Artykuły

Łotrzykowski wdzięk

Komedia "Stracone zachody miłości", przez wieki uważana za dość błahą w dorobku Szekspira, nie cieszyła się szczególnym uznaniem. Dziś odżywa na scenach świata, także w Polsce, dzięki błyskotliwym kalamburom w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka. Krakowska inscenizacja przygotowana przez Tadeusza Bradeckiego jest widowiskiem lekkim, łatwym i przyjemnym, gwarantującym sympatyczny wieczór.

Król Nawarry wraz z trójką przyjaciół podejmuje zobowiązanie spędzenia w odosobnieniu trzyletnich studiów - z dala od uciech i kontaktów z płcią nadobną. Tymczasem z misją od króla Francji zjechała jego piękna i wykształcona córka wraz z nadobnym fraucymerem. I jak tu dochować przysięgi? Cały rozum i dowcip niedoszłych ascetów skupi się na wynajdywaniu sposobów obejścia narzuconych sobie pochopnie zakazów.

Przedstawienie Bradeckiego nie przybrało zdecydowanego kierunku interpretacyjnego. Przede wszystkim stara się zabawić widza - np. komizmem sytuacyjnym, zestawiając zgrzebnie odzianych młodzieńców z Nawarry z rewią olśniewających strojów kobiecych dworu francuskiego, jakby wprost, wraz z modelkami i wybiegiem, przeniesionych z paryskiego pokazu mody. Niekiedy jest to humor dość wysilony, jak w scenie pojawienia się w obozie pań rzekomych Moskali z przypiętymi do stóp rakietami śnieżnymi i nartami.

Atutem i siłą widowiska jest młodość wykonawców. I choć nie ma w tej komedii zdecydowanej głównej roli, na pierwszy plan wysuwają się postaci Króla (Krzysztof Zawadzki) i Księżniczki (Marta Waldera), a zwłaszcza najbardziej zbuntowanego przeciw spartańskim regułom Birona (Błażej Wójcik) - i ciętej w ripostach Rozalindy (Dominika Bednarczyk). Te dwie pary uwijają się najżwawiej i nadają akcji tempo.

Najlepszą rolę wykreował jednak Wojciech Skibiński, który zagrał z prawdziwie łotrzykowskim wdziękiem niefrasobliwego parobka Banię. Aktor wprawdzie nie miał zbyt wiele tekstu, ale dopełniał go siłą swej osobowości. Z każdym pojawieniem się na scenie tak konsekwentnie kreował wizerunek postaci, aż przyćmiła pozostałe.

Uwagę zwracała także sielsko-idylliczna scenografia Jagny Janickiej - z jasnym horyzontem, pokrytym pstrymi kwiatami i papużkami oraz pogodna muzyka Grzegorza Turnaua, wykonywana na żywo przez skrzypaczkę (Halina Jarczyk) i akordeonistę (Jacek Hołubowski).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji