Artykuły

W Capitolu alibi potrzebne od zaraz

"Alibi od zaraz" Jeana Poireta w reż. Marcina Sławińskiego w Teatrze Capitol w Warszawie. Pisze Wojciech Giczkowski w Teatrze dla Was.

Z okazji otwarcia dziesiątego sezonu Teatr Capitol zafundował swoim widzom nowe przedstawienie. Tym razem zobaczyliśmy "Alibi od zaraz" Jeana Poireta - klasyka komedii bulwarowej, którego "Klatka dla ptaków" była grana w prawie wszystkich teatrach świata. Oryginalny tytuł dramatu brzmi "Joyeuses Paques", a Poiret napisał ją w 1982 roku dla Théâtre du Palais Royal. Sztuka doczekała się nawet swojej wersji kinowej i w roku 1984 pod tytułem "Wesołych Świąt" wyreżyserował ją Georges Lautner z udziałem Jeana-Paula Belmonda. Wielkanocne problemy świetnie przetłumaczyła na język polski Irma Helt. Publiczność, licznie zgromadzona na premierze, chciała zapewne zobaczyć swoich ulubieńców w repertuarze podobnym do tego, który jest grany na kilku warszawskich scenach komediowych.

Wojciech Wysocki, którego nie trudno sobie wyobrazić w roli safandułowatego męża (takiego mogliśmy go zobaczyć dwa dni wcześniej w Teatrze Kępa w przedstawieniu "Ranny ptaszek" Colleen Murphy), tym razem wystąpił jako Michel - mąż korzystający z wyjazdu żony (och ci Francuzi!). Słomiany wdowiec przyprowadza do domu śliczną młodą kobietę (dość bezbarwna Aleksandra Grzelak), którą obserwował już od kilku miesięcy, a która akurat tego dnia zerwała ze swoim chłopcem. Dziewczyna, chętna do flirtu ze starszym panem, oczekuje zapomnienia o swoim byłym. Dla słomianego wdowca jest to chyba pierwsza w życiu próba zdrady małżeńskiej, ale niestety urocza żona Sophie (doskonała w każdym calu Anna Korcz) wraca do domu późną nocą, bo personel lotniska strajkuje i znajduje męża zapamiętale emablującego młodą dziewczynę. Jego coraz bardziej pokrętne wyjaśnienia doprowadzają do desperackiego wyznania, że Julie jest jego od dawna ukrywaną córką i to w ciąży. Wysocki w swoim coraz bardziej skomplikowanym kłamstwie doprowadza bezdzietną żonę do rewelacyjnego pomysłu adopcji córki i przyszłego potomka. A potem jest jeszcze bardziej zawile, bo do akcji wkracza zamożna rodzina Rubinów - ich syna (zupełnie pozbawiony wyrazu Marcel Borowiec) Sophie chce ożenić z Julie. Katastrofy dopełnia matka dziewczyny (Małgorzata Królikowska-Ostrowska), zjawiająca się w najmniej spodziewanym momencie.

Wojciech Wysocki niczym Pinokio kłamie jak najęty i aż dziw, że jego nos nie zmienia długości. Znakomicie przygotowany do roli przez reżysera Marcina Sławińskiego pokazuje widzom niemal nieznane im dotąd umiejętności aktorskie. Ma błysk pożądania w oczach, kiedy asystuje ślicznej panience, a także bywa niezwykle ożywiony i przekomiczny, gdy skala kłamstw przekracza możliwości mentalne kreowanego przez niego bohatera, zamotanego w sieci własnej imaginacji. Trochę brakuje w tej roli jeszcze komediowego zniuansowania, wydaje się być prowadzona od początku do końca na wysokim "c", a przecież podwójność gry i skrajność emocji mogłyby być niekiedy zobrazowane w sposób bardziej dyskretny i mniej krzykliwy.

Inspiracją do kreacji perfekcyjnej żony przez Annę Korcz mogło być kilkoro moich warszawskich znajomych. Podobnie jak inni widzowie zastanawiałem się, które z nich to nasze wspólne koleżanki, idealnie oddane charakterem i temperamentem przez piękną aktorkę. Ponadto, obsadzenie tak atrakcyjnej kobiety w roli żony rodzi pytanie, co kuszącego widzi zdradzający mąż w dużo mniej ponętnej panience. Rola żony jest jakby wprost napisana dla Anny Korcz, atrakcyjnej i powabnej aktorki, która w tym przedstawieniu jest podporą całego zespołu. Tym bardziej, że to dla niej przewidział autor specjalne zadanie w zakończeniu całej intrygi.

Słynny paradoks kłamcy jest czymś, co w praktyce nie odgrywa żadnej roli w życiu ludzkim. Dlatego też można przyjąć klasyczną definicję tego paradoksu za dobrą i celną: "Powiedzieć, że istnieje, o czymś, czego nie ma, jest fałszem. Powiedzieć o tym, co jest, że jest, a o tym, czego nie ma, że go nie ma, jest prawdą. Jeśli zdanie jest prawdziwe, to - zgodnie z jego treścią - jest kłamstwem; jeśli jest kłamstwem, to nie jest prawdą, że jest kłamstwem, a więc jest prawdziwe". Takie rozumowanie chyba legło u podstaw napisanej przez Poireta sztuki. Otrzymaliśmy dość zagadkową intrygę podaną w zabawny sposób, a do tego okraszoną nieoczekiwanym zakończeniem. Jakim? Trzeba to zobaczyć w warszawskim Teatrze Capitol.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji