloną na jakimś filmie, ale wiem, że Erwin Axer z wielkim talentem opisał tę rolę i sportretował aktora najlepiej, jak w ogóle można to zrobić za pomocą słowa. Jest to portret ciała i duszy, i kreacji aktorskich, i emploi, i nawet sposobu pracy nad tekstem: "Osiągnął wtedy apogeum. Rola odpowiadała jego naturze, natura postaci. (...) Księcia pojmował dosłownie i słowo po prostu, najzwyczajniej, stało się na naszych oczach ciałem. Konstantego, jak go sobie Polacy wyobrażają, więc Kałmuka, Azjatę z duszą słowiańską, choć dziką, uosabiał doskonale, Rosję znał na wskroś, akcent i wymowa były mu pomocą, nie przeszkodą, ale te przychylne okoliczności zdawały się fraszką bez znaczenia, kiedy na pierwszej próbie (...) zaczął czytać, a właściwie mówić na pamięć, po swojemu, tą swoją wymową przez zęby, zamilkliśmy wszyscy, wszyscy uszu nadstawialiśmy, bo każdy poczuł, nie było wątpliwości, że jesteśmy świadkami czegoś, co zdarza się raz na pokolenie albo i na dłużej, czegoś niesłychanego. (...) Grał w natchnieniu całą rolę już gotową (...) tu było wszystko, i żar jeszcze, namiętność, z którą ten Kałmuk wszystko stawiał na szalę, żeby swojego żołnierza uratować".

Łapię się na tym, że chciałabym cytować Autora bez końca, a to znak, że podoba mi się cała książka, bez wyjątku wszystkie szkice i opowiadania. Tych ściśle teatralnych jest dziewięć, na samym początku, potem następuje "Dürrenmatt. Szkic do portretu" - niezwykle zajmujący i celny, dalej wypowiedź o książce życia (przeczytałam z zapartym tchem) i przejmujący, króciutki obrazek, impresja jak z Czechowa "Ah, les beaux jours!" - a potem już najciekawsze: obrazki z własnego życia, małe filozoficzne powiastki - delikatnie rysowane anegdoty, z upodobaniem tropiące żarty losu i w żart obracające jego wyroki. Chciałabym doprawdy przytoczyć w całości obrazek "Kelnerka" albo "Mołotow", bo przecież niepodobna o nich opowiadać - są tak misterne i zwięzłe, napisane tak doskonale. Jest w tej książce wciąż obecna spokojna, znużona mądrość, nieco sarkazmu i pewna wyniosłość: jest zarazem i wiele emocji, starannie stonowanych, lecz z ukrycia nadających tym opowiadaniom blask ciepła i uroku. Znakomite poczucie humoru przepaja wszystko dyskretnym wdziękiem; czytając, nie będziecie rechotać i walić się po kolanie, lecz poprzestaniecie na rozbawionym uśmiechu, który zaraz zgaśnie, gdy Autor zechce przedstawić obrazek tragiczny - lecz uśmiech szybko pojawi się z powrotem, bo Erwin Axer zbyt wiele ma autoironii, by tragizować. Jest człowiekiem teatru - wybitnym przedstawicielem swojego zawodu, a ten uczy sztuki obserwacji, daje też w nagrodę za trudy z tą pracą związane, poczucie zbawiennego dystansu wobec życia na tym świecie. Co najciekawsze: w tej książce nie ma cienia smutku, choć nie przypuszczam, by Autor go nie odczuwał, nie ma melancholii przemijania, nie ma odrobiny użalania się nad osobą czy bliźnim. Jest dyscyplina. To imponujące: nie ma ani jednego zdania, które byłoby "ZBYT", ani słowa za wiele. Mały wgląd w przyczyny tego stanu rzeczy daje utwór zamykający książkę: "Zbrodnia i kara". Być może od niego właśnie należałoby zaczynać lekturę "Ćwiczeń pamięci". Odnalezione po roku w szufladzie zapiski, dotyczące pewnego wydarzenia w Leningradzie, ukazują sposób pracy nad tekstem: staranne szlifowanie, odwaga decyzji, bezlitosne skreślenia, poszukiwanie precyzji, w efekcie: czystość formy.

Dla Was (i dla mnie także) "Ćwiczenia pamięci" to szkoła pisania i myślenia. Szkoła bardzo dobrego stylu, smaku, który, jak się zdaje, z wolna zanika, sposobu myślenia i odczuwania, wypieranego usilnie przez... nie, powstrzymam się od ostrych wyrażeń, powiem tylko: przez sposób myślenia i odczuwania właściwy dla Kaczora Donalda lub Myszki Mickey. Żeby nie zmienić się w Donaldów - czytajcie. Czytajcie książki pisane przez prawdziwych inteligentów. "Ćwiczenia pamięci" są nie tyle ćwiczeniami, co tratwą ratunkową.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji