Artykuły

Błędny teatr

Dwa lata temu trzęśliśmy się od złych emocji, kiedy to w warszawskim Tea­trze Dramatycznym zaczęło kursować "Metro". Po Wiktorze Kubiaku, który wy­łożył gotówkę na to, by przybliżyć Pola­kom teatr musicalowy, ślad wszelki zagi­nął. "Metro" zagrano ponad 700 razy i ja­kiekolwiek mielibyśmy zastrzeżenia do tego spektaklu, przyznać trzeba, że wynik to imponujący i zgodny z duchem spek­taklu: wszak metro jest po to, żeby jeździć - w tę i z powrotem, jak najczęściej i jak najwięcej, przy okazji wybijając kołami równy rytm. Pod nową dyrekcją Piotra Cieślaka Dramatyczny ponownie posta­nowił popróbować musicalowego szczęś­cia i wystawił "Człowieka z La Manczy", nowojorską sensację sprzed 28 lat.

Don Kichot, jak wiemy, był błędnym rycerzem i walczył z wiatrakami. Błęd­nym teatrem można by nazwać ten, który porywa się z motyką na słońce. I właśnie w takiej sytuacji jest każdy polski teatr, który wystawia musical. Bo jeśli przymie­rzymy siły i środki do wymagań, jakie stawia ten gatunek teatralny, to aż strach pomyśleć o efektach. Teatr w Polsce uchodzi i sam siebie uważa za romantycz­ny z ducha i najwyraźniej nadal pragnie takim pozostać. Dramatyczny zadziałał bowiem w zgodzie z zasadniczym roman­tycznym wyzwaniem: mierz siły na za­miary. Stając się błędnym teatrem, nie odniósł, jak to z błędnym bywa, ani jedno­znacznego zwycięstwa, ani jednoznacznej klęski. Cervantes dwukrotnie siedział w wię­zieniu. W roku 1597 i 1602. Naraził się Inkwizycji. Będąc w biedzie, zmuszony był do uprawiania nędznej i pogardzanej profesji komisarza prowiantowego, czyli komornika, ściągającego podatki w natu­rze. Dwukrotnie, nie zważając na kościel­ne przywileje i obowiązujące prawo feudalne, pozwolił sobie na zabranie zboża duchowieństwu. Właśnie w więzieniu osa­dzono akcję "Człowieka z La Manczy". Tu Cervantes dla pozyskania sympatii współwięźniów odgrywa historię szlachet­nego Don Kichota. Rzecz jasna, musica­lowe libretto nie ma wiele wspólnego z jedną z najcudowniejszych powieści świata, ale to akurat należy uznać za jego zaletę i potraktować jak cnotę skromno­ści. A jednak sięgnięcie przez kulturę masową w rejony kultury nazywanej wy­soką uczyniło z "Człowieka z La Manczy" dzieło nietypowe, musical na krawędzi opery, skoncentrowany na ukazaniu wzniosłości i tragiczności ludzkiego losu. Można by rzec, musical z ambicjami, a na pewno z wartką i świetnie skomponowa­ną akcją, wspartą na niezawodnej kon­strukcji, jaką jest teatr w teatrze (teatrem w teatrze jest bowiem inscenizowana przez wtrąconego do więzienia Cervantesa opowieść o losach Don Kichota). Nie w tym jednak problem, że polska publiczność brzydzi się musicalem i trze­ba przekonywać ją do tego podstępnie mówiąc: zobaczcie, to wcale nie musi być głupie, banalne (swoją drogą, takie właś­nie było "Metro", na które ludzie pchali się drzwiami i oknami), to może być wzniosłe i patetyczne, opowiadać o wiel­kim pisarzu i stworzonym przez niego słynnym bohaterze. W musicalu nie prze­szkadzają nawet tchnące grafomanią zda­nia w rodzaju: "Jest lekarstwo na wszyst­ko, z wyjątkiem śmierci", czy "Umarł człowiek - Don Kichot żyje". Problemem jest za to odpowiedni warsztat, którym dysponuje znikoma tylko część aktorów, pracujących w polskich teatrach. Przede wszystkim trzeba umieć śpiewać. Partia Cervantesa - Don Kichota ź "Człowieka z La Manczy" ma już sporą tradycję wyko­nawczą i to nie byle jaką. Na przykład w roku 1970 wykonywał ją Jacques Brel.

"Człowiek z La Manczy" w Dramatycz­nym ma dublowaną obsadę. W roli głów­nej występują na zmianę Wiktor Zborow­ski i Krzysztof Gosztyła, a Dulcynee są aż cztery. Widziałem spektakl tylko raz i nie mogę porównać obsad. Dla mnie najlepiej wypadła wszakże najtrudniejsza rola Cervantesa w wykonaniu Krzysztofa Gosztyły, któremu udało się świetnie zaśpie­wać wszystkie solowe piosenki i stworzyć wzruszającego bohatera, zmuszającego panie na widowni do bobrowania w toreb­kach w poszukiwaniu chusteczek. Wysoki i szczupły, z tarczą z pokrywki od alumi­niowego kotła i w złotym hełmie potęż­nego Mambrina na głowie, zrobionym ze zdezelowanej miski, pełen jest bezsilnej siły. Niestety, im dalej, tym gorzej. Sancho Pansa (Antoni Ostrouch) śpiewa bar­dzo źle. Dulcynea (Grażyna Strachota) śpiewa świetnie, ale za to gra tak, jakby powierzono jej rolę w głupkowatym przedstawieniu dla dzieci o demonicz­nych Gumisiach. W dodatku podczas swe­go premierowego występu straszliwie za­fałszowała w piosence finałowej. Z kolei Maciej Damięcki, grający duchownego, śpiewać nie potrafi wcale, co powoduje, że na jego "De profundis" odśpiewane nad zmarłym Don Kichotem publiczność re­aguje salwą śmiechu. Dalsze mankamen­ty przedstawienia to nieudana scenogra­fia. Zbyt rozhulana i barokowa - scena obwieszona czarną materią, imitującą kamieniste ściany lochu, które czasami roz­suwają się, ukazując ogniście ekspresyjne malowidła, przedstawiające pędzące ru­maki, a zarazem niejednorodna stylistycz­nie. Rycerz Zwierciadeł na przykład razi Cervantesa laserowym promieniem, zu­pełnie jakby ktoś dorwał się do aparatury pozostawionej przez znienawidzone "Me­tro" i koniecznie chciał ją użyć. Również przekład piosenek drażni czasem łatwoś­cią rytmu ("Złoty kasku, dodaj blasku") i niczym nie tłumaczącą się ludową styli­zacją. I wreszcie aranżacja znakomitej skądinąd i bardzo zapadającej w pamięć muzyki; pod batutą Zygmunta Kukli hiszpańskość wyradza w lekko melancholijne brzmienie właściwe dla kujawiaka. O reżyserii nie ma co mówić, bo jej po prostu dotkliwie brak.

Tym razem jeszcze czarowny musical nie przyciągnął do Dramatycznego "czarowników, wróżbitów ani kawalkad nie kończących się wojsk", ale nie doszło też do katastrofy, której się wszyscy obawiali. Złośliwy powie, że jak na garbatego to nieźle. Ja wolę wierzyć, że początki bywa­ją trudne i może rzeczywiście kiedyś mu­sical stanie się specjalnością Dramatycz­nego, a tymczasem zapełni pustą widownię i pozwoli przetrwać ciężkie czasy. Byleby tylko nikt nie ośmielił się uwie­rzyć w sukces. Wszak to nie przystoi błędnemu teatrowi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji