Artykuły

W sobotę 95. rocznica urodzin Janusza Warmińskiego, dyrektora Teatru Ateneum

Nazywano go Chińczykiem, Mandarynem, Sfinksem, Królową Wiktorią wśród dyrektorów polskich teatrów; Maciej Wojtyszko ochrzcił go "alchemikiem sztuki". 30 września mija 95. rocznica urodzin Janusza Warmińskiego - reżysera, wieloletniego dyrektora Teatru Ateneum w Warszawie.

Przystojny, elegancki, zawsze świetnie ubrany i znakomicie wychowany. Zasłynął sformułowaniem sławetnego Pierwszego Prawa Warmińskiego: "Nigdy nie podejmuj decyzji przed podjęciem decyzji".

"Mędrzec teatru, głęboko wrażliwy człowiek i alchemik sztuki wiedział, że trzeba gromadzić ludzi utalentowanych, łączyć w zespół i czekać" - mówił o nim na łamach "Teatru" Maciej Wojtyszko.

"Ateneum istniało, odkąd pamięcią sięgam jako punkt odniesienia w życiu teatralnym stolicy, nieodmiennie wspaniałe, nienatrętne i wyważone. Tak właśnie jak jego dyrektor, niezapomniany Janusz Warmiński - niespieszny, powściągliwy, człowiek wielkiego smaku, wielkiej kultury i wiedzy. Chińczyk. Mandaryn. Sfinks. Ważył słowa i sądy, ostrożny w swoich decyzjach, wyrozumiały, dyskretnie sceptyczny wobec reklamy i mody" - pisał w 1998 r. w "Teatrze" dramaturg Jerzy S. Sito.

"Małomówny, zamknięty w sobie, często milczący i uśmiechający się tajemniczo. (...) Sprawiał wrażenie człowieka słabego i nieśmiałego. Były to jednak pozory. Kiedy trzeba było podjąć ważną decyzję, bez wahania podejmował ją. W trudnych chwilach zawsze można było na Niego liczyć. Tak było chociażby w czasie stanu wojennego, kiedy rozmawiał twardo z władzami o internowanych. Kiedy Kazimierza Dejmka pozbawiono Teatru Narodowego, przygarnął go do siebie wraz z aktorami, którzy na znak protestu odeszli z Narodowego. (...) Podpisywał liczne apele do władz, upominając się o sprawy teatru i aktorów" - wspominał dyrektora Ateneum Wacław Sadowy w "Gazecie Wyborczej" w 2011 r.

W powszechnej opinii Janusz Warmiński stworzył powojenny Teatr Ateneum. "Wymyślił jego profil, repertuar, charakter, a przede wszystkim zorganizował wspaniały zespół aktorski, który przyciągał do niewielkiego teatru na warszawskim Powiślu tłumy publiczności. Proponował zróżnicowany, barwny, często zaskakujący repertuar, złożony zarówno z polskich i zachodnich nowości, co klasyki" -napisano na stronie internetowej teatru.

Dyrektorował w Ateneum przez 42 sezony (1952-58 i 1960-96). W tym czasie przygotowano tam 214 premier, z czego 48 wyreżyserował Warmiński. Już w latach 90. szeptano o nim: "Królowa Wiktoria wśród dyrektorów polskich teatrów".

W 1989 r. wyznał w wywiadzie: "Mój największy sukces to skupienie wokół siebie ludzi, z którymi mam wspólny język, którzy chcą być właśnie w tym teatrze. Mam tu na myśli nie tylko zespół artystyczny,(...) ale i inne działy. Udało mi się dobrać znakomitych najbliższych współpracowników - darzę ich zaufaniem i odczuwam wzajemność".

W Ateneum reżyserowali Wajda, Swinarski, Dejmek, Woszczerowicz, Świderski, Korzeniewski, Prus i Grzegorzewski. Sukcesy aktorskie odnosili tam: Antonina Gordon-Górecka, Aleksandra Śląska, Mirosława Dubrawska, Ewa Wiśniewska, Hanna Skarżanka, Anna Seniuk, Krystyna Borowicz, Joanna Jędryka, Zofia Kucówna, Jacek Woszczerowicz, Jan Świderski, Jerzy Kamas, Gustaw Holoubek, Władysław Sheybal, Marian Rułka, Roman Wilhelmi, Czesław Wołłejko, Leonard Pietraszak i Marian Kociniak, Elżbieta Kępińska i Władysław Kowalski. Pierwsze kroki na scenie teatru stawiali: Krystyna Janda, Anna Gornostaj, Andrzej Seweryn, Michał Bajor i Emilian Kamiński. Tu Warszawa oglądała Zbigniewa Cybulskiego w "Dwoje na huśtawce" w reżyserii Andrzeja Wajdy.

Przez lata gwiazdą Ateneum była Aleksandra Śląska. Andrzej Zaorski wspominał w "Gazecie Polskiej" w 2006 r.: "W latach 70., kiedy tam występowałem stanowisko dyrektora zajmował Janusz Warmiński. Jego żoną była Aleksandra Śląska, zatem teatr nazywaliśmy zagłębiem śląsko-warmińskim. Śląska - to był sceniczny pseudonim. Pani Aleksandra miała nazwisko Wąsik. Pamiętam, że za moich czasów ktoś na jej portretach domalowywał delikatne wąsiki. Natomiast Warmiński przedtem nazywał się Lewandowski. Pod tym nazwiskiem opublikował też parę sztuk. Opowiadano dowcip: "Dlaczego dyrektor Ateneum zmienił nazwisko? - Bo gdyby ktoś zapytał złośliwie: - Tak? Warmiński? A jak przedtem? - Jak to, jak?! Lewandowski!".

Urodził się 3 września 1922 r. w Warszawie jako syn Stanisława i Martyny. "Zapowiadał się na niezłego sportowca. Uprawiał różne dyscypliny. W rzucie dyskiem i pchnięciu kulą zdobył mistrzostwo szkół warszawskich" - pisał Sadowy. Marta Fik w tomie "Trzydzieści pięć sezonów" podała, że studiował prawo na UW, znał kilka języków obcych. Podczas wojny był słuchaczem tajnych kursów pod kierunkiem Stanisława Dąbrowskiego w podziemnym Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej.

Walczył też w podziemiu. Używał pseudonimu "Murzyn". W stopniu plutonowy podchorąży służył w zgrupowaniu "Kampinos" VII obwodu "Obroża" Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej. Podczas Powstania Warszawskiego jako dowódca plutonu brał udział w walce o lotnisko, a jesienią 1944 r. szkolił młodych AK-owców w rejonie Zakopanego. W 1959 r. odznaczono go Krzyżem Walecznych i Krzyżem Partyzanckim.

W 1945 r. został słuchaczem Studia Teatralnego przy Teatrze Miejskim w Łodzi. W tym samym roku zdał eksternistyczny egzamin aktorski. Przeniósł się do Poznania, gdzie w Teatrze Polskim zadebiutował rolą Lotnika w "Drodze do źródeł". Z poznańską sceną był związany do 1947 r. Grywał głównie role drugoplanowe, często amantów.

W latach 1947-49 był aktorem Teatru Wojska Polskiego w Łodzi i jego filii - Teatru Powszechnego TUR. Równolegle studiował reżyserię w łódzkiej PWST.

W sezonie 1949/50 obok Kazimierza Dejmka był jednym ze współzałożycieli (współkierownik artystyczny, dramaturg i aktor) sztandarowej sceny socrealistycznej - Teatru Nowego w Łodzi - która za cel stawiała sobie wychowanie nowego, "socjalistycznego" człowieka, a swoje spektakle kierowała przede wszystkim do widowni robotniczej. W Nowym zadebiutował jako reżyser "Makarem Dubrawą" Aleksandra Korniejczuka (1950). Wyreżyserował również socrealistyczny dramat swojego autorstwa - "Zwycięstwo" (1950).

"W listopadzie ruszył Teatr Nowy w Łodzi, gdzie pod wodzą Kazimierza Dejmka i Janusza Warmińskiego grono młodych aktorów zadeklarowało program pracy kolektywnej (...) Inauguracyjną "Brygadę szlifierza Karhana, czeskiego pisarza Kani, publiczność i środowiska artystyczne przyjęły nie bez zainteresowania. Był to pierwszy konsekwentny pokaz "sztuki produkcyjnej". (...) Miało to zastąpić dotychczasowe wzory teatru mieszczańskiego" - oceniał wybitny historyk teatru prof. Stanisław Marczak-Oborski. Warmiński grał w tym przedstawieniu.

"Po co człowiek tej miary, co Janusz Warmiński, oficer Armii Krajowej, bohater lat okupacji, przez prawie 40 lat dyrektorowania Teatrowi Ateneum był w partii? Po to, odpowiada jego stryjeczna siostra, żeby móc prowadzić teatr. Legitymację rzucił po wprowadzeniu stanu wojennego - podobno z radością, w co nie wątpię" - wspominał Krzysztof Masłoń w "Rzeczpospolitej" w 2006 r. "Ale w latach 50. napisał nędzne sztuczydło o kułakach i spółdzielniach produkcyjnych. Po co się angażował w takie "Zwycięstwo" czy rzekomo uczące czujności "Chwasty"?" - pytał po latach krytyk.

"Warmiński chciał tworzyć teatr dla szerokiej widowni. Powtarzał: "Ja zawsze będę stawiał w pierwszym rzędzie teatr najbardziej popularny: myślę tu o tzw. teatrze dramatycznym, który także coraz częściej pokazuje się za granicą, zdobywając wysokie uznanie" - oceniała w "Teatrze" historyk teatru prof. Barbara Osterloff. "Chciał, żeby był to "teatr żywy, aktualny i użyteczny", nawiązujący do tradycji Schillera i Jaracza. Zamierzał osiągnąć ten cel nie sam, lecz z pomocą innych reżyserów. Chętnie powierzał reżyserię ludziom młodym, a także reżyserom wybitnym i doświadczonym, często uznawanym za wybitniejszych niż on sam. Wszystkie te elementy budują legendę Janusza Warmińskiego, "człowieka skromnego, dyrektora wspaniałego" - pisała badaczka.

Wybitny historyk teatru prof. Stanisław Marczak-Oborski w tomie "Teatr polski w latach 1918-1965" oceniał: "Teatr Ateneum, od 1960 przywrócony dyrekcji Warmińskiego (...), odznaczał się niezmierną ruchliwością w zakresie nowych autorów. Premiery Millera, Greene'a, Sartre'a, Geneta, Faulknera, Hemingwaya i wielu innych goniły jedna drugą, wraz ze sztukami młodych pisarzy polskich: Iredyńskiego, Choińskiego, Abramowa, Grochowiaka, Jareckiego, Drozdowskiego, Mrożka".

Warto przypomnieć, że wraz z redakcjami warszawskich czasopism Warmiński zaczął organizować coroczne Konkursy Debiutów mające wyłonić talenty dramatopisarskie. To na potrzeby tych nowych tekstów dyrektor otworzył w 1960 r. scenę en rond pod nazwą Scena 61. W 1970 r. powstała Scena Studio, a potem kolejna - Atelier.

W latach 80. otworzył Ateneum na repertuar muzyczny i recitale. W 1984 r. uruchomił Scenę na Dole, na której prezentowano m.in. uwielbiany przez widzów dyplom muzyczny z warszawskiej PWST "Złe zachowanie" w reż. Andrzeja Strzeleckiego, a następnie recitale utworów Brela, Hemara, Dymnego, Wysockiego, Tuwima.

Prof. Marczak-Oborski zauważył, że jako reżyser Warmiński należał "do kategorii tych, którzy prawa literackie respektowali w pełni i potrafili twórczo wypowiadać się bez ich naruszania". Sam Warmiński żartobliwie deklarował w wywiadzie dla "Tygodnika Kulturalnego" w 1972 r.: "jako reżyser jestem podporządkowany sobie jako dyrektorowi i nie zawsze robię to, co pragnąłbym robić (...) zazwyczaj robię to, co nakazuje mi dyrektor".

Inscenizował głównie współczesny repertuar zachodni. W 1958 r. wyreżyserował sławny dramat Tennessee Williamsa "Tramwaj zwany pożądaniem" z Aleksandrą Śląską w roli Blanche. Kilkakrotnie wracał do dramaturgii Arthura Millera (rozpoczął od wystawienia w 1960 r. polskiej prapremiery "Śmierci komiwojażera" w Teatrze Nowym w Łodzi).

"W 1969 r. wystawił kolejny Millerowski tekst - "Cenę" z kreacją Jana Świderskiego w roli Gregory'ego Solomona. Rok później wyreżyserował "Wszystko w ogrodzie" Edwarda Albee'go znów z powodzeniem, pozwalając aktorom, Śląskiej, Stanisławowi Zaczykowi i Halinie Kossobudzkiej, stworzyć interesujące role. Jednym z największych przebojów w historii Ateneum okazała się jego polska prapremiera "Kuchni" Arnolda Weskera (1972)" - napisano w "Culture.pl".

Realizował też polskie prapremiery autorów niemieckojęzycznych. W 1962 r. dał prapremierę antysemickiej "Andorry" Maksa Frischa z Władysławem Kowalskim w roli Andri. Do Frischa powrócił w 1968 r., inscenizując "Biografię". Wystawiał również utwory Szwajcara Friedricha Duerrenmatta - w 1973 r. "Wspólnika", a w 1990 r. "Małżeństwo pana Mississippi". Jako pierwszy w Polsce zainscenizował "Zamek" Kafki w adaptacji Maksa Broda (1965).

"Długą listę ważnych dla Ateneum sztuk i przedstawień autorów obcych uzupełniły dramaty Sartre'a ("Więźniowie z Altony"), Ionesco ("Lekcja" i "Łysa śpiewaczka"), Osborne'a ("Miłość i gniew"), Pintera ("Dozorca"). A w latach późniejszych także Taboriego, Harwooda, Barkera. Prawdziwy gwiazdozbiór światowej dramaturgii" - oceniała prof. Osterloff.

Od czasu do czasu sięgał po klasykę - i to od z "najwyższej półki". W 1971 r. zrealizował "Biesy" wg Dostojewskiego, w 1977 r. - "Mewę", a w 1986 r. "Wiśniowy sad" Czechowa. Chwalono też jego "Wierzycieli" Strindberga (1982) i "Hamleta" Szekspira (1983).

Pod koniec lat 70. i na początku 80. zwrócił się w stronę widowisk polityczno-historycznych, rezonujących z ówczesną atmosferą w Polsce. W 1978 r. wystawił "Tryptyk listopadowy" (kolaż fragmentów "Nocy Listopadowej", "Warszawianki" i "Lelewela" Wyspiańskiego), a w 1981 r. przygotował "Poloneza" Jerzego S. Sity, ukazującego historię upadku Rzeczypospolitej u schyłku XVIII w.

Na jego reżyserski dorobek składa się też 7 spektakli przygotowanych dla Teatru TVP - "Śmierć komiwojażera" Millera (1967), "Granica" wg Nałkowskiej (1971), "Cena" wg Millera (1971), "W domu z powrotem" Faulknera (1973), "Łagodna" wg Dostojewskiego (1979), "Bal manekinów" Jasieńskiego (1979) oraz "Detektyw" Shaffera (1994).

Jako dyrektor teatru Warmiński ponoć "nieustępliwie pilnował porządku i punktualności". Jak wspominał Jerzy Kryszak, Hamlet w spektaklu Warmińskiego w Ateneum (1983), zdarzyło się, że z powodu niedyspozycji do teatru nie przybył Mieczysław Voit, który grał Ducha Ojca. "Wobec nieobecności wykonawcy dyrektor, świadomy, że bilety zostały sprzedane, podjął decyzję, że sam zagra ten epizod. Przebrał się w odpowiedni strój rycerski, przyłbica zbyt mu spadała na oczy, przedarł się więc przez schody na zapleczu z łomotem i wreszcie wszedł na scenę i... niemal odjęło mu mowę. Lata nieobecności na scenie sprawiły, że trema go obezwładniła. Coś z wielkim trudem wybąkał, a później dopytywał z lękiem, jak było?" - relacjonował Tomasz Miłkowski w "Trybunie" w 2016 r.

W 1970 r. został prezesem Polskiego Ośrodka ITI (Międzynarodowego Instytutu Teatralnego), potem wybrano go na stanowisko światowego wiceprezesa, a w 1979 r. - prezesa Międzynarodowego Instytutu ITI.

"Od Ajschylosa poprzez Shakespeare'a, Moliera, Ibsena, Czechowa, Brechta i Becketta aż po pisarzy i ludzi teatru dnia dzisiejszego sztuka dramatyczna usiłuje przeniknąć tajemnicę ludzkiego istnienia, znaleźć klucz do sumienia i duszy po to, by bronić życia i godności człowieka. "Teatr jest teatrem wówczas, gdy odzwierciedla życie i swoją epokę. Jest teatrem, jeśli nauczył się rozpoznawać skomplikowaną duszę swej publiczności, jeśli potrafi oświetlić problemy moralne, jeśli zdolny jest wymierzyć sprawiedliwość i walczyć o swoje prawa" - mówił (...) Leon Schiller. Stworzenie takiego teatru jest obowiązkiem współczesnego artysty. W takim teatrze może odrodzić się wrażliwość moralna człowieka, zdławiona przez świat, który nas otacza. Taki teatr łączy z publicznością solidarność intelektualna i duchowa" - pisał Warmiński w 1980 r. w orędziu na 19. Światowy Dzień Teatru.

I dodawał: "Międzynarodowy Dzień Teatru, (...) mamy obchodzić pod hasłem: "Teatr - obrońcą pokoju i godności człowieka". Dzień ten stwarza nam okazję do wezwania rządów na całym świecie, by przyznać teatrowi istotne miejsce w życiu narodu wszędzie tam, gdzie go jeszcze nie posiada, i do wołania o taki świat, w którym ani Antygona, ani Hamlet, ani Romeo, ani Julia nie będą musieli umierać, o świat, w którym przedmiotem największego podziwu stanie się człowiek". Motto humanisty, motto alchemika sztuki.

Przygasł po śmierci Aleksandry Śląskiej (zmarła w 1989 r.). Ostatnią premierę "Za i przeciw" Ronalda Harwooda wystawił w Ateneum 10 czerwca 1995 r. Janusz Warmiński odszedł 2 listopada 1996 r. Pochowano go obok żony na Starych Powązkach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji